Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

CeTA, czyli horror w fabryce snów. Dziś rusza proces Rybczyńskiego ze Zdrojewskim

Marcin Rybak
Zbigniew Rybczyński kontra Bogdan Zdrojewski - dziś wrocławski sąd zajmie się sporem cywilnym obu panów
Zbigniew Rybczyński kontra Bogdan Zdrojewski - dziś wrocławski sąd zajmie się sporem cywilnym obu panów fot. Tomasz Hołod
Fałszowane dokumenty, ustawiane przetargi, zlecenia dla znajomych, wynagrodzenia wypłacane nie wiadomo komu nie wiadomo za co. Korupcja? Może i korupcja, a na pewno przekręty w wrocławskim Centrum Technologii Audiowizualnych. Dziś rusza proces Rybczyńskiego ze Zdrojewskim. To jeden ze skutków skandalu.

Fałszowane dokumenty, ustawiane przetargi, zlecenia dla znajomych, wynagrodzenia wypłacane nie wiadomo komu nie wiadomo za co. Tak wydawano pieniądze na wrocławską fabrykę snów- Centrum Technologii Audiowizualnych. Reklamowane jako nowoczesne studio, które zrewolucjonizuje produkcję filmów. I to na skalę światową.

Pomysłodawcą projektu był Zbigniew Rybczyński - filmowiec, laureat Oscara. Projekt sponsorowali podatnicy.
Pierwsze informacje o przekrętach przekazał sam Rybczyński. Wiosną 2012 roku poinformował o nich ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. Jako winnego nieprawidłowości Rybczyński wskazał ówczesnego dyrektora Centrum Roberta Gawłowskiego. Ministerialna kontrola potwierdziła, że w CeTA działo się źle. Ale sprawa do prokuratury trafiła dopiero jesienią 2013 roku. W jednym dniu następca Gawłowskiego Robert Banasiak zwolnił Mistrza i zawiadomił prokuraturę o przekrętach.

Jako odpowiedzialnych za projekt (choć nie jako domniemanych sprawców) wskazał i Gawłowskiego, i Rybczyńskiego, i Dawida Kmiecika, kierownika kontraktu. Chłopaka, którego sam Rybczyński przyprowadził do Wrocławia i uczynił ważną postacią w Centrum.

I Banasiak, i - mocno w to wierzymy - sam Rybczyński nie znali tej historii, którą my dziś chcemy opowiedzieć.

Znajomy Mistrza?
Były szef Stowarzyszenia Ordynacka we Wrocławiu, a zarazem były prezes wrocławskiej firmy telekomunikacyjnej Dialog Józef Dudziak chwali się wieloletnią znajomością z Rybczyńskim.

W latach 2010-2011 firmy powiązane z Dudziakiem i jego pasierbem, niejakim Kacprem, uzyskały z Centrum Technologii Audiowizualnych zlecenia warte co najmniej 2,1 mln złotych brutto.

Jedna z firm, po uzyskaniu jednego z tych zleceń, wypłaciła 60 tysięcy złotych pracownikowi CeTA - kierownikowikontraktu Dawidowi Kmiecikowi.

- Jeśli to prawda, to jestem zaskoczony - mówi smutno Rybczyński. - Jeszcze kilka miesięcy temu za Dawida dałbym sobie rękę obciąć.

IM PRZETARGI NIE BYŁY POTRZEBNE - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Dudziak też nie wiedział?

- Ja tu uczciwie wszystko robię - mówi Józef Dudziak. Z przeszło 2 milionów złotych, o których wspomnieliśmy, jego firma i jej kontrakty to zamówienia ledwie na 170 tysięcy. No i zysk był niewielki. Bo nie o to chodziło, by zarobić, tylko o to, by uczestniczyć w wielkim projekcie. I nie zedrzeć skóry ze Zbyszka. Dudziak upiera się, że na to by sobie nie pozwolił.
O jakichkolwiek nieuczciwościach - w tym o 60 tysiącach złotych dla kierownika kontraktu - Dudziak wcześniej nie wiedział.

To nie jego firma płaciła te pieniądze. To firma, której współwłaścicielem był pasierb Kacper. Ale były szef Dialogu zarzeka się, że nie miał o tym pojęcia. Ani o tych pieniądzach, ani o tym, że pasierb jest wspólnikiem. Dowiedział się dopiero teraz od dziennikarzy.

Pasierb? Rozmawiać z nami nie chciał, kiedy - w grudniu ubiegłego roku - pierwszy raz trafiliśmy na trop tej historii. Dudziak przekonywał nas, że rozmawiał z nim, pytał o wszystko. Kacper gotów jest rzecz całą wyjaśnić i niczego winien się nie czuje.
Na razie milczy.

Zbigniew Rybczyński, owszem, kojarzy Dudziaka. Ale nie jako swojego znajomego. Dudziak dobrze się znał - mówi Mistrz - z Ryszardem Wełnowskim. To też filmowiec. Mieszka w USA. Operator. Znany i uznany w świecie. Nagradzany, choć nie Oscarem, jak Mistrz. Wełnowski i Rybczyński współpracowali ze sobą i w USA, i Niemczech przez wiele lat. Właśnie w połowie lat 90. Wełnowski przedstawił Rybczyńskiemu Dudziaka.

Spotkania i zlecenia
Projekt Centrum Technologii Audiowizualnych zaczęto realizować we Wrocławiu w 2009 roku. Wtedy też doszło do co najmniej kilku spotkań Dudziaka i Rybczyńskiego. Mistrz kojarzy nawet, że na święta został zaproszony.

Dudziak kojarzy, że wspomniał o swojej firmie. Sprzedawała komputery, miała dobre ceny u jednego z producentów. Rybczyński kojarzy tylko towarzyskie spotkania.

W czerwcu 2010 roku firma Dudziaka uzyskała - bez przetargu - zlecenie na sprzęt komputerowy za przeszło 60 tysięcy złotych.

Jesienią 2010 roku CeTA ogłosiła wielki przetarg na dostawę sprzętu filmowego. Część tego sprzętu i oprogramowanie pochodziło z Islandii, ze studia, w którym kręcono popularny serial dla dzieci "LazyTown" ("Leniuchowo"). Część pochodziła z USA, a część z Niemiec. Przetarg wygrało konsorcjum dwóch firm. W jednej z nich wspólnikiem był Kacper, pasierb Dudziaka. Wartość kontraktu - brutto przeszło 1,9 mln zł.

PRZEKRĘTY W CETA - TRZY ŚLEDZTWA, DWIE PROKURATURY - CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Sprawę nieprawidłowości w CeTA badają w trzech śledztwach dwie prokuratury.
Kilka tygodni po wygranym przetargu i zrealizowanym zleceniu firma, której wspólnikiem był pasierb, wypłaciła 60 tys. zł Dawidowi Kmiecikowi. Formalnie było to wynagrodzenie za wykonanie dla firmy owej strony internetowej.
W styczniu 2011 roku dwa kolejne zlecenia bez przetargu. Każde na kwotę przeszło 60 tys. zł. Jeden wygrywa firma Dudziaka, drugi - firma, w której wspólnikiem był jego pasierb. Ale sprzęt do obydwu kontraktów dostarczyła - w większości - komputerowa firma Józefa Dudziaka. Dawid przekonywał nas, że cała historia to insynuacje i to nieprawda z tymi pieniędzmi dla niego.

Były dyrektor i tartak
Byłego dyrektora Roberta Gawłowskiego obciążać ma m.in. historia tartaku zaangażowanego do budowy drewnianych konstrukcji w studiu budowanym według koncepcji i projektu Zbigniewa Rybczyńskiego.

Tartak - jakby związany towarzysko z bratem Gawłowskiego - wygrał dwa przetargi. Jeden na 112 tys. zł, drugi na 820 tys. zł.
Zdaniem Rybczyńskiego, ów brat negocjował sprawy tartaku w Centrum. Właściciel firmy zaprzecza, choć nie ukrywa, że brata byłego dyrektora CeTA zna. Ale z pewnością nie miał on nic wspólnego z uzyskaniem zlecenia.

W obydwu zleceniach zorganizowano przetarg. W obydwu rzeczony tartak ofertę składał jako pierwszy.

Jaka jest wersja Gawłowskiego? Był przetarg zgodny z prawem zamówień publicznych. On powołał komisję przetargową. Brat nie jest wspólnikiem firmy, która przetarg wygrała.

Ale tartak to nie wszystko. Są inne wątpliwe umowy, zlecenia, dokumenty i relacje osób, obciążające Gawłowskiego. Już w maju 2012 roku kontrolująca Centrum urzędniczka z ministerstwa kultury napisała, że należy zawiadomić prokuraturę "o popełnieniu przestępstwa przez Roberta Gawłowskiego". Resort po-stanowił wysłać kolejną kontrolę.

Sprawę nieprawidłowości w CeTA badają w trzech śledztwach dwie prokuratury.
Prokuratura Śródmieście bada doniesienie Roberta Banasiaka dotyczące nieprawidłowości przy zawieraniu umów z CeTA. Bada też - w oparciu o zawiadomienie samego Zbigniewa Rybczyńskiego - dlaczego dyrekcja CeTA i ministerstwo kultury zwlekało z przekazaniem prokuraturze informacji o nieprawidłowościach. Jeszcze jedno śledztwo - dotyczące m.in. podejrzeń o ustawianie przetargów - prowadzi Prokuratura Wrocław Fabryczna.

Dziś przed sądem zaczyna się proces cywilny między Bogdanem Zdrojewskim a Zbigniewem Rybczyńskim. Laureat Oscara czuje się obrażony publicznymi wypowiedziami ministra na swój temat. Zdrojewski uważa, że to Mistrz naruszył jego dobra osobiste.

Okoliczności zwolnienia Zbigniewa Rybczyńskiego z CeTA bada Sąd Pracy.
Mistrz uważa, że zwolniono go za to, że ujawnił prawdę o nieprawidłowościach w CeTA. Dyrekcja przekonuje, że fakt ten nie miał żadnego związku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska