Co teraz? Jak mówią eksperci, treść pisma KE oznacza, że Bruksela bliska jest decyzji by - z wrocławskiego powodu - wytoczyć Polsce proces przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Ewentualna przegrana może - choć nie musi - skończyć się finansową karą dla Polski. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, uspokajają, że kara jest mało prawdopodobna i rzecz cała może skończyć się na orzeczeniu, że złamano unijne prawo.
Więcej o tej sprawie w środę w Gazecie Wrocławskiej
Sprawa jest precedensowa. - Rzadko się zdarza, że Komisja Europejska zajmuje się jednostkowymi zdarzeniami - tak jak w przypadku wrocławskiego przetargu - mówi adwokat dr hab. Tomasz Koncewicz z Uniwersytetu Gdańskiego, wybitny specjalista od prawa unijnego. - Nie pamiętam innego podobnego przypadku - dodaje Anita Wichniak Olczak, rzeczniczka Urzędu Zamówień Publicznych.
Komisja - po wielomiesięcznej korespondencji w sprawie stadionu - odrzuciła argumenty władz Wrocławia. "Udzielenie zamówienia z wolnej ręki, arbitralnie wybranemu wykonawcy, bez opublikowania ogłoszenia, stanowi najpoważniejsze naruszenie europejskiego ustawodawstwa" - napisała. A tak właśnie stało się w styczniu 2010 r. Po rozwiązaniu kontraktu na budowę areny z Mostostalem Warszawa zatrudniono niemieckiego wykonawcę bez przetargu i formalnie nie ogłaszając wszczęcia procedury wyboru wykonawcy z wolnej ręki.
- Nie mamy w tej sprawie nic do powiedzenia - ucina pytania rzecznik magistratu Paweł Czuma. - Polskie organy badały tę sprawę i orzekły, że Wrocław zadziałał prawidłowo i w zgodzie z polskim prawem. Ta sprawa to teraz problem między KE a polskim rządem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?