Urząd Miasta Oleśnica nie zapłaci 36 milionów złotych (kara umowna plus odsetki) syndykowi masy upadłościowej warszawskiej spółki Tiwwal, która za ok. 20 mln zł kilka lat temu wybudowała w mieście kompleks sportowo-rekreacyjny Atol. Tak zdecydował w środę wrocławski sąd apelacyjny, który tym samym zmienił lub uchylił niektóre punkty wyroku sądu okręgowego z marca tego roku.
- Spodziewaliśmy się zmiany wyroku, ale nie aż tak korzystnej. Jestem pozytywnie zaskoczony. Decyzja sądu przywraca mi wiarę w polski system sądownictwa, bo wyrok sądu pierwszej instancji można uznać za rażącą niesprawiedliwość. Po burzy, która spotkała nas dwa tygodnie temu, nad Oleśnicą znów zaświeciło słońce - skomentował burmistrz Michał Kołaciński.
Spór od pięciu lat toczył się o wymiennik ciepła do topielnika lodu (urządzenie wykorzystane przy budowie lodowiska). Początkowo projekt nie uwzględniał obecności urządzenia, które ostatecznie zostało zamontowane. Inwestor nie dostarczył w terminie wykonawcy dokumentacji zmieniającej projekt. I właśnie za to syndyk spółki Tiwwal pozwał miasto. Sąd pierwszej instancji przyznał rację powodowi i nakazał wypłacenie kary umownej wraz z odsetkami. Władze miasta twierdziły, że nie miały obowiązku dostarczenia dokumentów, dlatego wniosły apelację.
Burmistrz po dzisiejszym wyroku odetchnął z ulgą, ponieważ 36 milionów to jedna czwarta rocznego budżetu Oleśnicy. - Trudno sobie wyobrazić skalę cięć i oszczędności, które dotknęłyby wszystkich oleśniczan, ale byliśmy przygotowani na najgorsze. Wiązałoby się to jednak z wieloletnim zadłużeniem. Na szczęście budżet miasta jest bezpieczny. Uniknęliśmy katastrofy - przyznał.
Dlaczego syndyk domagał się milionów? Kołaciński wyjaśnia, że powód walczył w imieniu podwykonawców, którzy wciąż nie dostali pieniędzy od spółki Tiwwal. - Do tej pory miasto Oleśnica płaci firmom, które udokumentują wydatki poniesione przy budowie kompleksu - twierdzi burmistrz.
Współpraca z warszawską spółką do dziś odbija się Oleśnicy czkawką. Kołaciński przypomniał, że miasto w innym procesie domaga się 8 milionów odszkodowania za opóźnienie w oddaniu obiektu. - Spuścizna po spółce cały czas daje się nam we znaki. Kompleks funkcjonuje, przyjmuje klientów, a miasto wciąż płaci nie swoje rachunki - podsumował.
Sąd nakazał powodowi zwrot kosztów procesu w wysokości ponad 7 tys. zł oraz opłacenie kosztów postępowania apelacyjnego - 125 tys. zł. Syndyk zapozna się z pisemnym uzasadnieniem wyroku i wtedy podejmie decyzję, co dalej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?