Drugą porażkę z rzędu zanotowali w minioną sobotę, 2 kwietnia pomarańczowo-czarni. Tym razem ulegli na własnym stadionie Rozwojowi Katowice 1:2. Dla gości z Górnego Śląska była to trzecia, w wliczając walkower z Dolcanem, czwarta wygrana z rzędu.
Trener Chrobrego Ireneusz Mamrot ma do swoich podopiecznych pretensje przede wszystkim za podejście do meczu. - Trzeba zrobić pewien wstrząs i uczciwie powiedzieć, że przegrywamy drugi mecz, ale nie piłkarsko, tylko w kwestii determinacji. Tak było w Grudziądzu i teraz w meczu z Rozwojem. Oba te zespoły grały o życie i to było widać na boisku. U nas takiego zaangażowania i determinacji nie było - twierdzi. - Sędzia pozwalał dzisiaj grać w stykowych sytuacjach, a jeśli sędzia pozwala się poprzepychać i mocniej powalczyć, trzeba podjąć takie warunki. Rozwój to potrafił, a my niestety nie - podkreśla.
Problemów z determinacją nie było w drugiej połowie, ale z pewnością zawodnikom zabrakło zimnej głowy. - Zespół wrzucił wyższy bieg. Rzeczywiście jednak brakowało chłodnej głowy. Nie można sobie pozwolić na taki błąd jak przy drugiej bramce, skoro tak mozolnie i ciężko pracowaliśmy na wyrównującego gola - martwi się szkoleniowiec MZKS-u. - Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której będąc obrońcą, napastnik przestawia mnie raz, czy drugi, a ja nie wyciągam z tego żadnych wniosków - dodaje.
Właśnie gra w defensywie jest zmorą pomarańczowo-czarnych podczas wiosennej kampanii. W pięciu dotychczasowych spotkaniach głogowianie stracili siedem bramek. - Nie ma co ukrywać, że nasza gra w linii obrony nie jest taka, jak jeszcze jesienią. Teraz co mecz tracimy bramkę, a w ostatnich dwóch nawet po dwie. To jest problem, nad którego rozwiązaniem musimy pracować, a na to niestety potrzeba czasu - zauważa I. Mamrot.
Zdaniem trenera przede wszystkim trzeba teraz podnieść zespół psychicznie. - Chyba zbyt szybko chłopcy zaczęli patrzeć w górę tabeli, a zrobiło się tak, że góra czołówka nam odjechała. Jeśli się szybko nie otrząśniemy, to za moment możemy być w takiej sytuacji, że będziemy musieli oglądać się za siebie - zaznacza.
Okazja do wyjścia z dołka już w piątek, 8 kwietnia, gdy Chrobry zmierzy się na wyjeździe z Bytovią. Będzie to także pierwszy mecz tej wiosny, w którym głogowianie zagrają z wyżej notowanym rywalem. - Cały tydzień pracowaliśmy mocno nad sferą mentalną. Nie skupiamy się jednak, na którym miejscu jest Bytovia. Wiemy, że czeka nas ciężki mecz - mówi I. Mamrot.
W jesiennej potyczce obu zespołów Chrobry bił głową w mur, nie potrafiąc sforsować szczelnej obrony bytowian. Ci z kolei wyprowadzili raptem jeden atak i zwyciężyli przy Wita Stwosza 1:0. - Myślę, że ten mecz może być bardziej otwarty. Skupiamy się jednak na sobie. Cały czas pracujemy nad poprawą ataku pozycyjnego, by on był szybszy. W drugiej połowie przeciwko Rozwojowi już były pewne oznaki dające nadzieję - zauważa szkoleniowiec MZKS-u.
Być może w Bytowie szwankujący atak pozycyjny rozrusza kontuzjowany przez ostatnie pół roku Wołodymyr Hudyma, który w meczu z Rozwojem pojawił się już na ławce rezerwowych. - Włodek trenuje od miesiąca. Fizycznie wygląda coraz lepiej, więc być może będzie nam mógł pomóc. Nie chcę jednak przesądzać - ucina trener.
Początek piątkowego meczu w Bytowie o godzinie 16.30.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?