W zasadzie to nawet się ucieszyłem, bo teraz nie można już mówić, że tylko nasi kiepsko grają w piłkę. Natomiast publiczność sportowa ekscytowała się, i to znacznie bardziej niż piłką, wrocławskim biegiem na dziesięć kilometrów. Z powodu lekkiego bałaganu część zawodników pobiegła w tę zimną niedzielę jedenaście kilometrów i zrobił się rwe-tes. Ze mnie jednak święte oburzenie zupełnie spłynęło, gdy dowiedziałem się, że zawodnicy, którzy stali się ofiarami bałaganu, nie dość, że przebiegli dłuższy dystans niż inni, to i tak zwyciężyli! Czyż może być piękniejsze zwycięstwo sportu i jego ducha nadpogodą, bałaganem i wszelkimi przeciwnościami losu? Czy rzeczywiście najważniejszy w tej zabawie jest precyzyjny, elektroniczny pomiar czasu, rekord życiowy i odpowiedni wpis na jakimś portalu społecznościowym?
Tymczasem na Dolnym Śląsku mamy większe zmartwienia. A jedno z nich to przeciągająca się budowa obwodnic miejskich. Jak wyliczyliśmy, na siedem takich tras, które miały być oddane do użytku w 2013 roku, w terminie zmieściła się tylko jedna. Mowa o obwodnicy Szczawna-Zdroju. Natomiast większość to drogi przez mękę. Czyli obwodnice: Świdnicy, Uciechowa, Ścinawki, Nowej Rudy, Osetna i Ząbkowic Śląskich.
Odpowiadający za nie samorząd dolnośląski nie gwarantuje nawet, czy i w tym roku uda się je wszystkie udostępnić kierowcom, uwalniając mieszkańców tych miejscowości od hałasu i spalin. Nadzieja w tym, że nowi ludzie we władzach dolnośląskich mają tyle energii, że doprowadzą cały program do szczęśliwego finału. Zwłaszcza, że wybory tuż-tuż, czyli najpewniej w listopadzie. A nie ma większego dopingu dla polskiego polityka, czy to w Warszawie, czy gdzie indziej, niż zbliżający się dzień z kartką wrzucaną do urny.
Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że w ramach odnowy władz wojewódzkich do powyższego spisu obwodnic dołożono jeszcze kolejne. O ile pamiętam, do 2022 roku mają też powstać objazdy Głogowa (z mostem), Bolesławca, Złotoryi, Dzierżoniowa, Trzebnicy i Milicza. Poza tym powinny się zakończyć roboty na obwodnicy Wałbrzycha czy Bielawy.
Nie wpisano na listę budowy legnickiej wschodniej obwodnicy. Choć część jej już jest gotowa. Ale od czego są aneksy i poprawki? Tak jak w przypadku Lubina, gdzie poprzednia władza wojewódzka nie dała złotówki na budowę obwodnicy. Bo to miejska, bo się nie należy itd. A obecna ma zmienić status trasy prowadzącej przez Lubin z miejskiej na wojewódzką i oddać Lubinowi 80 mln zł. Jak widać, nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko zależy od tego, kto rządzi i jak daleko jest do wyborów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?