Fałszowane dokumenty, ustawiane przetargi, zlecenia dla znajomych, wynagrodzenia wypłacane nie wiadomo komu nie wiadomo za co. Tak wydawano pieniądze na wrocławską fabrykę snów- Centrum Technologii Audiowizualnych. Reklamowane jako nowoczesne studio, które zrewolucjonizuje produkcję filmów. I to na skalę światową.
Pomysłodawcą projektu był Zbigniew Rybczyński - filmowiec, laureat Oscara. Projekt sponsorowali podatnicy.
Pierwsze informacje o przekrętach przekazał sam Rybczyński. Wiosną 2012 roku poinformował o nich ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. Jako winnego nieprawidłowości Rybczyński wskazał ówczesnego dyrektora Centrum Roberta Gawłowskiego. Ministerialna kontrola potwierdziła, że w CeTA działo się źle. Ale sprawa do prokuratury trafiła dopiero jesienią 2013 roku. W jednym dniu następca Gawłowskiego Robert Banasiak zwolnił Mistrza i zawiadomił prokuraturę o przekrętach.
Jako odpowiedzialnych za projekt (choć nie jako domniemanych sprawców) wskazał i Gawłowskiego, i Rybczyńskiego, i Dawida Kmiecika, kierownika kontraktu. Chłopaka, którego sam Rybczyński przyprowadził do Wrocławia i uczynił ważną postacią w Centrum.
I Banasiak, i - mocno w to wierzymy - sam Rybczyński nie znali tej historii, którą my dziś chcemy opowiedzieć.
Znajomy Mistrza?
Były szef Stowarzyszenia Ordynacka we Wrocławiu, a zarazem były prezes wrocławskiej firmy telekomunikacyjnej Dialog Józef Dudziak chwali się wieloletnią znajomością z Rybczyńskim.
W latach 2010-2011 firmy powiązane z Dudziakiem i jego pasierbem, niejakim Kacprem, uzyskały z Centrum Technologii Audiowizualnych zlecenia warte co najmniej 2,1 mln złotych brutto.
Jedna z firm, po uzyskaniu jednego z tych zleceń, wypłaciła 60 tysięcy złotych pracownikowi CeTA - kierownikowikontraktu Dawidowi Kmiecikowi.
- Jeśli to prawda, to jestem zaskoczony - mówi smutno Rybczyński. - Jeszcze kilka miesięcy temu za Dawida dałbym sobie rękę obciąć.
IM PRZETARGI NIE BYŁY POTRZEBNE - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Dudziak też nie wiedział?
- Ja tu uczciwie wszystko robię - mówi Józef Dudziak. Z przeszło 2 milionów złotych, o których wspomnieliśmy, jego firma i jej kontrakty to zamówienia ledwie na 170 tysięcy. No i zysk był niewielki. Bo nie o to chodziło, by zarobić, tylko o to, by uczestniczyć w wielkim projekcie. I nie zedrzeć skóry ze Zbyszka. Dudziak upiera się, że na to by sobie nie pozwolił.
O jakichkolwiek nieuczciwościach - w tym o 60 tysiącach złotych dla kierownika kontraktu - Dudziak wcześniej nie wiedział.
To nie jego firma płaciła te pieniądze. To firma, której współwłaścicielem był pasierb Kacper. Ale były szef Dialogu zarzeka się, że nie miał o tym pojęcia. Ani o tych pieniądzach, ani o tym, że pasierb jest wspólnikiem. Dowiedział się dopiero teraz od dziennikarzy.
Pasierb? Rozmawiać z nami nie chciał, kiedy - w grudniu ubiegłego roku - pierwszy raz trafiliśmy na trop tej historii. Dudziak przekonywał nas, że rozmawiał z nim, pytał o wszystko. Kacper gotów jest rzecz całą wyjaśnić i niczego winien się nie czuje.
Na razie milczy.
Zbigniew Rybczyński, owszem, kojarzy Dudziaka. Ale nie jako swojego znajomego. Dudziak dobrze się znał - mówi Mistrz - z Ryszardem Wełnowskim. To też filmowiec. Mieszka w USA. Operator. Znany i uznany w świecie. Nagradzany, choć nie Oscarem, jak Mistrz. Wełnowski i Rybczyński współpracowali ze sobą i w USA, i Niemczech przez wiele lat. Właśnie w połowie lat 90. Wełnowski przedstawił Rybczyńskiemu Dudziaka.
Spotkania i zlecenia
Projekt Centrum Technologii Audiowizualnych zaczęto realizować we Wrocławiu w 2009 roku. Wtedy też doszło do co najmniej kilku spotkań Dudziaka i Rybczyńskiego. Mistrz kojarzy nawet, że na święta został zaproszony.
Dudziak kojarzy, że wspomniał o swojej firmie. Sprzedawała komputery, miała dobre ceny u jednego z producentów. Rybczyński kojarzy tylko towarzyskie spotkania.
W czerwcu 2010 roku firma Dudziaka uzyskała - bez przetargu - zlecenie na sprzęt komputerowy za przeszło 60 tysięcy złotych.
Jesienią 2010 roku CeTA ogłosiła wielki przetarg na dostawę sprzętu filmowego. Część tego sprzętu i oprogramowanie pochodziło z Islandii, ze studia, w którym kręcono popularny serial dla dzieci "LazyTown" ("Leniuchowo"). Część pochodziła z USA, a część z Niemiec. Przetarg wygrało konsorcjum dwóch firm. W jednej z nich wspólnikiem był Kacper, pasierb Dudziaka. Wartość kontraktu - brutto przeszło 1,9 mln zł.
PRZEKRĘTY W CETA - TRZY ŚLEDZTWA, DWIE PROKURATURY - CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Sprawę nieprawidłowości w CeTA badają w trzech śledztwach dwie prokuratury.
Kilka tygodni po wygranym przetargu i zrealizowanym zleceniu firma, której wspólnikiem był pasierb, wypłaciła 60 tys. zł Dawidowi Kmiecikowi. Formalnie było to wynagrodzenie za wykonanie dla firmy owej strony internetowej.
W styczniu 2011 roku dwa kolejne zlecenia bez przetargu. Każde na kwotę przeszło 60 tys. zł. Jeden wygrywa firma Dudziaka, drugi - firma, w której wspólnikiem był jego pasierb. Ale sprzęt do obydwu kontraktów dostarczyła - w większości - komputerowa firma Józefa Dudziaka. Dawid przekonywał nas, że cała historia to insynuacje i to nieprawda z tymi pieniędzmi dla niego.
Były dyrektor i tartak
Byłego dyrektora Roberta Gawłowskiego obciążać ma m.in. historia tartaku zaangażowanego do budowy drewnianych konstrukcji w studiu budowanym według koncepcji i projektu Zbigniewa Rybczyńskiego.
Tartak - jakby związany towarzysko z bratem Gawłowskiego - wygrał dwa przetargi. Jeden na 112 tys. zł, drugi na 820 tys. zł.
Zdaniem Rybczyńskiego, ów brat negocjował sprawy tartaku w Centrum. Właściciel firmy zaprzecza, choć nie ukrywa, że brata byłego dyrektora CeTA zna. Ale z pewnością nie miał on nic wspólnego z uzyskaniem zlecenia.
W obydwu zleceniach zorganizowano przetarg. W obydwu rzeczony tartak ofertę składał jako pierwszy.
Jaka jest wersja Gawłowskiego? Był przetarg zgodny z prawem zamówień publicznych. On powołał komisję przetargową. Brat nie jest wspólnikiem firmy, która przetarg wygrała.
Ale tartak to nie wszystko. Są inne wątpliwe umowy, zlecenia, dokumenty i relacje osób, obciążające Gawłowskiego. Już w maju 2012 roku kontrolująca Centrum urzędniczka z ministerstwa kultury napisała, że należy zawiadomić prokuraturę "o popełnieniu przestępstwa przez Roberta Gawłowskiego". Resort po-stanowił wysłać kolejną kontrolę.
Sprawę nieprawidłowości w CeTA badają w trzech śledztwach dwie prokuratury.
Prokuratura Śródmieście bada doniesienie Roberta Banasiaka dotyczące nieprawidłowości przy zawieraniu umów z CeTA. Bada też - w oparciu o zawiadomienie samego Zbigniewa Rybczyńskiego - dlaczego dyrekcja CeTA i ministerstwo kultury zwlekało z przekazaniem prokuraturze informacji o nieprawidłowościach. Jeszcze jedno śledztwo - dotyczące m.in. podejrzeń o ustawianie przetargów - prowadzi Prokuratura Wrocław Fabryczna.
Dziś przed sądem zaczyna się proces cywilny między Bogdanem Zdrojewskim a Zbigniewem Rybczyńskim. Laureat Oscara czuje się obrażony publicznymi wypowiedziami ministra na swój temat. Zdrojewski uważa, że to Mistrz naruszył jego dobra osobiste.
Okoliczności zwolnienia Zbigniewa Rybczyńskiego z CeTA bada Sąd Pracy.
Mistrz uważa, że zwolniono go za to, że ujawnił prawdę o nieprawidłowościach w CeTA. Dyrekcja przekonuje, że fakt ten nie miał żadnego związku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?