Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą zamieść pod dywan sprawę bójki na stadionie?

Marcin Rybak
Materiały policji
W policji trwa wewnętrzne postępowanie, które ma wyjaśnić rolę funkcjonariuszy w głośnych zajściach na pilczyckim stadionie po meczu Rosja - Czechy z 8 czerwca - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Zaprzecza temu rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski.

Próba zatrzymania rosyjskiego kibica, podejrzanego o wrzucenie racy na boisko, skończyła się awanturą i pobiciem trzech stewardów. Z nieoficjalnych informacji wynika, że do awantury mogłoby nie dojść gdyby nie dwaj policjanci, którzy próbowali zatrzymać podejrzanego kibica.

A kiedy na pomoc zatrzymywanemu ruszyła grupa jego kolegów, policjanci wycofali się. Zostawiali w tłumie trzech stewardów, którzy włączyli się do policyjnej akcji. Policja i prokuratura szukają rosyjskich kibiców, uczestników zajścia. Zatrzymano dwie osoby i postawiono im zarzuty. Jedna z nich przyznała się do winy.

O roli policjantów w rozpętaniu awantury, o której pisały media w całej Europie, oficjalnie nic nie wiadomo.

- Sprawa jest otoczona tajemnicą. Zero informacji - mówi oficer komendy wojewódzkiej.
- Chcą ja zamieść pod dywan?
- Niewykluczone.

Inny z naszych rozmówców dodaje, że cała historia była omawiana podczas telekonferencji, jakie regularnie przeprowadza z komendantami wojewódzkimi Komendant Główny Policji.

- Czy policja ukrywa, również przed prokuraturą, udział funkcjonariuszy w nieudanej próbie zatrzymania sprawcy wrzucenia racy na boisko? - To bzdura - odpowiada nam rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski. - Od samego początku wyjaśnialiśmy, że czynności w sprawie ujęcia osoby podjęli pracownicy służby ochrony na polecenie swojego szefa. Paweł Petrykowski zapewnia nas przy okazji, że dolnośląska policja nie zamierza absolutnie niczego w tej sprawie "zamiatać pod dywan".

Tymczasem z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że awanturę wywołali dwaj policjanci, posłani do akcji po to, by... wskazać ochroniarzom mężczyznę zidentyfikowanego jako ten, który wrzucił racę na boisko. Mieli rozkaz zatrzymać go, gdyby pojawiła się taka możliwość. - Podejrzany o wrzucenie racy na boisko został przez nas wskazany służbom ochrony, które działają na obiekcie na mocy uprawnień wynikających z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Zidentyfikowaliśmy go w oparciu o zapis z monitoringu. Służby ochrony, na polecenie swojego szefa, podjęły próbę zatrzymania podejrzanego - powtarza. Prokuratura zajmująca się sprawą pobicia stewardów nie bada nieprawidłowości w działaniach policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska