Historia 4-letniego Andriuszy Semileta z Ukrainy porusza ludzi na całym świecie. Chłopiec, który przebywa teraz w szpitalu w Homlu na Białorusi, codziennie razem ze swoją mamą szyje bałwanki. Pieniądze z ich sprzedaży przeznacza na leczenie. Dziecko od pół roku choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. W internecie trwa akcja „Wszyscy potrzebujemy bałwanka!” – pieniądze mogą wpłacać wszyscy, którzy chcą pomóc małemu chłopcu w walce o życie.
Pomoc dzielnemu Andriuszy zadeklarowała także prof. Alicja Chybicka, szefowa kliniki onkologicznej Przylądek Nadziei we Wrocławiu.
– Na Ukrainie doskonale radzą sobie z białaczkami, ale jeśli będzie taka potrzeba, to jesteśmy gotowi pomóc – mówi prof. Chybicka. – Chłopiec mógłby przyjechać do Przylądka. Najpierw jednak wyjątkowo będzie potrzebna zgoda z Unii Europejskiej – dodaje pani profesor.
Wyjaśnia, dlaczego teraz wymagana jest unijna zgoda, skoro już nieraz wrocławska Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej przyjmowała na leczenie dzieci z Ukrainy.
– W starej siedzibie przy ulicy Bujwida nie potrzebowaliśmy takiej zgody, ale tu, w Przylądku Nadziei, wyjątkowo taka zgoda będzie potrzebna, ponieważ klinika została wybudowana ze środków unijnych i przez pięć lat nie można komercyjnie przyjmować dzieci – tłumaczy prof. Chybicka. – Obojętnie, kto by za to płacił, sponsor na pewno by się znalazł. Myślę jednak, że gdyby ktoś zwrócił się do nas o pomoc, nasi europarlamentarzyści pomogą załatwić zgodę - mówi Chybicka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?