Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Częstochowska rysa na wizerunku Sparty

Dawid Foltyniewicz
Mecz w Częstochowie oglądało ponad 13 tys. widzów.
Mecz w Częstochowie oglądało ponad 13 tys. widzów. Ireneusz Romanek
Żużlowcy Betardu Sparty Wrocław w Częstochowie mogli zapewnić sobie pierwsze miejsce po fazie zasadniczej PGE Ekstraligi. Porażka z Włókniarzem Vitroszlifem CrossFitem 43:47 - przy remisie Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra z Cash Broker Stalą Gorzów 45:45 - oznacza, że o tym, kto przystąpi do play-offów z pierwszego miejsca, zadecyduje niedzielny mecz wrocławian z Falubazem.

W zespole prowadzonym przez Rafała Dobruckiego najlepiej w Częstochowie spisał się czwarty zawodnik Grand Prix Szwecji i lider cyklu, Maciej Janowski. „Magic” zdobył 12 punktów, a wraz z Taiem Woffindenem - 20. W meczu z Włókniarzem zawiodła natomiast druga linia - Szymon Woźniak, Vaclav Milik i Andrzej Lebiediew powiększyli dorobek Betardu Sparty o ledwie osiem oczek. Bez zarzutu spisali się za to Maksym Drabik i Damian Dróżdż. Wspólna zdobycz wrocławskich juniorów to 15 oczek, podczas gdy para młodzieżowców „Lwów” zdobyła trzy. - Do tego toru nie jest łatwo znaleźć przełożenia. Jest na nim dużo linii jazdy, które można wykorzystać. Gospodarze zdecydowanie lepiej je czytali i dlatego wygrali. My mieliśmy małe problemy, jeden bieg jechaliśmy lepiej, drugi gorzej. Gubiliśmy punkty, ale uważam, że widowisko mogło się podobać i było całkiem ciekawie - powiedział Janowski.

Trener Dobrucki po konfrontacji z MRGARDEN GKM-em Grudziądz na Stadionie Olimpijskim (52:38) mówił, że z każdego spotkania trzeba wyciągać wniosków. Po starciu z „Lwami” pojawiło się ich zapewne przynajmniej kilka. - Przede wszystkim gratuluję częstochowianom zwycięstwa. Pojechali kapitalne spotkanie. Nam ta porażka niczego nie komplikuje. Oczywiście przyjechaliśmy po pełną pulę, ale to się nie udało. Błędy po drodze, środek zawodów mieliśmy całkiem niezły - stwierdził opiekun WTS-u.

Radości po zakończeniu meczu nie krył Matej Zagar, który 15. wyścig, pieczętując triumf swojego zespołu. - W ostatnim biegu dzięki chłopakom z Wrocławia miałem miejsce pod samą bandą na pierwszym wirażu. Zobaczyłem, że jest możliwość tam pojechać i zdecydowałem się to zrobić. Tylko to mi zostało, bo startu nie wygrałem. Okazało się, że to była jedyna ścieżka, która mogła przynieść mi taki efekt, aby wygrać bieg. Naprawdę cieszę się, że znowu wygraliśmy - zaznaczał Słoweniec.

Przed początkiem sezonu 2017 wielu ekspertów jako kandydata do spadku wskazywało właśnie na zespół spod Jasnej Góry. Zawodnicy Włókniarza pewnie utrzymali się jednak w PGE Ekstralidze, i to jeszcze przed weryfikacją tabeli (częstochowianie 16 sierpnia mają otrzymać trzy punkty za spotkanie z ROW-em Rybnik, w którym wystąpił zawieszony za stosowanie dopingu Grigorij Łaguta - przyp. red.). - Cieszymy się z tego zwycięstwa. Chciałbym podziękować całej drużynie za to, że pojechała tak fantastycznie. Andreas Jonsson jeszcze w sobotę robił o godz. 19 ostatnie próby. W meczu był widoczny efekt. Zaskoczył i widać, że zawsze brakowało nam jego punktów - mówił trener Włókniarza, Lech Kędziora.

Rozstrzygnięcie z Częstochowy oznacza, że o tym, która drużyna wygra fazę zasadniczą PGE Ekstraligi, zdecyduje niedzielne spotkanie Betardu Sparty z Falubazem. Wrocławianie mają obecnie trzy punkty przewagi nad podopiecznymi Marka Cieślaka. Zwycięstwo zielonogórzan oznaczałoby, że to oni przystąpią do fazy play-off z pierwszego miejsca. W pierwszym starciu Falubaz wygrał u siebie 48:42. Rewanż na Stadionie Olimpijskim zaplanowano na 20 sierpnia o godz. 19.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska