Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chris Baldwin: zarzewie pomysłu,wolności tyle, ile trzeba. Zima z duchami

Małgorzata Matuszewska
Chris Baldwin
Chris Baldwin Paweł Relikowski
W czerwcu pokazał nam inne oblicza wrocławskich mostów. 17 stycznia zaprosi na „Przebudzenie”. Chris Baldwin to reżyser, performer, oryginalny piewca dziejów Wrocławia, kurator ESK 2016.

Zniewalający uśmiech, życzliwość i wyzierająca z każdego ruchu perfekcyjna wizja tego, co zamierza zrobić – te cechy wyróżniają Chrisa Baldwina z tłumu innych już na pierwszy rzut oka. O Wrocławiu, jego dziejach, zakątkach i ludziach mówi z pasją. Nie zna bardzo dobrze polskiego, ale już nauczył się poprawnie mówić „dzień dobry” i „dziękuję”. Kiedy w czerwcu zeszłego roku zaprosił wrocławian na „Mosty”, jednodniowe święto, które złożył z wydarzeń przeprowadzonych przez prawie 2 tysiące osób na 26 przeprawach, chyba nikt z publiczności nie spodziewał się aż takiego rozmachu inscenizacyjnego połączonego z autentyczną refleksją. „Mosty” to pierwszy odcinek z czterech wielkich zdarzeń, pod wspólnym tytułem „Flow”. Po styczniowym „Przebudzeniu” będą jeszcze: czerwcowe wydarzenia pt. „Flow” w okolicach Odry i na samej rzece, a także zamknięcie Europejskiej Stolicy Kultury– „Sky web”, 17 stycznia 2017 roku. Brytyjskiego reżysera, dziś kuratora Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 ds. performance, do współpracy zaprosił Krzysztof Czyżewski, niegdyś dyrektor artystyczny ESK. – Znał efekty mojej artystycznej działalności na świecie i wie, że jestem zainteresowany pracą z mieszkańcami miast, słuchaniem ich i przekształcaniem historii w artystyczne wydarzenia – uśmiecha się Baldwin, który jest dyrektorem przedsięwzięć artystycznych realizowanych z rozmachem i dostrzegalnych w świecie. To on stworzył Teatro de Creación – metodę przygotowania performance’u przeznaczonego specjalnie dla konkretnego miejsca i opowiadającego o tym miejscu, jego historii, problemach i związku z jego mieszkańcami, z którymi jego projekty są zazwyczaj realizowane w ścisłej współpracy. Reżyseruje m.in. w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Polsce, Bułgarii. W 2011 i 2012 roku napisał scenariusze i wyreżyserował według nich dwa przedstawienia, pokazane w ramach olimpiady w Londynie: „The Way the Winds Blow” w hrabstwie Rutland oraz „Raise the Sky” – podczas przekazania ognia olimpijskiego w Worcester. Przekazanie ognia wraz z „Raise the Sky” obserwowało 10 tysięcy widzów, a wzięło w nim udział 2 tysiące uczestników. Spektakl „Cosima” jego autorstwa został nagrodzony w kategorii najlepszy scenariusz na międzynarodowym festiwalu teatralnym FETEN w Gijón w Hiszpanii, a jego sztuka „Bright Angel” (napisana we współpracy z Berndem Kesslerem) była wystawiana w wielu niemieckich teatrach narodowych i teatrach w Wielkiej Brytanii. Baldwin jest także autorem tekstów krytyczno-literackich na temat teatru i nauczania historii w krajach, w których panował autorytaryzm. Był profesorem wizytującym w Kolegium Teatru i Performence’u im. Rose Bruford w Londynie. Pomagał fundacji La Caixa (Caixaescena) i samorządom w Kastylii i Leónie w Hiszpanii jako kierownik i doradca w kwestiach polityki kulturalnej i rozwojowej. Wykłada na Universidad de Santander na kierunku kreatywność i inteligencja emocjonalna.

Gdzie jest Wrocław?

– Kiedy powiedziałem mamie, że jadę pracować do Wrocławia, zapytała: „a gdzie to jest?” – uśmiecha się Baldwin. – Odpowiedziałem, że przecież musi znać Wrocław, bo to jedno z większych miast w Polsce, kiedyś nazywało się Breslau. Mama o Breslau oczywiście słyszała, ale myślała, że miasto przestało istnieć. Mój ojciec był pilotem w RAF-ie. W czasach zimnej wojny Anglicy stracili możliwość przyglądania się Europie Wschodniej, być może dlatego mama myślała, że dzisiejszy Wrocław został zniszczony w czasie II wojny światowej i nigdy się nie podniósł ze zniszczeń – opowiada. Chris ożenił się z Hiszpanką, lekarką weterynarii. – Rozmawiając z moją hiszpańską rodziną, odkryłem, że współcześni Hiszpanie często nic nie wiedzą o Holokauście. Ta część historii nie znalazła się w programie nauczania. Generał Franco chciał przekonać Hiszpanów, że uchronił ich przed II wojną światową – dodaje Brytyjczyk, który twierdzi, że być może Wrocław fascynuje go dlatego, że jest esencją tego, kim jesteśmy jako Europejczycy, w jaki sposób rozumiemy historię i się z nią konfrontujemy. Nic dziwnego, że z zainteresowaniem przeczytał „Microcosmos” Normana Daviesa, a szczególnie ceni książkę Gregora Thuma „Obce miasto. Wrocław 1945 i potem”. Ale i tak, zgodnie z jego filozofią pracy, najważniejsze są rozmowy z ludźmi. To na ich podstawie utkał scenariusz „Przebudzenia”. Rozmawiał z mieszkankami Izraela, które po wojnie wyjechały z Wrocławia, z wrocławianami, którzy przeżyli zesłanie na Syberię, z kolegami z Biura ESK, którzy odkryli, że ich dziadkowie byli Ukraińcami. Jego ojciec John po wojnie był stolarzem, zajmował się też ubezpieczeniami. To po ojcu ma talent i umie konstruować budowle. Mama pracowała w fabryce samochodów, była sekretarką w szkole.

Synu, rób, co chcesz. Wygląda na to, że głodować nie będziesz

W państwowej szkole, kilka kilometrów od rodzinnego Oxfordu, Chris miał świetnego nauczyciela sztuki. To pewnie dzięki jego wpływowi marzył o aktorstwie i reżyserii. – Mój ojciec nie był z tego powodu szczęśliwy. Pojechał na wywiadówkę i opowiedział o swoim zmartwieniu, a nauczyciel zapytał go: „panie Baldwin, co pan robi zaraz po wstaniu z łóżka?”. „Herbatę – odpowiedział ojciec”. „Z czego pan ją pije?” – drążył dalej nauczyciel. „Z dużego, czerwonego, ceramicznego kubka”. „Schodzi pan na dół z sypialni?”. „Nie, mieszkamy w jednopoziomowym domu”. „Jak wygląda pański dywan?” – zapytał kolejny raz nauczyciel. Ojciec opisał dywan, powiedział, że co rano włącza radio. I usłyszał: – Panie Baldwin, zanim pan ruszył do codziennych zajęć, przez 20 minut dwudziestu artystów w jakiś sposób dotknęło pana życia. To projektanci dywanu, radia, kubka, pościeli. Pański syn nie będzie głodował”. Tata przyszedł do domu i powiedział: Rób, co chcesz – opowiada Chris Baldwin, który miał wtedy 16 lat, a artystyczne życie zaczął od młodzieżowego teatru. Później przyszedł czas na studiowanie reżyserii. – A kiedy nie byłem reżyserem, pracowałem jako stolarz – uśmiecha się Baldwin. – Wiedziałem, jak zrobić różne przedmioty, ale teatr ma więcej wspólnego z działalnością twórczą, niż rzemieślniczą – zamyśla się. Te stolarskie talenty przydały się, kiedy razem z żoną kupili dom w hiszpańskiej Asturii. Zrujnowany, wymagający remontu niemal od podstaw. Dziś Chris jest dumny z żony, o której mówi „asturiański James Herriot” (James Herriot był znanym brytyjskim lekarzem weterynarii – przyp. red.). – Nasz dom jest pełen zwierząt: mamy trzy konie, parę psów, sześć kotów, kilka tuzinów kurczaków – wylicza. Z żoną Caroliną wychowali dwoje dzieci. – Charlotta urodziła się w noc, kiedy upadł mur berliński i niewiele brakowało, żeby dostała na imię Gorbaczow – śmieje się reżyser. – Dzisiaj uczy angielskiego w baskijskiej szkole, a młodsza Irma studiuje historię sztuki i renowację zabytków w Bilbao – opowiada. Wiele lat temu od swojego ojca dostał pozwolenie na robienie tego, co chce. I taką samą wolność tworzenia daje swoim współpracownikom. Za tę otwartość i zaufanie, którym obdarza współtwórców „Przebudzenia”, chwali go Paweł Romańczuk z Małych Instrumentów, odpowiadający za muzykę podczas „Przebudzenia”. – Chris obdarza dużym zaufaniem ludzi, których wybrał do współpracy – mówi Romańczuk. – Dał mi sporo artystycznej wolności. Usłyszałem: „wybrałem cię, bo wiem, co robiłeś i mam zaufanie”. Chris ma umiejętność ogarniania dużej liczby elementów, z których ma złożyć się wydarzenie tworzone przez ogromną liczbę ludzi – dodaje. – Jest niezwykle empatycznym, mądrym człowiekiem. Reżyserem, który „nie wybiega” przed artystę, czeka, aż ten pokaże, co potrafi, a potem prowadzi aktora w stronę wykonania dzieła – mówi Mary Sadowska, reżyserka trasy Ducha Wielu Wyznań i asystentka Chrisa Baldwina. – Jest przewodnikiem, niezwykle spokojnym i słuchającym, zanim podejmie decyzję, co do danej osoby przygląda się jej chwilę, słucha – dodaje. I twierdzi: – Jest jednym z najwspanialszych pedagogów i artystów, jakich dane mi było w życiu poznać – uśmiecha się. Mary Sadowska była też gościem rodziny Baldwinów w Asturii. – Dom jest dla nie go niewątpliwie odskocznią, miejscem, gdzie rozmawia ze swoimi zwierzętami, spędza radosne wieczory ze znajomymi, dla których gotuje i którymi się opiekuje. Potrafi zbudować dach, nakarmić kury i powiedzieć, w jakim nastroju są konie, które biegają na wydzielonym w lesie pastwisku. Potrafi być też surowy i stanowczy, ostro brnie do wyznaczonego sobie celu. Jest waleczny, także w domu, także jako budowniczy – opowiada. Krzysztof Maj, dyrektor Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, podkreśla żartobliwie, że Baldwin jest „kłopotem dla działów finansowych i producentów”. Dlaczego? – Wymyślił Teatro de Creación, w którym nie ma żadnego scenariusza, od którego zaczynają się dalsze działania. Trudno wyprodukować „widzimisię”, polskie przepisy tego nie przewidują – śmieje się. I dodaje: – Urodził się w Anglii, ale jest Europejczykiem. Jeszcze za czasów komunistycznych pracował w różnych krajach, między innymi w Bułgarii, w tym czasie bywał też w Polsce, ale nigdy nie odwiedził Wrocławia – opowiada Maj. A styl pracy? – Stawia na świeżość. Ma w kalendarzu wiele, pozornie bezproduktywnych spotkań. Jesteśmy przyzwyczajeni, że ludzie przychodzą do nas z gotowymi pomysłami, o których dyskutujemy. Chris nie. On rzuca hasło i wyzwala w ludziach taką ekspresję, że realizowane hasło staje się ich. Kiedy powstawała Ceremonia Otwarcia „Przebudzenie”, kreślił ideę. Resztę kreował ze współpracownikami – mówi Krzysztof Maj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska