Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Czołem, ja do wojska na ochotnika", czyli jak się dowiedziałem że nie będę żołnierzem (LIST)

Mariusz Zieleziński (Czytelnik)
- W poczuciu obywatelskiego obowiązku wybrałem się do Wojskowej Komendy Uzupełnień - pisze nasz Czytelnik Mariusz Zieleziński. I opowiada, jak odprawiono go z kwitkiem. Oto list Pana Mariusza:

W poczuciu obywatelskiego obowiązku wybrałem się do Wojskowej Komendy Uzupełnień. Tak ostatnio jest nagłaśniane przez nasz kochany resort obrony, aby zgłaszać się ochotniczo na przeszkolenie, by być gotowym bo nigdy nic wiadomo... Po kilkunastu latach obudziliśmy się (z ręką w nocniku?), aby zacząć tworzyć jakiś chociaż zalążek armii, bo tej armii tak naprawdę nie mamy. Mamy za to gender w szkołach, radosne parady tolerancji itd.
No więc otworzyłem swój sejf, wygrzebałem książeczkę wojskową Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej i udałem się z samego rana na drugi koniec miasta, do Wojewódzkiego Sztabu Wojska Polskiego we Wrocławiu przekonany, że trzeba będzie swoje odstać w kolejce.
Dojechałem na miejsce i pierwsze co mym oczom się ukazało (szok nr 1?) to 50-letni pan z tonfą u boku, w mundurze niczym prewencja policyjna. Napis na plecach brzmiał "Scorpio - Agencja Ochrony" - pomyślałem, że naprawdę musi być źle, skoro chłopaki od kałachów muszą wspierać się dzielnymi rencistami de facto byłymi pułkownikami, majorami, oficerami.
No nic, ominąłem tego pana na bramce wjazdowej do SZTABU WOJEWÓDZKIEGO SIŁ ZBROJNYCH RP (!), który wyraźnie oburzony brakiem meldunku z mojej strony (co/gdzie/jak/po co/dlaczego/numer buta) coś tam krzyczał i przekroczyłem drzwi WKU.
I Bach. Na portierni kumulacja - czterech rencistów. No cóż, najwyraźniej tak musi być. Ale większym zdziwieniem (szok nr 2?) było to, że moje przewidywanie co do długości kolejki kompletnie się nie sprawdziły! Ani jednej żywej duszy... nie licząc ziewających agentów ochrony. Przywitałem się słowami "Czołem, ja do Wojska na ochotnika" (troszkę przeszły mnie ciarki w okolicach pasa, bo zawsze się zastanawiałem jak będzie wyglądał ten dzień kiedy wypowiem takie słowa).
Spisano moje dane, zabrano mi telefon abym nie nagrywał niczego i kazano poczekać. Odebrała mnie jakaś pani, zaprowadziła do pokoju (przesłuchań), w którym czekała kolejna pani. No więc przywitałem się i wyjaśniłem cel wizyty. Krótki dialog no i wyciągnąłem dowód osobisty w celu weryfikacji danych. Ledwo się rozgościłem a już po chwili w twarz dostałem słowami "Proszę pana, Pan nie nadaje się do wojska" - chwila dezorientacji, szybki rachunek sumienia w głowie "Hmm kat. A, ułomności żadnych nie posiadam, ba! w przeszłości wiele wiele zawodów strzeleckich na pudle, a i z Dragunova miałem okazje ustrzelić dziewiątkę na tarczy) zatem czy to może być...".
Tak, kochani... musicie wiedzieć, że na 4-miesięczne podstawowe, zwykłe przeszkolenie, na którym dowiem się jakie są stopnie wojskowe, przeżyję kolejną "kolonie dla dorosłych" tyle, że w bardziej ekstremalnych warunkach, połażę w mundurze, nauczę się obsługiwać bagnet i poznam przekrój anatomiczny 70-letniego Kałasznikowa nie nadaje się bo... BO JESTEM K A R A N Y.
I zgodnie ze słowami wypowiedzianymi przez panią naprzeciwko, jej nie obchodzi to za co itd. Nie nadaje się i już. Nie powiem, delikatnie się zagotowałem ale po chwili parsknąłem lekkim śmiechem i z równie szczerym i mocnym uśmiechem wstałem i zacząłem się ubierać. Opuściłem pomieszczenie rzucając słowami "Jeszcze po mnie zadzwonicie".
W drodze powrotnej czułem się lżejszy. Sumienie czyste. Mogłem zająć się swoimi sprawami. Po dłuższej chwili rozmyślań nad sytuacją sprzed kilku minut przyszło mi do głowy tylko jedno... W jak tragicznym stanie musi być nasz kraj.
Nie mamy armii, policja to najbardziej znienawidzona instytucja mundurowa w Polsce, rząd iprezydent tylko pogłębiają fatalny stan tego kraju a obywatelowi, mającemu konstytucyjne prawo do obrony w razie wojny, odmawia się udzielenia informacji jak się bronić... Syf kiła i mogiła.
Podsumowując, straciłem wiarę w resztki administracyjne tego kraju. Jestem pewien, że w przypadku ewentualnej agresji obcego państwa chaos i paraliż komunikacyjny będzie tak duży, że zanim się zorganizujemy militarnie i wojskowo, połowa kraju będzie już
zajęta jeśli nie cała.
Drugą sprawą jest fakt, iż oficjalnie daje sobie uciąć rękę, że pierwszymi do walki będą Ci wszyscy "nie nadający się do wojska" - karani, więźniowie, "faszyści", pseudokibice. Jeśli ktoś jest w którejś z wymienionych sytuacji niech będzie świadomy i niech oprze się na moim apelu: W przypadku stanu wojny organizujmy się w grupy partyzanckie. W czasie względnego pokoju sami doszkalajmy się na potrzeby takich grup: sztuki Walki, obeznanie z bronią palną/białą itd. Teraz możecie być pewni na moim przykładzie, że trzeba liczyć tylko na siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska