Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowlani Łódź - Impel 3:2. Spotkanie niczym poradnik: "Jak przegrać wygrany mecz"

Jakub Guder
fot. Paweł Relikowski
Budowlani Łódź - Impel Wrocław 3:2. Jeśli ktoś szuka podręcznika pod tytułem "Jak przegrać wygrany mecz", to Impel Wrocław napisał go w sobotę w Zielonej Górze. Wrocławianki chyba tylko w sobie znany sposób straciły kontrolę nad meczem, który właściwie był już wygrany. Mógł być trzeci w historii klubu awans do finału Pucharu Polski, a zostało rozczarowanie.

Wiemy, że kobieca siatkówka jest nieprzewidywalna, że na parkiecie różne cuda się dzieją, ale żeby coś takiego... Tego się nie spodziewaliśmy. Mecz z Budowlanymi miał być wyrównany, ale przez dwa i pół seta nie był. Impel grał swobodnie, skutecznie, pewnie zdobywał punkty. Pokazywał to, do czego nas przyzwyczaił w ostatnich tygodniach. Spora część kibiców pewnie już zaczynała się zastanawiać nad tym, jak będzie wyglądał niedzielny finał z Chemikiem Police, którego w pięciosetowym boju mocno wymęczył chwilę wcześniej Developres Rzeszów. Wrocławianki w trzeciej partii prowadziły 22:17, a telewizyjni komentatorzy zaczęli wspominać, że drużyna Marka Solarewicza już może tego meczu nie wypuścić z rąk, bo przecież prowadzi w setach 2:0, a rywalki nie mają już za bardzo gdzie się cofać... No i wtedy nastąpił pierwszy niezrozumiały przestój - seria pięciu straconych punktów. Potem gra na przewagi i niespodziewane zwycięstwo łodzianek. Zamiast 3:0, było tylko 2:1.

Budowlane wyszły na czwartego seta odmienione - przede wszystkim mentalnie. Już na początku zdobyły trzy punkty i trener Impelek błyskawicznie poprosił o czas. - Dziewczyny, tamten set się skończył. Musimy się odbudować mentalnie. One nie grają jakiejś rewelacyjnej siatkówki. Grajcie to, co na treningach - tłumaczył Solarewicz, ale te tłumaczenia nie pomagały. Przeciwniczki wyraźnie odzyskały rezon, po każdej udanej akcji ekspresyjnie i głośno się cieszyły, a to jeszcze bardziej je nakręcało. Impel problemy miał ze skutecznością. Systematycznie akcje kończyła tylko Katarzyna Konieczna, która zastąpiła mało efektywną Joannę Kaczor (tylko sześć skończonych ataków na 25 prób). Drużyna z Łodzi poprawiła tymczasem blok. Odrodziła się także Heike Beier, która dwa pierwsze sety miała niezbyt udane. Efekt był taki, że zamiast cieszyć się ze zwycięstwa w trzech setach, musieliśmy czekać nerwowo na tie-breaka.

W tej decydującej rozgrywce Impel serią kilku punktów zdobył olbrzymi handicap - prowadził 12:6 i - tak jak w trzecim secie - brakowało mu do zwycięstwa trzech udanych akcji. Niby nic dwa razy się nie zdarza, ale ku rozpaczy fanów scenariusz się powtórzył. Z 12:6 zrobiło się 12:12 i nerwowy finisz, z którego zwycięsko wyszła drużyna z Łodzi.

Trudno dojść do siebie po takim meczu, zwłaszcza że przecież Impel to ekipa doświadczona. Nie lubimy paniom zaglądać w dowód, ale Agata Sawicka, Joanna Kaczor i Katarzyna Konieczna są po 30, Monika Ptak i Natalia Mędrzyk od lat grają w Orlen Lidze, a Agnieszka Kąkolewska - choć najmłodsza - to ma już za sobą sporo meczów w reprezentacji. Tylko dla Megan Courtney ten sezon jest pierwszym w profesjonalnej siatkówce. Zresztą akurat Amerykanka zakończyła mecz z blisko 50-procentową skutecznością w ataku.

Wielka szkoda tej straconej szansy, bo wszystko układało się po myśli Impelek - od samej pucharowej drabinki, po drugi półfinał, w którym Chemik stracił sporo sił. Nie tym razem jednak. Może za rok. W końcu co nas nie zabije, to nas wzmocni, więc wierzymy, że ta lekcja doda wrocławiankom animuszu w walce o medal mistrzostw Polski. Prawda jest też taka, że nie potrafimy się na te nasze dziewczyny długo złościć...

Na koniec - słowo o frekwencji. Półfinał Pucharu Polski rozegrano przy ledwie garstce kibiców na trybunach, z której to znaczną część stanowiły fankluby Impela i Budowlanych (brawa dla nich!). Zastanawiamy się nad sensem rozgrywania Final Four w takim mieście jak Zielona Góra, która to żyje na co dzień żużlem i koszykówką, ale z pewnością nie siatkówką. Zwyczajnie żal było patrzeć na puste krzesełka. Może więc zatem warto turniej finałowy Pucharu Polski siatkarek - imprezy bądź co bądź prestiżowej - rozgrywać w ośrodku, w którym ludzie interesują się tym sportem. Albo iść jeszcze dalej - niech Final Four zrobi jeden z jego uczestników. Tak jak to ma miejsce w Lidze Mistrzów.

Grot Budowlani Łódź – Impel Wrocław 3:2 (20:25, 15:25, 28:26, 25:20, 16:14)

Grot Budowlani: Vincourova (4), Grobelna (26), Polańska (11), Pycia (11), Beier (13), Grajber (8), Maj-Erwardt (libero) oraz Twardowska (7), Pelc (1), Tobiasz i Strózik
Impel: Hancock (7), Kaczor (7), Ptak (8), Kąkolewska (14), Mędrzyk (20), Courtney (18), Sawicka (libero) oraz Bałucka (1) i Konieczna (10)

Chemik Police – Developres SkyRes Rzeszów 3:2 (25:18, 17:25, 25:19, 22:25, 15:9)
Chemik:
Werblińska (8), Gajgał-Anioł (4), Smarzek (14), Veljković (8), Wołosz (2), Zaroślińska (9), Krzos (libero) oraz Montano (12), Bednarek-Kasza (8), Bełcik (1), Blagojević (4) i Jagieło (2)
Developres: Kamenowa (10), Hawryła (4), Żabińska (14), Kaczmar (2), Helić (17), Kaczorowska (9), Borek (libero) oraz Szczygieł, Flakus i Paskova

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska