Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek pobity na komisariacie. Policjanci? Niewinni!

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Piotr Smolinski
Dwaj policjanci z Wałbrzycha zostali prawomocnie uniewinnieni z zarzutu śmiertelnego pobicia 35 – letniego mężczyzny. Co prawda Piotr G. był bity na komisariacie w Wałbrzychu ale po pierwsze nie wiadomo kto bił, a po drugie śmiertelny cios, który uszkodził śledzionę, mógł mu zadać ktoś inny. Nie policjant i nie na komisariacie – ocenił wrocławski sąd apelacyjny. Zdaniem sądu wątpliwości jest za dużo, by skazać funkcjonariuszy. Świdnicka prokuratura z wyrokiem się nie zgadza. Zapowiada walkę w Sądzie Najwyższym.

Sprawa ciągnie się od 2013 roku. Już raz dwaj policjanci byli uniewinniani w sądzie w Świdnicy, ale wtedy sąd apelacyjny wyrok uchylił. Kilka miesięcy temu jeden z policjantów został skazany na pięć lat więzienia, a drugi uniewinniony. Dziś sąd apelacyjny prawomocnie rozstrzygnął – obu nie da się skazać.

Do tragedii doszło 9 sierpnia 2013. Policyjny patrol zatrzymał Piotra G. za wykroczenie. Nie chciał się wylegitymować, więc policjanci zawieźli go na komisariat nr 5. Po jakimś czasie został zwolniony. Zaraz potem dzwonił do dwóch kolegów. Mówił im – zeznawali potem – że policjanci bili i kopali go po żebrach. Kilka godzin później znaleziono go nieprzytomnego na ulicy. Mimo reanimacji, zmarł. Miał pękniętą śledzionę, a we krwi przeszło 7 promili alkoholu. Czyli znacznie więcej niż dawka śmiertelna. Zmarł, bo uderzenie uszkodziło jego śledzionę. To był jeden cios – stwierdził dziś sąd powołując się na ekspertyzy biegłych.

Policjanci zostali oskarżeni na podstawie poszlak. Nie ma żadnych bezpośrednich dowodów kto go bił i jak zadawał ciosy. Ale – zdaniem oskarżenia – pośrednie dowody wskazywać miały na oskarżonych funkcjonariuszy. Po pierwsze, rozmówcy Piotra G. zeznawali, że mówił o „policjantach” bijących. Czyli co najmniej dwóch. Oni sami twierdzili, że w krytycznym czasie nikt inny nie zajmował się zatrzymanym. Potwierdzili to inni funkcjonariusze, którzy 9 sierpnia 2013 po południu byli na służbie. Wreszcie zaraz po wyjściu Piotr G. dzwonił i mówił, że był m.in. kopany po żebrach. Sekcja zwłok wykazała, że rzeczywiście miał pęknięte żebro i uszkodzoną śledzionę.

Sąd dowody ocenia inaczej. Owszem, wobec Piotra G. bezspornie na komisariacie używano przemocy. - To budzi sprzeciw - mówił sędzia Konrad Wytrykowski. Rzecz w tym, że – twierdzi sąd - nie ma możliwości bezspornego ustalenia jaka to była przemoc i kto się tego dopuścił. A wszelkie wątpliwości, których usunąć się nie dało, trzeba tłumaczyć na korzyść oskarżonych policjantów.

Sąd ocenił, że jest inna – też wiarygodna wersja wydarzeń. Piotr G. już po wyjściu z policji wdał się w bójkę z kimś, kto zadał śmiertelny cios w śledzionę. Eksperci orzekli, że śmierć spowodowało jedno uderzenie. Na pewno nie było ich więcej. Hipoteza nieznanego cywila to główny punkt sporny pomiędzy tym co ustalił sąd a wersją prokuratury. Zdaniem śledczych jest niezwykle mało prawdopodobne, by człowiek pobity przez policjantów później – w bójce z kimś innym – był uderzony dokładnie tam, gdzie bili też funkcjonariusze.

Prokurator Tomasz Orepuk powiedział dziennikarzom, że wyrok sądu szanuje, ale się z nim nie zgadza. Śledczy rozważą możliwość złożenia kasacji do Sądu Najwyższego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska