Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

CBA podsłuchało rozmowę o przekrętach na stadionie

Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Dariusz Gdesz
CBA podsłuchało rozmowę biznesmenów, którzy wspólnie z wrocławskim ratuszem organizowali duże imprezy na Stadionie Miejskim i na Rynku, m.in. przy okazji Euro 2012. Z rozmów wynika, że próbowali nieuczciwie zarobić kosztem miejskiej kasy. Jeden z nagranych biznesmenów, to Tomasz G., wówczas szef i wspólnik wrocławskiej firmy Dynamicom. Drugi – współwłaściciel dużej firmy pracującej dla miasta m.in. przy meczu Brazylia – Japonia oraz imprezach związanych z Euro 2012.

"Jest ryzyko, że wyjdą pewnego rodzaju no jakieś tam po prostu niedociągnięcia tego budżetu nie" - mówi jeden z nagranych panów. Z kontekstu rozmowy wynika, że chodzi o budżet meczu Brazylia - Japonia, rozegranego na wrocławskim stadionie jesienią 2012. "No bo ja nie wiem na czym tam jeszcze zawyżyliśmy koszty" - to inny fragment tej samej rozmowy. Rozmówcy najbardziej się boją żeby "nie wyszły hotele".

Był czerwiec 2012 roku. W lipcu na wrocławskim stadionie miały być przeprowadzone dwie imprezy - koncert zespołu Queen i piłkarski turniej Polish Masters. Imprezy wymyślił i zaproponował miastu ich organizację Tomasz G., szef i wspólnik firmy Dynamicom, dziś podejrzany o wręczenie łapówki byłemu wiceprezydentowi Wrocławia Michałowi Janickiemu. Przy organizacji tych imprez z Tomaszem G. współpracowali dwaj przedsiębiorcy, znani z organizacji różnych imprez rozrywkowych.

Na lipcowy koncert i piłkarski turniej Dynamicom dostał od magistratu 21 mln zł. Miał rozliczyć się z tych pieniędzy ale - zdaniem magistratu - do dziś nie rozliczył 14 milionów. Na jesień zaplanowana była trzecia impreza - mecz Brazylii z Japonią. Prezydent Rafał Dutkiewicz zażądał, by organizowano ją według innej formuły. Najlepiej, by robił ją sam magistrat a prywatni partnerzy - Tomasz G. i jego wspólnicy - oddali wszystko miastu.

25 czerwca 2012 roku. Tomasz G. z Dynamicomu zadzwonił do współpracującego przy organizacji imprez biznesmena. Rzecz jasna, nie miał pojęcia, że CBA prowadziła wówczas "operacyjne rozpracowanie" kryptonim "Sekret". Skąd miał wiedzieć, że 29 maja 2012 Sąd Okręgowy w Warszawie wydał zgodę na założenie mu podsłuchu. Później - pod koniec sierpnia - zgoda została przedłużona na kolejne kilka miesięcy.

Gdyby wiedział o podsłuchach, może nie powiedziałby tego co później zapisano w "protokole z kontroli operacyjnej". A tak? W protokole opisano jak Tomasz G. relacjonuje koledze biznesmenowi swoje rozmowy z ludźmi z magistratu. Mówi, że oni chcą przejąć całą imprezę a on nie powiedział "nie" tylko postawił warunki. "Oni" czyli miejska spółka Wrocław 2012, właściciel stadionu przy al. Śląskiej.

OTO FRAGMENTY ROZMOWY:
Tomasz G.: "(...) propozycja była nawet taka (...) czy jak oni nam zapłacą milion złotych (...) z góry to czy my jakby odstąpimy ten deal spółce 2012. (...) Powiedziałem, że jedyna możliwość, która wydaje mi się możliwa w takiej sytuacji, że oni nam zapłacą jakąś kwotę pieniędzy, powiedzmy, że jest to milion złotych na czysto netto (...) i że oprócz tego i tak muszą zatrudnić przynajmniej 4 osoby czyli to pewnie będę ja [tu padają dwa inne nazwiska czwórki, która ma być zatrudniona. Ostatnie źle się nagrało i funkcjonariusze nie zrozumieli o kogo chodzi - M.R.] za kwotę pięciu dych jako producentów (...) tej imprezy oczywiście bez żadnej odpowiedzialności finansowej (...) wiesz no żeby Japońcy się nie wystraszyli, żeby robili ci, którzy oni poznali (...)

Rozmówca Tomasza G. odpowiada: (...) pierwsza konkluzja, jak my im odstąpimy ten deal, co oczywiście dla mnie byłoby jak najbardziej zarobić pięć stów bez żadnej pracy i jeszcze po pięć dych później za produkcję to dla mnie ... znaczy jest jedno ryzyko, że wyjdą pewnego rodzaju no jakieś tam po prostu niedociągnięcia tego budżetu nie.

Tomasz G.: No wiesz co wyjdą albo nie wyjdą, myśmy akurat na szczęście nie naciągnęli, no ale tak no wyjdą, no jest jakaś taka opcja, ale mam to wtedy w dupie (...).

Rozmówca: No tak wyjdą hotele, że hotele musimy... (...) że hotele wpisujemy po naszej ... no nie, no nie wiem co trzeba zrobić. Wreszcie dodał: "to trzeba by było mocno przemyśleć no bo ja nie wiem na czym tam jeszcze zawyżyliśmy koszty (...)."

O jakie hotele chodzi? Jakich niedociągnięciach mowa? Jakie zawyżone koszty? Rozmówca Tomasza G. nie chciał niczego komentować. "Z uwagi na toczące się postępowanie sądowe zmuszony jestem odmówić jakiegokolwiek komentarza na temat treści zawartych jakoby w aktach tego postępowania, których nie znam i do których nie mam dostępu. Wydaje mi się, że Pańskie wnioski, które mogę odczytać z przesłanych pytań, są błędne" - napisał w odpowiedzi na nasze pytania. Zastrzegł by nie podawać jego nazwiska - powołując się na przepis zakazujący mediom ujawnianie danych personalnych świadków. Telefon Tomasza G. milczy od wielu tygodni.

Robert Pietryszyn - prezes miejskiej spółki Wrocław 2012 - mówi, że nie doszło do zawarcia umowy na warunkach, o których mowa w materiałach z podsłuchu CBA. Mecz Brazylia - Japonia był w całości organizowany przez spółkę miejską. Prawa do imprezy stadionowa spółka przejęła bez żadnego dodatkowego wynagrodzenia i bez zatrudniania czterech osób na specjalnych kontraktach jako producentów imprezy.

Rzecznik firmy Adam Burak dodaje, że po stronie biznesowych partnerów Wrocław 2012 zostało zapłacenie honorariów zespołom Brazylii i Japonii (łącznie ok 3,5 mln zł) oraz zorganizowane przylotu, zapewnienie hoteli i transportu we Wrocławiu obu zespołów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska