Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt na stadionie. Radni pytają: Czy Euro się odbędzie?

Marcin Rybak
Czy wrocławski stadion będzie całkowicie gotowy na Euro 2012? Czy na arenie jest bezpiecznie i czy w pełni, zgodnie z normami, działają wszystkie systemy alarmowe? Czy Europejska Federacja Piłkarska będzie musiała za nas skończyć budowę stadionu i poprawić niedoróbki? Na te pytania brak wiarygodnych odpowiedzi.

Z OSTATNIEJ CHWILI:IMTECH WRACA NA BUDOWĘ STADIONU

ZOBACZ:Oświadczenie firmy Imtech

Kryzys na budowie wrocławskiej areny turnieju Euro 2012 pogłębia się. Wczoraj z placu budowy zeszła firma Imtech - jeden z najważniejszych w tej chwili wykonawców. Była odpowiedzialna za montaż instalacji elektrycznych i teletechnicznych, m.in. systemów związanych z bezpieczeństwem całego obiektu.

"Sytuacja uniemożliwia naszej firmie kontynuowanie prac na stadionie i skutkuje tym, że przewidywany jako jedna z aren zbliżających się Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej EURO2012 Stadion Miejski może nie zostać ukończony" - czytamy w oświadczeniu firmy Imtech wydanym wczoraj rano.

Owa "sytuacja" to wstrzymanie wypłaty wynagrodzenia dla Imtechu przez generalnego wykonawcę, czyli firmę Max Bögl. Ofiarami wojny dwóch dużych firm są małe polskie przedsiębiorstwa, które Imtech zatrudnił jako swoich podwykonawców. Dwie z nich wstrzymały roboty na stadionie. Nie dostali pieniędzy od Imtechu za roboty wykonane od stycznia.
Ich pracownicy wczoraj rano protestowali przed areną. Przynieśli transparenty: "Gdzie są nasze pieniądze?" i "Strajk ostrzegawczy".

ZOBACZ TEŻ: Prezydent Wrocławia: Są problemy, ale stadion będzie gotowy na Euro

- Dla naszej firmy brak 618 tys. zł należnych za roboty wykonane w styczniu i lutym to kwestia być albo nie być. Ludzie na święta zostaną bez pieniędzy - mówi Zbigniew Frysztak, właściciel spółki Zbart. Jeśli Zbart nie dostanie wynagrodzenia za roboty w marcu, kwota zaległości przekroczy milion złotych. Co na to wykonawcy areny? Kierujący budową stadionu Jens Stark z firmy Max Bögl przyznaje, że jesienią ubiegłego roku jego firma wstrzymała wypłatę 3 mln zł dla Imtechu. Pieniądze będą przekazane, jeśli Imtech przekaże "oświadczenie", że zapłaci swoim podwykonawcom. Zdaniem Starka, Imtech najpierw powinien wypłacić swoim kontrahentom pieniądze, a później dostanie gotówkę z firmy Max Bögl.

Jak to zamieszanie wpłynie na zakończenie prac na stadionie? Przypomnijmy, że pierwszy mecz we Wrocławiu podczas Euro 2012 jest zaplanowany na 8 czerwca. Miesiąc wcześniej, bo 11 maja wrocławska arenę przejmie UEFA. Wrocławski magistrat zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą, a generalny wykonawca ma "plan awaryjny" i z pewnością do 29 kwietnia arena będzie gotowa do użytku.

- Generalny wykonawca zapewnił nas, że ma gotowe rozwiązania alternatywne. Kwestia dotyczy teraz tego, które z nich wybrać - mówi Magdalena Malara, rzeczniczka miejskiej spółki Wrocław 2012. Jej zdaniem najpoważniejszy problem to iluminacja elewacji, którą miał wykonać Imtech. Jej montaż po-trwać ma kilka tygodni, a wciąż się nie zaczął. Inaczej rzecz przedstawiają kontrahenci Imtechu. Szefowie firm, które wstrzymały prace na stadionie, powiedzieli nam, że są poważne problemy z niektórymi instalacjami, ważnymi dla bezpieczeństwa stadionu. Ich zdaniem, na dotychczasowych imprezach wiele z nich działało tylko dlatego, że podłączono je prowizorycznie.

- Bez dokończenia prac, które przerwaliśmy, straż pożarna nie odbierze stadionu - mówi Piotr Rybak, prezes spółki ANP Rybak. - Pracowaliśmy m.in. nad za- silaniem awaryjnego systemu oświetlenia stadionu. Szef firmy Zbart Zbigniew Frysztak dodaje, że wciąż nie działa i nie jest skończony monitoring awaryjnego oświetlenia. Ma to być system sygnalizujący usterki wszystkich lamp, składających się na awaryjne oświetlenie. - To podstawowe sprawy przy odbiorach strażaków - mówi Frysztak. Nie działa też system BMS, czyli sterowanie całym obiektem. Żeby zaczął funkcjonować, potrzebne są jeszcze prace instalacyjne w rozdzielniach.

Co na to wrocławska straż pożarna? - Sprawdzamy obiekt pod kątem zabezpieczenia przeciwpożarowego. Mamy czas do 17 kwietnia. Do tej daty wykonawca zadeklarował zakończenie robót. Jeśli wszystko będzie w porządku, wydamy opinię pozytywną. Jeśli okaże się, że obiekt nie spełnia wymogów przeciwpożarowych, to stanowisko nasze będzie negatywne - mówi rzecznik wrocławskiej straży pożarnej Remigiusz Adamańczyk.

Jeden z ważniejszych problemów - jak wynika z relacji Zbigniewa Frysztaka - to zbyt słabe baterie zasilające awaryjne oświetlenie. W razie wyłączenia zasilania stadionu powinny umożliwić oświetlanie obiektu przez trzy godziny. - Takie są normy - mówi Frysztak. - Teraz działają godzinę albo niewiele dłużej.

Komendant wojewódzki straży pożarnej Andrzej Szcześniak zapewniał, że większość systemu przeciwpożarowego była już sprawdzana i wszystko działało poprawnie. Czy oświetlenie awaryjne działa przepisowe trzy godziny? - Wierzymy, że tak - mówi Szcześniak. Przyznaje, że strażacy nie sprawdzali tego włączając światła awaryjne i czekając, ile wytrzymają baterie. Z tego, co mówi, wynika, że strażacy uwierzyli na słowo inżynierom ze stadionu. Dodaje, że w razie problemów i awarii prokurator rozliczy winnych z braku przepisowego oświetlenia.

Czy UEFA niepokoi się sytuacją na wrocławskim stadionie? Juliusz Głuski, rzecznik należącej do UEFA spółki Euro 2012 Polska, powiedział nam wczoraj, że nie wyobraża sobie, żeby stadion nie było gotowy na turniej i trzeba było przenieść Euro z Wrocławia do miasta rezerwowego, czyli do Krakowa. Powiedział nam też, że w razie jakichkolwiek problemów albo niedoróbek UEFA - po przejęciu w maju zarządzania stadionem - wynajmie firmy, które wszystko doprowadzą do porządku. Na czyj koszt? - To kwestia ustaleń z miastem. Za wcześnie, by o tym mówić - odpowiada Głuski.

ZOBACZ TEŻ: STADION CORAZ BIELSZY - WIDAĆ EFEKTY MYCIA

Przypomnijmy, że UEFA za wynajęcie wrocławskiej areny na trzy mecze Euro 2012 ma zapłacić milion euro. To kilka razy mniej niż wynosiły przychody ze sprzedaży biletów na bokserską galę Kliczko - Adamek we wrześniu ubiegłego roku.
Na wczorajszym posiedzeniu komitetu do spraw Euro 2012 u wojewody wiceprezydent Michał Janicki zapewnił, że do 29 kwietnia stadion będzie gotowy. Później wymknął się dyskretnie z posiedzenia, by uniknąć rozmów z czekającymi na niego dziennikarzami.

Natomiast na popołudniowym posiedzeniu Rady Miejskiej zaatakował media. Pokazał kilka informacji z portali internetowych zarzucając mediom - w tym " Gazecie Wrocławskiej" - przekłamania i nierzetelność. Mówił o słabości polskiego prawa, które nie daje inwestorowi - czyli władzom miasta i miejskiej spółce Wrocław 2012 - możliwości działania w sytuacjach takich, jak problemy pod-wykonawców z otrzymaniem należnych pieniędzy od kontrahentów. A nawet jeśli daje, to bardzo ograniczone. Przekonywał, że władze miasta robiły wszystko, co możliwe, by pomóc firmom, które nie dostały pieniędzy.

CZYTAJ: RADNA DUTKIEWICZA NIE CHCE ROZMAWIAĆ O STADIONIE. TO PSUJE JEJ ŚWIĘTA

Janicki zapewniał też, że UEFA nie będzie musiała kończyć wrocławskiego stadionu. Przekonywał, że w kwietniu arena będzie gotowa, a w maju rozbłyśnie "chiński lampion", czyli iluminacja na stadionie. - Nie wszystko jest idealnie. Są ogromne trudności, rozwiązujemy je i dotrzymujemy słowa - podsumował prezydent Rafał Dutkiewicz. - Stadion UEFA przejmie 11 maja, a w czerwcu na stadionie będzie Euro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska