- To kłamstwo. Nigdy nie byłem w żadnym ośrodku Sobiesiaka. Widywałem go na meczach. Raz był u mnie ze skargą, ale jego zarzuty się nie potwierdziły - zapewnia komendant Szmigiel.
- Są znajomymi. Wiem, że komendant jeździł do Zieleńca - mówi nam jeden z oficerów policji.
Na początku roku wrocławska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie inwestycji Sobiesiaka w Zieleńcu. Śledczy i agenci CBA sprawdzali, czy budowa nie była wspierana przez nieuczciwych urzędników, którzy w ekspresowym tempie wydawali korzystne dla biznesmena decyzje.
Powołano zespół prokuratorów i na ich zlecenie agenci zabezpieczali tony dokumentów w urzędach: wojewódzkim, marszałkowskim, centrali i regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych, a także w ministerstwach. Zarzuty popełnienia przestępstw usłyszał już nadleśniczy z Dusznik-Zdroju.
Na początku czerwca wrocławscy prokuratorzy poprosili o zabranie im sprawy. Trafiła do Legnicy, lecz po kilku dniach - decyzją prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta - została przekazana do Poznania. Powód? - Tajemnica - odpowiada lakonicznie rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk.
- Wyszło na jaw, że Sobiesiak w swoim ośrodku Szarotka w Zieleńcu gościł wiele wysoko postawionych osób. Bywali tam też oficerowie i byli oficerowie policji - twierdzi wrocławski prokurator.
- W jawnych aktach nie ma mowy o wizytach pana komendanta w Zieleńcu - zapewnia prokurator Andrzej Laskowski z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. - Mamy jeszcze akta tajne. O ich zawartości nie będę mówił. Nie potwierdzę ani nie zaprzeczę informacjom o tych wizytach.
Według naszego informatora, wicekomendant Szmigiel jest dobrym znajomym szefa Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu Dariusza Szyperskiego. I to dlatego ten ostatni, zamiast poprosić o przekazanie sprawy poza Dolny Śląsk, przeniósł ją do Legnicy. Czyli do innej podlegającej mu prokuratury.
To właśnie, według naszego informatora, spowodowało interwencję Pawła Wojtunika, szefa CBA, u prokuratora generalnego. Wyglądało bowiem na to, że Szyperski nie chce utracić kontroli nad śledztwem.
Co na to prokurator Szyperski? - Śledztwo przeniesiono do Legnicy z uwagi na ujawnione znajomości prokuratorów z Wrocławia z osobami występującymi w sprawie. Nie mogę ujawnić, czy chodziło o Szmigla - mówi Szyperski. - Uznałem, że Legnica to dobre miejsce, bo nie ma tam prokuratorów znających kogoś występującego w śledztwie. Jak to się więc stało, że kilka dni po przekazaniu sprawy Legnicy prokurator generalny zabrał ją do Poznania?
- Na wszelki wypadek. Uznał, że lepiej od razu przenieść śledztwo poza Dolny Śląsk. Gdyby miało się okazać, że są jakieś osoby powiązane np. z prokuratorami z Legnicy - twierdzi Szyperski.
Pytany wprost zaprzecza, że przeniósł sprawę do Legnicy, by pomóc swojemu znajomemu, komendantowi Szmiglowi. - Znamy się służbowo, to wszystko - mówi Szyperski.
Wątki afery
O Ryszardzie Sobiesiaku zrobiło się głośno rok temu. Jesieną 2009 r. wyszło na jaw, że CBA tropiło związki polityków PO: posła Zbigniewa Chlebowskiego i ministra sportu Mirosława Drzewieckiego z biznesmenem z Wrocławia. Miał on lobbować przeciwko planowanym zmianom przepisów dotyczących hazardu. Byłyby one bardzo niekorzystne dla tej branży. Śledztwo w tej sprawie wciąż się toczy.
Prowadzone jest też tajne śledztwo w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie, związane z Sobiesiakiem. Dotyczy rzekomej korupcji w wymiarze sprawiedliwości. Według Dziennika Gazety Prawnej chodzi o Sąd Najwyższy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?