Czwartą elektrociepłownię we Wrocławiu chce zbudować spółka Fortum, która w tej chwili jedynie zarządza siecią ciepłowniczą w mieście.
Innego zdania jest miasto, według którego nowa elektrociepłownia w związku z potrzebą przyłączania do sieci kolejnych mieszkań będzie konieczna, ale dopiero za kilkanaście lat. Taką deklarację złożył tydzień temu prezydent Rafał Dutkiewicz w oświadczeniu skierowanym do mieszkańców północnych osiedli Wrocławia, gdzie jeszcze niedawno miała powstać elektrociepłownia Fortum.
Potrzeby budowy kolejnej elektrociepłowni nie widzi jednak Kogeneracja, która jako jedyna w trzech elektrociepłowniach (największej przy ul. Łowieckiej, Czechnicy w Siechnicach i Zawidawie zasilającej lokalną sieć na Psim Polu) produkuje obecnie ciepło sieciowe. Jak twierdzi Wojciech Heydel, prezes spółki, wrocławskie elektrociepłownie w pełni zaspokajają obecne potrzeby na ciepło mieszkańców miasta, których ponad połowa (53 proc.) ma ciepło z sieci.
– Jestem przekonany, że nie ma potrzeby budowania dla Wrocławia dodatkowego źródła ciepła. Wzrost zapotrzebowania na ciepło związany z dynamicznym rozwojem naszego miasta był, jest i będzie w pełni zaspokojony przez naszą spółkę – zapewnia Heydel. – Widzimy, że do sieci przyłączane są nowe obiekty, ale równocześnie podnosi się efektywność energetyczna budynków – np. poprzez docieplanie czy modernizację instalacji wewnętrznych. Oba te procesy bilansują się – dodaje.
Pomysł budowy czwartej elektrociepłowni Fortum argumentuje unijnymi przepisami, które do 2022 r. wymuszą na Kogeneracji zamknięcie kilku eksploatowanych obecnie we wrocławskich elektrociepłowniach bloków – głównie w Siechnicach. Kogeneracja zdaje sobie z tego sprawę i zamierza zmodernizować zakład, tak by spełniał unijne wymogi.
– Elektrociepłownia w Siechnicach ma zapewnione funkcjonowanie do 2023 r. Przygotowaliśmy szereg wariantów zastąpienia jej obecnej infrastruktury - analizujemy różne scenariusze doboru technologii, także pod kątem wpływu nowej inwestycji na przyszłe ceny ciepła w mieście – zaznacza Wojciech Heydel i jak zapewnia, choć decyzja będzie należała do akcjonariuszy spółki, zostanie ona przedstawiona do akceptacji lokalnej społeczności.
Być może siechnicką elektrociepłownię czeka podobna inwestycja jaka w ostatnich latach miała miejsce w EC Wrocław przy Łowieckiej. Nowe instalacje odsiarczania i odazotowania uruchomione w ubiegłym roku, aby zmieścić się w unijnych normach emisji zanieczyszczeń kosztowały spółkę 330 mln zł.
W tej chwili jeden gigadżul ciepła z EC Wrocław i EC Czechnica kosztuje ok. 33,50 zł, a z EC Zawidawie ok. 55 zł. Czy w związku z tym wrocławianie powinni obawiać się wzrostu cen ciepła? Zdaniem władz Kogeneracji niekoniecznie.
– Dopiero gdyby pojawiła się nowa elektrociepłownia, to nadmiar mocy zainstalowanej, nieadekwatnej do zapotrzebowania, mógłby spowodować wzrost kosztów w systemie ciepłowniczym, a to z kolei mogłoby przełożyć się na wzrost opłat, które mieszkańcy Wrocławia odczuliby na własnej kieszeni – przestrzega Heydel i jak dodaje, zamiast myśleć o nowej elektrociepłowni trzeba zintensyfikować prace nad likwidacją smogu.
Jak ten problem rozwiązać? Bardzo prosto. Zlikwidować piece węglowe, choć skala problemu może przerażać. Jak szacuje magistrat, obecnie w ten sposób przez co najmniej 30 tysięcy pieców ogrzewane jest we Wrocławiu ponad 2 mln mkw mieszkań.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?