Bartłomiej Ciążyński wierzy w to, że władze Wrocławia zgodzą się na finansowanie in vitro w stolicy Dolnego Śląska. - Tak już jest m.in. w Częstochowie i Łodzi, gdzie jest dofinansowanie w wysokości 5000 zł. Nie byłoby to znaczne obciążenie dla miejskiej kasy - mówi Ciążyński.
Wrocławskie SLD proponuje, żeby na metodę in vitro przeznaczyć we Wrocławiu około miliona złotych. - Za tę kwotę można uszczęśliwić 200 wrocławskich par - mówi Ciążyński. - We Wrocławiu rządzi Rafał Dutkiewicz i partia Nowoczesna. Czas pokazać, że są nowocześni nie tylko z nazwy. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia niepłodność jest chorobą i odwracanie się plecami od ludzi nią dotkniętych jest po prostu nieludzkie i nie powinno mieć miejsca w państwie, w którym mamy mieć zapewnioną powszechną opiekę zdrowotną - dodaje szef wrocławskiego SLD.
Czy jest szansa na przyjęcie uchwały w tej sprawie? Jarosław Krauze, szef klubu Rafała Dutkiewicza z Platformą Obywatelską zapowiada, że podczas ewentualnego głosowania nie będzie dyscypliny klubowej. - Każdy radny będzie głosował, zgodnie ze swoimi poglądami - mówi przewodniczący klubu. On sam uważa, że kwestie refundacji in vitro powinno się rozstrzygnąć ustawowo w Sejmie. Jarosław Krauze boi się także, że samorządy i tak mogą być już dodatkowo obciążone finansowo, przez zmiany w służbie zdrowia.
Według Piotra Uhle, przewodniczącego klubu Nowoczesna, jego radni są za tym, żeby samorządy finansowały metodę leczenia in vitro, skoro nie chce robić tego państwo.
I dziś w południe Nowoczesna przeszła od słów do czynów. Wyprzedziła SLD i sama złożyła projekt uchwały rady miejskiej w tej sprawie. - Chcemy, żeby Wrocław finansował in vitro od przyszłego roku. W projekcie zaznaczyliśmy, że program będzie trwał do 2019 roku. Rocznie chcemy wydać na ten cel 2,1 mln zł – mówi Magdalena Razik-Trziszka, radna Nowoczesnej.
- Rozmawialiśmy z przewodniczącym rady Jackiem Ossowskim, który powiedział, że będzie nam kibicował. Będziemy rozmawiać ze wszystkimi radnymi, nawet tymi z PiS. Mamy nadzieję, że przekonamy większość – mówi Magdalena Razik-Trziszka.
Na kosztowny zabieg in vitro nie każdy może sobie pozwolić. Za in vitro trzeba zapłacić - w zależności od rodzaju, ilości leków a także badań - od 10 do nawet 15 tys. zł. Do tego nie ma gwarancji, że podczas zabiegu dojdzie do zapłodnienia, szanse wynoszą około 45 procent. Są pary, które muszą próbować kilkakrotnie
Podczas pierwszych 6 miesięcy funkcjonowania rządowego programu na Dolnym Śląsku, w ciąże zaszło aż 80 pacjentek. Pod koniec 2015 roku w Polsce urodziło się w sumie 3841 dzieci, dzięki metodzie in vitro, finansowanej z budżetu państwa. Ponad 17 tys. par było w trakcie leczenie. Na projekt wydano 150 mln zł z budżetu państwa. Rząd PiS zakończył ten projekt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?