Powodem ograniczenia produkcji prądu oraz wstrzymania wydobycia węgla było częściowe zalanie (7 sierpnia) wyrobisk węgla brunatnego przez wody Nysy Łużyckiej oraz przerwanie zapory w zbiorniku w Niedowie.
Górnicy dwa dni walczyli, by uratować kopalnię przed zalaniem. Udało się tylko częściowo. Woda wdarła się na położone niżej poziomy. Zatopione zostały taśmociągi, ciężki sprzęt, a nawet dwie olbrzymie koparki.
Wydobycie węgla zostało wstrzymane. A ponieważ kopalnia i elektrownia to naczynia połączone, kłopoty górników przeniosły się na energetyków. Tym ostatnim doszły zresztą ich własne problemy. Bo po przerwaniu zapory w Niedowie elektrownia została pozbawiona głównego ujęcia wody technologicznej. Z tego powodu natychmiast wyłączono siedem bloków i pracowały tylko dwa pozostałe.
Teraz sytuacja jest opanowana. Po naprawieniu wyrwy, przez którą woda z rzeki wlewała się do kopalni, rozpoczęło się wczoraj wydobycie węgla. Kopalnia zaczęła także przyjmować od elektrowni odpady paleniskowe. W efekcie elektrownia włączyła trzeci blok.
- Nie zwiększamy mocy, ponieważ nadal uszkodzona jest trasa kolejowa z Bogatyni do Zgorzelca - tłumaczy Roman Walkowiak, prezes PGE Elektrowni Turów. Pociągami docierają do zakładu kamień wapienny, mazut i chemikalia niezbędne do produkcji. Na razie firma korzysta z zapasów tych surowców.
Spółka PGE zapewnia, że sytuacja jest stabilna. Trwa szacowanie strat oraz prowadzone są prace przygotowawcze i projektowe nad przywróceniem kopalni do stanu przed zalaniem oraz do odbudowy zapory w Niedowie, przy zbiorniku technologicznym elektrowni. Utrudnieniem jest dowóz pracowników spoza Bogatyni trasą przez Czechy.
Współpr. KAB
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?