Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli listonosze podają InPost do sądu

Marcin Rybak
Krzysztof Rudziński jest jednym z byłych listonoszy, który chce przekonywać sąd pracy, że był etatowym pracownikiem InPostu
Krzysztof Rudziński jest jednym z byłych listonoszy, który chce przekonywać sąd pracy, że był etatowym pracownikiem InPostu Tomasz Hołod
W tym tygodniu do sądu pracy wpłynąć ma pozew przeciwko InPostowi. Wrocławska kancelaria prawna reprezentuje siedmiu byłych listonoszy. Chcą by sąd uznał, że pracowali dla InPostu na umowie o pracę. Bo oficjalnie doręczyciele mieli umowy zlecenia. I to niekoniecznie z InPostem, a z różnymi spółkami.

- Cały czas przychodziliśmy w to samo miejsce. Ja byłem doręczycielem ponad cztery lata - mówi wrocławianin Krzysztof Rudziński. - Cały czas pieniądze dostawałem z dwóch różnych firm. W jednej była to najniższa możliwa pensja. Od tej płacone były na przykład składki ZUS. Od drugiej części wynagrodzenia nie były płacone.

- Nie było urlopów, odpraw a składki ZUS odprowadzano od mniejszej części wynagrodzenia. A to ma wpływ na wysokość mojej późniejszej emerytury.

Wśród spółek, które zatrudniały doręczycieli - w tym pana Krzysztofa - był m.in. Bezpieczny List. W ostatnich dniach zrobiło się o tej firmie głośno za sprawą Partii Razem. Zawiadomiła ona Inspekcję Pracy o nieprawidłowościach w zatrudnianiu listonoszy. Poza tym Bezpieczny List nie wypłacił pracownikom wynagrodzeń za lipiec - zwracają uwagę politycy.

Jednym z takich, którzy pensji nie dostali jest właśnie pan Krzysztof. On i kilku jego kolegów oddali sprawę prawnikom. - Naszym zdaniem nasi klienci świadczyli pracę na rzecz InPostu. Po to, żeby ta firma mogła realizować kontrakt na dostarczanie przesyłek sądowych - mówi wrocławski radca prawny Marcin Zatorski. - Uważamy, że różne spółki były tylko po to, by utrudniać dochodzenie ewentualnych roszczeń pracowników - dodaje pan mecenas.

- Nie będę wchodził w żadne prawne polemiki, gdyż Bezpieczny List nie wchodzi w skład Grupy InPost - odpowiada na nasze pytania Wojciech Kądziołka, rzecznik InPostu.

Rzecznik przysłał nam też oświadczenie, które jest odpowiedzią firmy na działania Partii Razem. Czytamy w nim m.in. że nie ma żadnych „wymagalnych zobowiązań” wynikających z umówi InPostu z bezpiecznym Listem. Czyli, że pierwsza z tych firm drugiej nie jest winna żadnych pieniędzy.

InPost tłumaczy, że od dwóch lat czeka na podpisanie umowy z rządowym Centrum Usług Wspólnych na doręczanie poczty. InPost wygrał przetarg, ale rząd kontraktu nie chce podpisać. Mimo ośmiu wyroków nakazujących podpisanie umowy.

InPost zamierza pozwać rząd do sądu i domagać się 33 milionów odszkodowania. Całość tej sumy firma - czytamy w oświadczeniu - zamierza przekazać dla pracowników Bezpiecznego Listu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska