Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli u św. Jakuba

Anna Gabińska
Ze Stanisławem Ozdobą i Andrzejem Koflukiem można się przespacerować ze Skorogoszczy do Brzegu 28 sierpnia w sobotę. Szczegóły na camino.net.pl
Ze Stanisławem Ozdobą i Andrzejem Koflukiem można się przespacerować ze Skorogoszczy do Brzegu 28 sierpnia w sobotę. Szczegóły na camino.net.pl Paweł Relikowski
Nocowali u żołnierza Wehrmachtu. Słuchali mszy św. z kazaniem głoszonym przez kobietę. O Andrzeju Kofluku i Stanisławie Ozdobie, wrocławskich pielgrzymach, którzy wrócili właśnie z Hiszpanii, pisze Anna Gabińska

Żeby uścisnąć figurę św. Jakuba Apostoła umieszczoną w ołtarzu głównym w katedry w Santiago de Compostela, przeszli w ciągu stu dni ponad 3500 km przez Polskę, Czechy, Niemcy, Austrię, Szwajcarię, Francję i Hiszpanię.

- Ważny był cel, ale równie ważna droga - zapewniają. W wigilię rocznicy śmierci Apostoła, czyli 24 lipca, przed północą na fasadzie katedry oglądali wraz z innymi pielgrzymami laserowe obrazy przy nastrojowej muzyce. Potem race strzeliły w niebo, a ludzie oszaleli z radości. Podobnie było nazajutrz po mszy świętej z udziałem króla Hiszpanii. Fiesta! Jak oni potrafią się bawić - kręcą z podziwem głowami Andrzej Kofluk, ekonomista z wykształcenia, przewodnik turystyczny, lat 60, i krawiec Stanisław Ozdoba (64 lata). Pierwszy wziął 4 miesiące bezpłatnego urlopu w pracy, drugi zamknął swój zakład krawiecki przy ul. Dworcowej we Wrocławiu. Spakowali plecaki, wzięli kije do rąk, zawiesili na szyjach wielkie muszle przegrzebków żyjących nad Atlantykiem - znak pielgrzymów, którzy wędrują przez Europę do Santiago de Compostela. I poszli: w intencji Wrocławia i Polski. - Górnolotnie, ale tak właśnie to czuliśmy - mówią chórem. Zaprzyjaźnili się.

Poznali się w Stowarzyszeniu Przyjaciele Dróg Świętego Jakuba w Polsce, które zajmuje się m.in. odtwarzaniem starych szlaków jakubowych (camino.net.pl). Bo mimo tego, że do Santiago, podobnie jak do Rzymu i Ziemi Świętej, pielgrzymki ciągnęły od średniowiecza, to w Polsce po wojnie nie było wytyczonego szlaku (oznaczonego żółtą muszlą). O zasadach pielgrzymowania do Santiago Andrzej Kofluk może mówić godzinami . Stanisław Ozdoba z całą pewnością też, ale nie ma takiej potrzeby. Jeden mówi więcej, drugi mniej: doskonale się uzupełniają.

Gdy spotkaliśmy się pierwszego dnia ich wędrówki, 6 kwietnia, zaraz za zamkiem w Wojnowicach, dowiedziałam się: do Santiago idzie się pojedynczo lub w małych grupach (jak Jakub Sobieski, ojciec króla Jana III - bo chciał sobie przemyśleć młodość), a w Europie (zwłaszcza we Francji i Hiszpanii) pielgrzymi nocują w specjalnych schroniskach, gdzie muszą wpierw pokazać kredencjal: książeczkę pielgrzymki. Gdy zapełni się ona pieczątkami, mogą w Santiago dostać compostelkę: dokument po łacinie zaświadczający o przejściu co najmniej 100 km pieszo.

Komu za mało jest do Santiago wędrówki, może pójść jeszcze kilkadziesiąt kilometrów dalej, na koniec świata, jak mawiali kiedyś po łacinie, czyli do Finisterre, by na plaży znaleźć muszlę małża (przegrzebka królewskiego) i zawiesić sobie na szyi na znak, że naprawdę się doszło do św. Jakuba.

Teraz taką muszlę kupuje ktoś, kto był w Santiago, niekoniecznie pieszo, i daje pielgrzymom, żeby przez całą drogę inni wiedzieli, kim są wędrujący do Hiszpanii.

Podczas całej wyprawy mało mieli dni bez deszczu. Żaden się jednak nie rozchorował. Pan Stanisław odkrył za to cudowny sposób, jak zrzucić 18 kg. - Iść do przodu, codziennie ponad 30 km - dyktuje receptę. - Po 200 km ubywa jeden kilogram, po 400 - drugi i tak dalej aż do osiągnięcia rezultatu - śmieje się.
Pierwszego dnia zrobili ponad 40 km. Noc ich zastała w Proszkowie w powiecie średzkim. Chcieli szukać noclegu u sołtysa, ale usłyszeli, że właśnie umarł, a nowego nie wybrali. Poprosili więc o nocleg w stodole, pokazując glejt napisany w kilku językach przez ks. biskupa Edwarda Janiaka (wrocławskiego biskupa od turystyki na całą Polskę).

- I wtedy otworzyło się przed nami królestwo - śmieje się pan Stanisław. Zostali zaproszeni do stołu, a tam takie frykasy, bo to było jeszcze świeżo po Wielkanocy. A potem dostali swoje pierwsze małżeńskie łoże. Wtedy Andrzej jeszcze się nie dowiedział, jak Staszek potrafi melodyjnie chrapać. (- W schronisku w hiszpańskim Samos, gdzie była jedna sala na 100 łóżek, tam to dopiero ja wysłuchałem koncertu - wspomina Ozdoba).

Całą drogę prowadziła ich cienka niebieska linia na ekranie aparatu od nawigacji, wykonana przez Zbyszka - ich kolegę inżyniera teleinformatyka. Aparat ładowali wszędzie: w kościele, kawiarni, w gościnie. O katastrofie pod Smoleńskiem dowiedzieli się w Lwówku Śląskim. Zawiązali wtedy czarną wstążkę na polskiej fladze, którą nieśli i zdjęli ją dopiero we Francji 6 czerwca, w dniu beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki.

Pogrzeb prezydenta oglądali w Pradze. Tylko tego dnia, jak mówią, na trasie pielgrzymki nie przeszli ani kilometra. Czechy: niebieska linia powiodła ich nieco w bok, więc dwaj bracia Jarosław i Wacław podwieźli ich na właściwą drogę. Uczęstowali ich w gospodzie, gdzie było jak w raju kibica. Piwo się lało, sport na monitorze. Knedliczki i piwo.

W Niemczech ugościł ich były żołnierz Wehrmachtu. Miał 85 lat. Widzieli mnóstwo grobów Niemców z napisami: zginął w Polsce, w Rosji. Zrozumieli, że złem był hitleryzm, a ludzie dali się zmanipulować. W Szwajcarii też zobaczyli, jak kobieta w kościele katolickim czyta ewangelię, głosi kazanie i udziela komunii. - To była diakonissa - wyjaśniają. W Kraju Basków nikt im nie włożył bomby do plecaka. Wszyscy się uśmiechali i pokazywali drogę. Tak było na całej trasie pielgrzymki.

Głosowanie na prezydenta zastało ich w lasach Francji, ale sercem byli w Polsce. Ludzie pytali ich o katastrofę pod Smoleńskiem i pierwszy raz słyszeli o Katyniu. - Oni czegoś dowiedzieli się od nas, my od nich. W każdym wieku można się czegoś nauczyć. Droga nauczyła nas, że dobra jest więcej niż zła. Za to dziękujemy Panu Bogu i ludziom - mówią pielgrzymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska