Czarna intryga - recenzja "Przyjdź i zgiń" Teatru Ad Spectatores

Najnowsza sztuka Teatru Ad Spectatores jest historią dwóch płatnych morderców, którzy dostają zlecenie na wyeliminowanie koronnego świadka w procesie przeciwko angielskiemu rządowi. Podczas podróży pociągiem do hiszpańskiego Bilbao historia zaczyna nieco "zbaczać z toru".
Płatni mordercy trafiają na przyjęcie imieninowe kierownika pociągu, Monsieur Buca, który rozdaje wszystkim "jedynie ciasteczka z dziurką". Nie wiadomo, czy to za ich sprawą, czy za sprawą surrealistycznej imprezy, jaka się rozkręca na scenie, w pewnym momencie można się poczuć jak Alicja w Krainie Czarów.
Mamy tutaj i kołyszącego się na linie i rozmawiającego z zabójcami wisielca, rosyjską ruletkę między angielskim agentem i doktorem Greenem, nie- będącym pewnym swojej narodowości.
Agent wywiadu po przegranej w rosyjskiej ruletce nadal toczy dyskusje i pije poranną kawę, kwitując to stwierdzeniem, że przestrzelił sobie "jedynie policzek".
To tylko kilka ze scen, które przywołują na myśl czarny humor Tarantino czy scenariusze Guy’a Ritchie. Spektakl wyreżyserowany przez szefa teatru, Macieja Masztalskiego, to majstersztyk intrygi, groteski i komedii w jednym. To jednocześnie debiut kompozytorski, ponieważ sam stworzył podkład muzyczny na podręcznym tablecie.
Spektakl zaaranżowany jest w "filmowym klimacie". Pojedyncze sceny są jak klatki filmowe, między jedną a drugą gaśnie światło i znajdujemy się już w innym przedziale lub innym czasie.
Aktorzy Ad Spectatores pokazali, jak dobrym pomysłem i świetną grą zapewnić widzom fantastyczną rozrywkę. Jeżeli ktoś nie był jeszcze w teatrze na ul. Hubskiej, koniecznie powinien to nadrobić.
Teatr Ad Spectatores, "Przyjdź i zgiń", występują: Aleksandra Dytko, Marcin Chabow-ski, Łukasz Chojęta, Włodzimierz Chomiak, Arkadiusz Cyran, Michał Wielewicki, Dominik Fraj. Premiera 8 marca.