Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bomba na dachu przy Bulwarze Ikara zabiła człowieka. Wyrok: 5 lat więzienia w zawieszeniu

Redakcja
Do wybuchu doszło na dachu jednego z 8-piętrowych bloków przy Bulwarze Ikara
Do wybuchu doszło na dachu jednego z 8-piętrowych bloków przy Bulwarze Ikara Janusz Wójtowicz/archiwum
Szesnaście lat temu na dachu bloku przy Bulwarze Ikara 31, z powodu wybuchu bomby, zginął 40-letni monter anten telewizyjnych. W końcu zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie. Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał dziś Witolda M. na pięć lat więzienia w zawieszeniu na dziesięć lat. Mężczyzna musi również zapłacić wdowie po zmarłym monterze nawiązkę w wysokości 100 tys. zł.

Do rozwikłania sprawy doszło dzięki zeznaniom skruszonego Witolda M., znanego niegdyś gangstera w przestępczym półświatku Wrocławia. Witold M. został oskarżony o posiadanie materiału wybuchowego, który na jego zlecenie ukryto na dachu budynku wielorodzinnego przy Bulwarze Ikara. Przez to sprowadził na mieszkańców niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.

Dzięki współpracy i złożonym przez Witolda M. zeznaniom, prokuratura wnioskowała o nadzwyczajne złagodzenie kary i skazanie oskarżonego na 5 lat więzienia, w zawieszeniu na 10 lat.

- Gdyby nie wyjaśnienia skazanego, nie doszłoby do tego procesu - przekonywał prokurator Dariusz Sobieski z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej.

Obrońca Witolda M. przeczytała oświadczenie swojego klienta, w którym ten raz jeszcze wyraził żal i ubolewanie z powodu tego, co się stało. Oskarżony podkreślił, że nie jest bezpośrednim sprawcą śmierci człowieka, ale jednak jest sprawcą całego zdarzenia i musi żyć z tą świadomością.

Agnieszka Naplocha, żona zmarłego 16 lat temu montera anten, jako oskarżyciel posiłkowy, przystała na wniosek prokuratury. - Już wiele lat minęło od zdarzenia. Uważam, że kara zaproponowana przez sąd jest sprawiedliwa - mówiła kobieta.

Z wnioskiem prokuratury zgodził się także wrocławski sąd. - Biorąc pod uwagę treść oświadczenia, jakie złożył oskarżony i zdanie oskarżyciele posiłkowego, należy uwzględnić wniosek prokuratora. Wyrok pięciu lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 10 lat i zapłata nawiązki w wysokości 100 tys zł będzie sprawiedliwym wyrokiem - uzasadniał swoją decyzję sędzia Tomasz krawczyk.

Witold M. zamówił bombę na zlecenie wrocławskiego gangstera Wiesława B., który potrzebował ładunku do wysadzenia w powietrze samochodu człowieka, z którym był w konflikcie. Bomba zawierała 300 g materiału wybuchowego i górniczy zapalnik. Witold M. poprosił swojego kolegę Macieja, by ten przechował ładunek. Maciej mieszkał w bloku przy Bulwarze Ikara i był przekonany, że na dachu budynku nikt bomby nie znajdzie. Nie wziął jednak pod uwagę, że na dach wejdą dwaj monterzy anteny telewizyjnej. Jeden z nich znalazł reklamówkę z bombą, wyciągnął ją z worka. I wtedy doszło do wybuchu. Drugi z mężczyzn – na moment przed wybuchem – odszedł kawałek dalej i to uratowało mu życie.

W tej sprawie jest jeszcze dwóch oskarżonych mężczyzn. Maciej, kolega Witolda M., który schował bombę na dachu - on przyznał się do winy oraz Wiesław B., na którego zlecenie bomba została zamówiona. On do zarzutów się nie przyznaje. Skazany dziś Witold M. będzie w ich sprawie występował jako świadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska