- Bożena to ta dziewczynka z prawej, z lewej to ja, tam się chyba poznaliśmy - śmieje się Lech Janerka. - A to był jakiś 1957 czy 1956 rok - dodaje jego towarzyszka życia prywatnego i artystycznego. - Trudno opisywać święta z czasów naszego dzieciństwa. To trochę opowieści o biedzie.
Lech Janerka: Prezenty były symboliczne, utkwiły mi w pamięci rajstopy przecudnej urody.
Choć owszem, zapachów i atmosfery Bożego Narodzenia nie da się zapomnieć. Prezenty były symboliczne, utkwiły mi w pamięci rajstopy przecudnej urody, ale to jeszcze nic, wielkie szczęście zapanowało w domu, gdy wraz z dwiema siostrami dobraliśmy się do wielkiej paki krówek i irysów, które rodzice gdzieś zdobyli. To był prawdziwy rarytas - irysy z Wedla, do dzisiaj pamiętam ten smak - wspomina Lech Janerka
- W moim domu było biednie, więc prezenty były skromne, ale na zawsze zapamiętam zapach pomarańczy, które były tylko w święta. Ale raz dostałem śmigłowiec, taki model do sklejania ze Składnicy Harcerskiej - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?