Droga Redakcjo,
Piszę w do Was licząc, że jeśli ten temat zostanie poruszony na szerszą skalę to może będzie pozytywny rezultat. Temat dotyczy tzw. "parkingowych" pilnujących, cytuję: "...żeby ptaszek nie narobił na samochodzik...".
Przedwczoraj w godzinach popołudniowych (ok.17:00) próbowałem znaleźć miejsce parkingowe w okolicach Rynku. Jak wiadomo nie od dziś, jest to dość trudne, a czasami niemożliwe. Po około 10 minutach ciągłego poszukiwania wypatrzyłem wolne miejsce obok którego stał Pan w czapeczce z daszkiem, wskazując mi dane miejsce. Przejechałem obok szukając innego miejsca, bo wiedziałem z czym wiąże się zaparkowanie samochodu na "parkingu strzeżonym".
Całe zdarzenie miało miejsce na ulicy Wita Stwosza, na wysokości banku WBK. Jest to kolejny raz, kiedy w słoneczny dzień "parkingowi" pobierają w tamtym miejscu "opłaty". Jeśli nie damy paru drobnych dla tych Panów, skutkuje to najczęściej tym, że auto jest obite, porysowane, okopane, otarte lub w najgorszym przypadku podkładają coś pod koła.
Zgłosiłem temat na straż miejską. Dyspozytor przyjął do wiadomości. Patrol policji pojawił się po około 2 minutach (bardzo szybko) ale "parkingowi" widzieli go z daleka i zdążyli się rozpierzchnąć. Natomiast ich interwencja polegała na tym, że zatrzymali
się na wysokości banku i nie wysiadając z auta omietli wzrokiem chodnik przy WBK... Po "udanej" interwencji skręcili w ul. Szewską i odjechali a "Parkingowi" po 15 sekundach mieli kolejnego "klienta".
Może trzeba by było po cywilnemu? Może jakoś bardziej z zaskoczenia? Nie chcę płacić podwójnie za parking ale nie chcę też mieć porysowanego samochodu!
Czytelnik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?