Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brytyjska mutacja koronawirusa we Wrocławiu niespecjalnie interesuje sanepid

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Pawel Relikowski / Polskapress
Brytyjska mutacja koronawirusa – która pojawiła się m.in. we Wrocławiu – jest jednym z głównych powodów przedłużenia w Polsce większości obostrzeń, jakie wymienił w czwartek minister zdrowia Adam Niedzielski. To m.in. z jej powodu rząd nie zdecydował się na otwarcie szkół, restauracji, stoków narciarskich czy hoteli. Tyle, że państwowym służbom najwyraźniej nie zależy szczególnie na monitorowaniu zakażeń nową, groźną mutacją wirusa. Choć oficjalnie wykryto go u wrocławskiej nauczycielki, która nie widziała się z nikim z zagranicy, to sanepid nie interesował się szczególnie tym, od kogo mogła zarazić się kobieta i kogo mogła zarazić sama. Co więcej, informację o jej zakażeniu ujawniono dopiero, gdy... była już całkiem zdrowa.

- Procedura postępowania jest taka sama, niezależnie od mutacji – mówi portalowi GazetaWroclawska.pl Małgorzata Odrowąż – Mieszkowska z wojewódzkiej stacji sanepidu we Wrocławiu. - Sposób leczenia też jest taki sam. To ta sama choroba, wywoływania przez ten sam wirus.

Było tak. W pierwszych dniach stycznia, po decyzji o powrocie do szkół klas I - III, w całej Polsce przeprowadzano przesiewowe badania nauczycieli. U jednej z wrocławskich nauczycielek 11 stycznia ujawniono zakażenie koronawirusem. Kobieta nie miała żadnych objawów. Przeprowadzono więc rutynowe „dochodzenie epidemiologiczne”, na kwarantannę skierowano najbliższych kobiety i to wszystko.

Przeczytaj u nas

Dopiero po kilku dniach Małopolskie Centrum Biotechnologii z Krakowa poprosiło sanepid o wymazy pobrane od osób, u których stwierdzono zakażenie. Były potrzebne właśnie do sekwencjonowania genomu, czyli badania tego z jaką mutacją mamy do czynienia. Właśnie tak okazało się, że kobieta jest zakażona groźnym, brytyjskim wariantem wirusa. Ogłoszono to dopiero 27 stycznia, a więc dwa tygodnie po pierwszym badaniu. Nauczycielka dawno już zdążyła wyzdrowieć.

Kogo zdążyła w tym czasie zarazić? Z iloma osobami i gdzie mogła się kontaktować? Sanepid tego nie wie.
Dopiero gdy kobieta była już zdrowa, pracownicy wrocławskiego sanepidu sprawdzili czy wyjeżdżała z Polski, ewentualnie czy miała kontakt z kimś kto był poza granicami. Okazało się, że nie. A więc z całą pewnością wirusem zaraziła się w Polsce, zapewne we Wrocławiu. Ale żadnych innych dochodzeń ani badań nie prowadzono. Sanepid nie został też poproszony o kolejne wymazy.

Wiemy więc, że „brytyjska mutacja” jest już w Polsce. Nie wiemy skąd się wzięła, kiedy tu dotarła i jak bardzo jest rozpowszechniona. Nie wiemy głównie dlatego, że rząd dopiero niedawno zlecił badanie wybranych próbek pod kątem konkretnej mutacji. Badania takie od dawna prowadzą np. Niemczy czy Czechy i właśnie z powodu ich niepokojących wyników znacznie zaostrzyły u siebie reżim sanitarny i wprowadziły jeszcze poważniejsze lockdowny.

Przeczytaj u nas

To właśnie ta mutacja sprawiła, że polski rząd nie chce bardziej luzować restrykcji. Co więcej. Mutację, która dziś nazywana jest brytyjską, naukowcy opisali już latem ubiegłego roku. W grudniu władze Wielkiej Brytanii zaalarmowały, że jest groźna, bo bardziej zaraźliwa (choć nie powoduje poważniejszych objawów chorobowych). Ale to właśnie z jej powodu więcej też osób trafia do szpitali i umiera.

Zwykłe testy, wykonywane codziennie u podejrzanych o zakażenie, nie dają odpowiedzi na pytanie, którą mutacją jesteśmy zakażeni. Do tego potrzebne są badania genetyczne. Takie wykonuje na przykład wrocławski instytut Polskiej Akademii Nauk. W tamtym roku nasi naukowcy przeprowadzili genetyczne badania na niewielkiej liczbie próbek koronawirusa. Ale tylko dlatego, że dostali na to grant od prywatnej firmy.

- Dostaliście od rządu jakieś pieniądze na badania genetyczne, które miałyby ustalić jak bardzo rozpowszechniona jest brytyjska mutacja?
- Staramy się – mówi nam profesor Andrzej Gamian dyrektor wrocławskiego Instytutu Terapii Doświadczalnej PAN.

Przeczytaj u nas

Tylko, że o groźnej „brytyjskiej mutacji” świat usłyszał w grudniu. Przeszło miesiąc temu wypytywaliśmy o nią wrocławskich naukowców po raz pierwszy. Było to zaraz po tym, gdy rząd wstrzymał loty pomiędzy Polską a Wielką Brytanią. Właśnie z obaw przed nową odmianą patogenu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska