Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarny koń mówi w suahili

Jacek Antczak
Jubileuszowy, 15. Maraton Wroc ław wygrał Kenijczyk Stephen Langat. Na mecie dogonił go Bogdan Zdrojewski
Jubileuszowy, 15. Maraton Wroc ław wygrał Kenijczyk Stephen Langat. Na mecie dogonił go Bogdan Zdrojewski Archiwum Maratonu Wrocław
Szesnastego maja 1993 roku, po 10 latach, Maraton Ślężan (o którym opowiadaliśmy w poprzednich dwóch tekstach) został przemianowany na Maraton Wrocław. Uczestnicy biegu po raz pierwszy biegali już tylko ulicami Wrocławia. Żeby utrwalić sobie najpiękniejsze miejsca, maratończycy przemierzali dwie pętle wokół miasta. Startowali i przybiegali na metę w Rynku. Tak było aż do 2008 roku (z kilkuletnią przerwą, gdy w Rynku trwał remont), kiedy organizatorzy przenieśli start i metę na Stadion Olimpijski, z którego 16 września wystartuje jubileuszowy, 30. Hasco-Lek Maraton.

Czarny koń z nr. 1, pechowy zając z 13.

11. i 12. maraton to trzeci i czwarty z rzędu triumf Tadeusza Ławickiego. O ile w 1993 roku dało to zawodnikowi z Polkowic zaszczytny tytuł mistrza Polski w maratonie, o tyle rok później już nie, gdyż wrocławski bieg - na rok - stracił rangę mistrzowską. Ale dumni wrocławianie, obrażeni na władze lekkoatletyczne, stwierdzili, że organizujemy najlepszy maraton w Polsce, jedyny z naszego kraju mieszczący się w zestawieniu Światowej Federacji Biegów. Jego uczestnicy zaś mogli mieć najwięcej satysfakcji - budżet na nagrody w 1994 roku wynosił 293 miliony złotych, z czego zwycięzca otrzymał 40 mln. Pechowym starterem 12. Maratonu Wrocław był prezydent Bogdan Zdrojewski - pistolet się zaciął i nie wypalił, ale biegacze i tak ruszyli i do mety dobiegli.

Rok później, w 1995, mistrzostwa Polski znów były wrocławskie, a pula nagród wynosiła już 500 milionów. Nie bez satyfakcji odnotowano, że 13. Maraton przebiegło dwóch radnych, ówczesnych szefów komisji kultury (i kultury fizycznej): Ireneusz Guszpit i Krzysztof Wojtyłło. Obaj - nieźle - biegają do dziś.

Podczas 14. Maratonu Wrocław wyniki miały być rekordowe - zawodnicy walczyli o minima olimpijskie do Atlanty. Wynajęto więc szybkiego "zająca" z Białorusi, który miał dyktować tempo. Niestety, Aleksander Gordiejew biegł za wolno. W ogóle był pechowy: najpierw dostał pokój w hotelu z numerem 13, a potem ten sam numer miał na koszulce.

Jubileuszowy, 15. Maraton Wrocław ze startem i metą przed Muzeum Narodowym i Panoramą Racławicką zgromadził rekordową liczbę prawie 600 uczestników, z których do mety dobiegło 509. Nie zawiódł "czarny koń" jubleuszowego wyścigu, jak o nim wszyscy pisali. Pierwszy w historii wrocławskiego maratonu Kenijczyk, Stephen Langat, wygrał spokojnie, ale rekordu trasy nie pobił, choć nagrody czekały. Tłumaczył się, że we Wrocławiu by ło mu za zimno. Za to najstarszy, 80-letni uczestnik jubileuszowego biegu tuż za metą obraził się na ulokowane tam stoisko znanego polskiego browaru. Nie po to biegł 42 kilometry i 195 metrów, by po pięciu godzinach kasowali od niego 4 złote za pół litra piwa!

Komendant Matejuk wygrywa z Mamińskim

Rok później wygrał kolejny "czarny koń", ale Julius Mtibani był z Tanzanii. Dziennikarze skarżyli się, że niełatwo pogadać z triumfatorem 16. Maratonu Wrocław, gdyż posługuje się językiem suahili. Roli tłumacza na angielski podjął się trzeci na mecie Kenijczyk. Numer 13 znów przypadł superzającowi, którym zgodził się zostać najlepszy wówczas polski maratończyk Leszek Bebło. W 1999 roku nie było pieniędzy ani na Kenijczyków, ani na zająca, a ze względu na remonty ulic po raz pierwszy zawodnicy biegli po Wrocławiu aż trzy pętle. - Na kostce nie da się bić rekordów życiowych, ale kostkę można skręcić - narzekali maratończycy maratonu nr 17.

Z kolei milenjiny, 18. Maraton Wrocław, po raz kolejny - i tym razem na dobre - stracił miano mistrzostw Polski. Na dodatek musiał sobie poradzić z sąsiedztwem biegu w Warszawie, który odbywał się 5 maja, niespełna tydzień po wrocławskim. Polskie gwiazdy nie przyjechały, frekwencja była nieco słabsza, ale impreza się udała. Zorganizowany dodatkowo bieg VIP-ów wokół Rynku (na dystansie 680 metrów) wygrał komendant wrocławskiej policji Andrzej Matejuk, a drużynowo reprezentacja polityków Akcji Wyborczej Solidarność, co nie było trudne. Wystartowały tylko dwa zespoły, oba reprezentujące... AWS.

Rok później, podczas biegu wokół Rynku towarzyszącego 19. Maratonowi Wrocław, komendant Matejuk powtórzył sukces, wygrywając m.in. ze słynnym biegaczem Bogusławem Ma-mińskim, politykiem Ryszardem Czarneckim i... Jerzym Kosą- obecnym dyrektorem Hasco-Lek Wrocław. Jubileuszowy, 20. Maraton Wrocław w 2002 roku wygrał Białorusin Vladzimir Tsiamchyk w czasie 2 godzin, 13 minut i 28 sekund. Wynik tendo dzisiaj pozostaje rekordem wrocławskiego maratonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska