Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Choroba zabija drzewa pod Wrocławiem

Jan Both
Choroba zabija drzewa pod Wrocławiem/zdjęcie ilustracyjne
Choroba zabija drzewa pod Wrocławiem/zdjęcie ilustracyjne Arkadiusz Dembinski/Polskapresse
W okolicach Wrocławia masowo umierają drzewa i krzewy. - Choroby drzew i krzewów można zauważyć w całym regionie - mówi dendrolog Marek Kraśny. - Wpływ miały na to zeszłoroczna susza i sucha zima oraz zbyt mała ilość opadów w tym roku. Najbardziej ucierpiały tuje. Moim zdaniem uschło ok. 15-20 procent.

- W niektórych miejscach można zaobserwować suszę fizjologiczną, czyli przypadki, gdy rośliny nie mogą pobierać wody z gleby, mimo że ona tam występuje. Dzieje się tak z powodu zbyt dużego zasolenia ziemi i przenawożenia, co często zdarza się właścicielom prywatnych ogrodów - dodaje Kraśny.

Susza jest pośrednim powodem chorób drzew. Osłabione przez nią, są atakowane są przez różnego rodzaju szkodniki i obumierają. Jednak zdaniem Marka Kraśnego wielu przypadków uschnięcia na prywatnych posesjach można by uniknąć. - W lasach sztuczne nawadnianie jest mocno utrudnione, ale właściciel kilku czy kilkunastu drzew może regularnie je podlewać. Można też stosować specjalistyczne rozwiązania na etapie nasadzania, np. wykorzystując specjalną ziemię - mówi dendrolog. Mieszkańcy Radwanic pod Wrocławiem coraz częściej wysyłają do Urzędu Miejskiego w Siechnicach podania o pozwolenia na wycięcia drzew. - Zaczęły nam nagle usychać drzewa i krzewy: świerki, sosna, jodła i tuje. To najprawdopodobniej przez korniki i grzyby - mówi pani Małgorzata, mieszkanka Radwanic.

- Wysłaliśmy pismo, podobnie jak niektórzy nasi sąsiedzi. Czekamy na odpowiedź. Liczymy na to, że ktoś na poważnie zajmie się tą sprawą. Obawiamy się, że ta choroba może się rozprzestrzenić - mówi pani Małgorzata.

- Problemy zaczęły się w zeszłym roku - mówi Stanisław Kozicki z Radwanic. - Widzę suche drzewa w wielu ogrodach w okolicy. To nie są pojedyncze przypadki - dodaje.

W urzędzie w Siechnicach przyznają, że mają więcej podań o zgodę na wycinkę. Ale dopiero w połowie sierpnia zatrudniono nową osobę na stanowisku ds. wydawania pozwoleń na usunięcie drzew i krzewów. Zgłoszone sprawy mają zostać rozpatrzone w ciągu dwóch miesięcy.

- W tym roku usunęliśmy około 50 tys. metrów sześciennych chorych drzew - mówi nadleśniczy Waldemar Zaręba z Nadleśnictwa Miękinia. - Co roku wycinamy około 75 tys. m sześc., z czego chore drzewa stanowią około 10-15 procent, a w tym roku stanowią one ponad 60 procent. Problem dotyka głównie drzew iglastych: m.in. świerków i sosen, rzadziej liściastych, np. brzozy, buka i dębu. Zjawisko można było zaobserwować już w zeszłym roku, kiedy zaczęły one szybciej zrzucać liście - dodaje Waldemar Zaręba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska