Zaczęło się od sąsiedzkiej imprezy w lipcu ubiegłego roku we Wrocławiu. Piotr R. ze swoją dziewczyną Anną spotkali się z Magdą i jej chłopakiem Grzegorzem. Następnego dnia po imprezie chłopak Magdy zauważył, że brakuje mu 5000 zł. O kradzież podejrzewał Piotra R. Z późniejszych ustaleń śledztwa wynika, że postanowił samodzielnie zająć się ich odzyskaniem.
Pomagać mu w tym miał kolega Mateusz, właściciel samochodu chłodni. Dwaj mężczyźni złapali Piotra R. Zaatakowali go gazem łzawiącym, grozili, że zabiją. Bili, kopali, szarpali. Wreszcie wrzucili do naczepy samochodu chłodni. Domagali się zwrotu gotówki. Jeździli po mieście. Czy w tym czasie chłodzenie było włączone? Piotr R. i jego dziewczyna gdzieś zniknęli i nie można do dziś wyjaśnić tej wątpliwości w sprawie.
Tak więc Piotr był wożony w chłodni, a jego dziewczyna Anna dowiedziała się od Magdy o porwaniu. Do zwolnienia „zakładnika” miało dojść po oddaniu 5000 zł. Obie panie pojechały do lombardu. Anna zastawiła laptopa i wzięła 5 000 zł pożyczki, ale Magdzie dała tylko 250 zł. Potem Piotr został wypuszczony na wolność. Niedługo później sprawą zajęła się prokuratura.
Trzy osoby zamieszane w tę sprawę oraz prokuratura uzgodniły, że nie będzie procesu. Przyznały się i wyraziły skruchę. Sprawa zakończyła się dobrowolnym poddaniem się karze. Grzegorz i Mateusz uzgodnili kary po roku więzienia, zaś Magdalena roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ma też oddać 250 złotych Annie C. i zapłacić 200 złotych grzywny. W czwartek wrocławski Sąd Rejonowy Fabryczna zatwierdził ugodę oskarżenia z obroną i wydał wyrok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?