Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chce być młodszy w papierach o 20 lat. Bo podryw mu nie wychodzi

Janusz Michalczyk
archiwum
Niezgoda na starzenie kojarzy się nam raczej z płcią piękną. To panie okupują poczekalnie chirurgów plastycznych i stosują kosmetyczne eliksiry. Dlatego nieco zaskoczył mnie postępek pewnego Holendra, który domaga się od lokalnych władz, by wycięły mu z życiorysu 20 lat, bo o tyle czuje się właśnie za stary.

Argumentuje on z pozoru racjonalnie, że chodzi mu o doprowadzenie do zgodności pomiędzy metryką a wewnętrznym przekonaniem o swoim wieku i co ciekawe - do zgodności z wyglądem zewnętrznym, bo uważa, że tenże wygląd jest wyjątkowo młodzieńczy.

Emil Ratekband nie jest wcale stary, przynajmniej jak na standardy współczesności, bo przecież wystarczy się rozejrzeć wokół, by stwierdzić, że ludzie żyją w niezłym zdrowiu coraz dłużej i wkrótce spotkanie stulatka na przystanku tramwajowym nikogo nie zaskoczy. Emil ma zaledwie 69 lat. Denerwuje go, że gdy ujawnia wiek na portalach randkowych, to zainteresowane nawiązaniem z nim bliższych relacji kobiety natychmiast rozpływają się we mgle. Aby przerwać ten powtarzający się z nieznośną regularnością scenariusz, Emil złożył pozew do sądu, w którym domaga się urzędowego skorygowania swojej metryki. Jest przekonany, że data urodzin o 20 lat późniejsza pozytywnie wpłynie na jego życie erotyczne.

Co na to sąd? Przypomnę, że mówimy o kraju liberalnym, w którym sędziowie nie czują się skrępowani sztywną wykładnią przepisów. Zapewne dlatego pozew nie został z miejsca odrzucony jako bezzasadny. Jak wiadomo, człowiek ma prawo do wielu rzeczy, ale dopiero wtedy, gdy jest zdolny samodzielnie podejmować decyzje i nikt nie słyszał, by ktoś przychodził na świat w wybranym przez siebie momencie. Inni za niego o tym decydują, mianowicie ci, którzy fizycznie umożliwiają połącznie plemnika z jajeczkiem. Inne podejście do tej sprawy, to jakby stawianie wozu przed koniem.

Najwidoczniej sąd nie chciał obrazić Emila, brutalnie przypominając o tym biologicznym fakcie. Zamiast tego postanowił 69-latkowi uzmysłowić absurd jego żądania w inny sposób. Sąd zapytał go, kim w takim razie był chłopiec, który żył przez 20 pierwszych lat jako Emil. To sprytne posunięcie, bo każda inna odpowiedź niż „to byłem ja” wskazywałaby na rozdwojenie jaźni, czyli niepoczytalność.

Doskonale rozumiem postawę sądu, bo trzeba dodać, że Emil jest nie tylko niezrealizowanym kochankiem, ale też przedsiębiorcą i człowiekiem ogólnie rozgarniętym, który nie może się pogodzić z sytuacją, że jako 49-latek byłby zdecydowanie lepiej traktowany w publicznych relacjach, chociażby w bankach czy salonach sprzedaży aut. To nie tylko holenderska rzeczywistość. Przypominają mi się narzekania wybitnego intelektualisty, prof. Jerzego Jedlickiego, który zbliżając się do 90. roku życia był traktowany w banku niepoważnie, jako osoba będąca jedną nogą w zaświatach.

Tak jak emocjonalnie byłem po stronie prof. Jedlickiego, tak w pewien sposób żal mi też Emila. Nikt nie chce być stary i z tego powodu wszędzie lekceważony. Powiem więcej, jurny 69-latek ma pełne prawo do udanego życia intymnego, jeśli tylko znajdzie zrozumienie u partnerki. Jest tylko jedno „ale”. Wymachiwanie skorygowaną (nieprawdziwą) metryką byłoby okropnie żałosne. Emilu, to twoje życie, twoja starość, przestań się wygłupiać…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska