Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bolonia: Miasto pod arkadami

Jerzy Wójcik
Warto wdrapać się po ponad 500 schodach na Torre Asinelli. Z wysokości 97 metrów doskonale widać wszystkie zabytki. Widać także, że na głównej ulicy przecinającej centrum nie tworzą się korki. Niezależnie od pory...
Warto wdrapać się po ponad 500 schodach na Torre Asinelli. Z wysokości 97 metrów doskonale widać wszystkie zabytki. Widać także, że na głównej ulicy przecinającej centrum nie tworzą się korki. Niezależnie od pory... Fot. Jerzy Wójcik
Bolonię można zwiedzać w słońcu i w deszczu dzięki kilkudziesięciu kilometrom arkad. Centrum widziane z góry to morze czerwonych dachów, do którego nie wjedziesz własnym samochodem. Zabytek spotykamy co krok, jest tu nawet krzywa wieża wyższa od tej w Pizie - pisze Jerzy Wójcik

Czemu tam mogą, a u nas się nie udaje? - zastanawiałem się, tkwiąc w potężnym korku przy ul. Strzegomskiej, uwięziony w autobusie 406. Przed chwilą wylądowałem samolotem z Boloni i dostałem się w sam środek piekła. Tyle samo czasu potrzebowałem, żeby dostać się z hotelu spacerem, autobusem i pociągiem na lotnisko Bolonia/Forli położone 60 km od miasta, co z naszego wrocławskiego lotniska do centrum!

Po pierwsze - autobusy
Właśnie dlatego uważam, że wiele powinniśmy się jeszcze uczyć od Włochów. Część Szewskiej i Kuźniczej wyłączonych z ruchu to zdecydowanie za mało. W Bolonii zamknięto całe historyczne centrum od 8 rano do 20 wieczorem. Można tam wejść na nogach, wjechać rowerem i skuterem oraz autobusem komunikacji miejskiej. Przed wejściem do tego ostatniego nie ma obawy o jazdę na gapę, bo w wozie wiszą trzy automaty biletowe - nawet nie trzeba mieć jednego euro w bilonie, bo wydają resztę.

Dwie obwodnice
Bolonia nie ma metra, bo właściwie nie ma takiej potrzeby w 500-tysięcznym mieście. Zastanawiam się tylko, gdzie są prywatne auta, skoro nie ma ich w centrum. Autobusem jadę do widocznego na mapie ringu - to coś na kształt naszej obwodnicy śródmiejskiej. Z tym że w każdym kierunku biegną trzy pasy. Ruch jest potężny, mimo iż to sobotnie popołudnie. Do tego jest jeszcze obwodnica autostradowa oddalona kawałek od miasta. Aut wcale nie jest tu mniej niż we Wrocławiu, tylko że nie widać ich w centrum.

Są za to rowerzyści i, o zgrozo (nasz magistrat by tego nie zniósł), skutery. Mają jednak swoje wydzielone pasy i parkingi, dzięki czemu nie straszą pieszych. W Bolonii nie potwierdza się przekonanie, że we włoskich miastach panuje chaos komunikacyjny - wręcz przeciwnie, chciałbym mieć taki "chaos" we Wrocławiu.

Mieszkańcy wyróżniają się ubiorem. Wymyślne kapelusze i dobrze skrojone marynarki noszone na podartych T-shirtach. Przewodnik wyjaśnia, że to dzięki studentom, których jest tu prawie 100 tys. W Bolonii widać to lepiej niż we Wrocławiu, bo siedziby uczelni umieszczone są w ścisłym centrum.

Na jednym z gmachów tabliczka z napisem: "Akademię literatury otworzył uroczystym wykładem Adam Mickiewicz". Ale to niejedyny polski akcent. Miasto w 1945 roku zostało wyzwolone przez naszych żołnierzy. Wielu z nich zostało w Bolonii po wojnie. Dziś warto zwiedzić największy we Włoszech cmentarz żołnierzy polskich. Tu miła niespodzianka: choć nekropolia leży na obrzeżach, jest bardzo zadbana. Szkoda tylko, że zamknięta na klucz.

Zwiedzaj za darmo
Wracając do centrum miasta. W informacji turystycznej w Rynku możemy kupić przewodnik po mieście w języku polskim. Oczywiście są ogólnodostępne mapy i przewodniki po angielsku, rosyjsku i niemiecku. Na moje pytanie o karnet do muzeów pracownica reaguje zdziwieniem. - Wszystkie muzea, poza żydowskim, są bezpłatne - grzecznie informuje.

To pierwsza miła niespodzianka. Drugą odkrywam po otwarciu darmowego przewodnika. Na mapce centrum zaznaczono turystom trzy trasy zwiedzania: szlakiem największych zabytków, miejskich wież oraz dawnych kościołów nad wodą. Gdyby nie ta ostatnia trasa, zapewne większość turystów nie wiedziałaby, że pod miastem przepływa rzeka, która kiedyś płynęła po jego powierzchni. Może warto u nas, oprócz trasy szlakiem krasnali, spróbować w ten sposób sprzedawać atrakcje Wrocławia, np. szlakiem bunkrów i schronów? Tylko nie mogę sobie wyobrazić, by Wrocław zdecydował się na muzea za friko. W Bolonii to działa i fakt, że nie płaci się za bilet, nie oznacza, że nie ma czego oglądać. Szczególnie polecam muzeum anatomii człowieka w budynkach uniwersytetu. To tam dokonywano pierwszych sekcji zwłok w Europie, chociaż papież nie patrzył na to przychylnym okiem.

Rowery nie wypaliły

W Bolonii naszą uwagę powinni też zwrócić cykliści, których jest pełno, a w całym centrum znalazłem jedną, niewielką wypożyczalnię rowerów. W dodatku kompletnie nie budzącą zainteresowania, bo każdy ma tu swój rower, a turyści chodzą piechotą. To przestroga dla Wrocławia, który planuje 17 wypożyczalni, a - w przeciwieństwie do Bolonii - nie mamy nawet porządnych ścieżek rowerowych.

Espresso i spacer w cieniu

Jest wiele teorii tłumaczących, dlaczego Bolonia ma aż tyle arkad.
Najbardziej wiarygodna mówi po prostu o tym, że mieszczanie budowali w ten sposób domy, by zaoszczędzić miejsce na drogę. Co ciekawe, najstarsze miejskie arkady mają taką samą wysokość. Czyli dokładnie taką, by zmieścił się pod nimi jeździec na koniu i nie... stracił głowy.
Dziś pod arkadami toczy się życie miasta. To miejsce spacerów, ale także letnich ogródków z piwem i setek kafejek. Włosi nie lubią pośpiechu, dlatego kawiarnie w cieniu arkad, gdzie można wypić espresso, są zawsze pełne.

Pamiętają o Polakach
Mieszkańcy Bolonii, szczególnie ci starsi, z wielkim sentymentem odnoszą się do Polaków.
Może to wpływ Kopernika i Mickiewicza, którzy spędzali tu wiele czasu? W jakimś stopniu na pewno. Ale najstarsi mieszkańcy pamiętają kwiecień 1945 roku i 2. Korpus Polski gen. Władysława Andersa. To nasi rodacy oswobodzili Bolonię od wojsk hitlerowskich i witali armię amerykańską, razem z władzami miasta, jako gospodarze. Zdobyli sympatię Włochów. 1427 naszych zostało tu na zawsze, na największym polskim cmentarzu wojennym we Włoszech.

Rower nie z wypożyczalni
W Bolonii znalazłem wypożyczalnię rowerów, na którą tak czeka Wrocław.
W słoneczne, sobotnie popołudnie wszystkie jednoślady stały na swoim miejscu. Może cena? 2 euro za godzinę to nie majątek. Więc o co chodzi? Bolonia ma doskonałą sieć ścieżek rowerowych - przynajmniej w ścisłym centrum miasta, bo na obrzeżach jest gorzej. Jednak nie widać tutaj turystów, którzy byliby zainteresowani zwiedzaniem Bolonii na dwóchkółkach. Nic dziwnego - całe centrum można przejść na nogach w jeden dzień. Bolończycy chętnie jeżdżą na rowerach, ale każdy ma swój.

Jak dotrzeć z Wrocławia
Do Bolonii najłatwiej dolecieć z Wrocławia samolotem. Linia Wizzair trzy razy w tygodniu, poniedziałki i piątki, lata do portu Bolonia/Forli (ceny od 60 do 200 zł tam i z powrotem). Stamtąd autobusem i pociągiem (za 8 euro) dostajemy się do centrum Bolonii. Podróż trwa 1,5 godziny.
Artykuł powstał we współpracy z Wizzair.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska