Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bywa, że pasażerowie siedzą na taboretach

Adrian Gierczak
Tomasz Hołod
Nie możemy lekceważyć anonimowych informacji, bo po kilku dniach może w dramatyczny sposób okazać się, że anonim zawierał prawdziwe informacje. Nie potrzebujemy dowodu krwi, żeby działać.

Z Adrianem Gierczakiem, wojewódzkim inspektorem transportu drogowego, rozmawia Jacek Antczak

Jeszcze w trakcie wczorajszej akcji kontroli pojazdów przewożących ludzi do pracy na Dolnym Śląsku nasz Czytelnik napisał, że to typowe. Była tragedia i "robią kontrole, a za tydzień wszystko wróci do normy". Ma rację?
Nie, nasza instytucja działa według zupełnie innej filozofii. Akcyjność nie polega na reagowaniu na sytuacje tragiczne, budzące duży niepokój społeczny i wielkie emocje. Takie akcje z udziałem skomasowanych sił i środków prowadzimy regularnie. Choć rozumiem, że wczorajsze działania mogły być w ten sposób postrzegane, że media pokazują tragedię i nagle wpadamy na pomysł, żeby zrobić kontrolę busów i autobusów, a może także ciężarówek i taksówek. Zapewniam, że takie kontrole są regularne.

Co to znaczy: regularne?
To znaczy, że podstawowym zadaniem każdego inspektora jest kontrola przewozu osób. Każdy taki pojazd może być w każdej chwili skontrolowany. Oprócz tego sprawdzamy wszelkie docierające do nas informacji o nieprawidłowościach.

Czego dotyczą takie skargi i, jak rozumiem, anonimowe donosy?
Stanu technicznego pojazdów, warunków przewozu, stosowania się do rozkładów jazdy, czasu przewozu. Mamy pełne spektrum skarg, zgłaszanych najczęściej przez pasażerów. Ale także od kierowców, którzy nie chcą jeździć takimi pojazdami, do czego zmuszają ich przedsiębiorcy. Nieprawidłowości zgłaszają też konkurenci. Nie możemy lekceważyć anonimowych informacji, bo po kilku dniach może w dramatyczny sposób okazać się, że anonim zawierał prawdziwe informacje. Nie potrzebujemy dowodu krwi, żeby działać.

Ilu ludzi na Dolnym Śląsku rusza codziennie w drogę do pracy, która może okazać się bardzo niebezpieczna?
Sądząc po liczbie zgłoszeń o nieprawidłowościach, liczba tych przewozów jest bardzo duża, szczególnie w rejonie legnicko-polkowicko-głogowskim, gdzie wczoraj przeprowadzaliśmy kontrole. Niestety, często przewozy wykonywane są w pojazdach i warunkach, które już na pierwszy rzut oka budzą wątpliwości.

Zatrzymaliście wczoraj busa, w którym pasażerowie siedzieli na pieńkach.
Na szczęście to zdarza się już rzadko. Bo takie sytuacje mogą mieć dramatyczne konsekwencje. Kiedyś mieliśmy więcej problemów z przewozem osób, szczególnie w rejonie Wałbrzycha. Było tak źle, że utworzyliśmy tam oddział, by wyłapać tych, którzy zmuszali ludzi do wsiadania do busów z własnymi taboretami...

Z taboretami?
Siedzieli dokładnie na takich samych siedziskach, jakie ludzie przynoszą na cmentarze podczas święta zmarłych. Czyli właściwie potencjalnie siedzieli przy własnych grobach.

Może sankcje dla takich przewoźników są zbyt małe i opłaca im się ryzykować?
Na pewno taka prowizorka jest tańsza niż kupienie samochodu z homologacją i bezpiecznego dla pasażerów. Ale nie tylko ostatnie wydarzenia pokazują, że nic nie ma większej wartości od zdrowia i życia ludzkiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska