Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blokady na kołach pod apteką. Zgodnie z prawem?

Błażej Organisty
Parking dla klientów apteki przy pl. Hirszfelda jest darmowy, ale tylko przez 20 minut. Jeżeli ktoś zostawi samochód na dłużej, po powrocie może zastać blokadę na kole. Blokady zakładają pracownicy pobliskiej myjni, którzy zarządzają parkingiem. Czy legalnie? Policja twierdzi, że nie i kieruje sprawy do prokuratury. Prawnicy nie są jednak tacy pewni. Mówią, że przepisy są niejednoznacznie. W ostatnich trzech miesiącach policja odnotowała 20 podobnych przypadków.

Pan Maciej zaparkował pod apteką całodobową na placu Hirszfelda. Poszedł do lekarza, przyjmującego po drugiej stronie ulicy. - Zaplanowałem, że po wizycie u ortopedy zajdę do apteki, pod którą zostawiłem samochód – opowiada. W centrum medycznym spędził 25 minut. Po powrocie do auta czekała na niego niespodzianka – blokada na kole. Pan Maciej pamięta, że blokady były założone na kołach kilku innych samochodów stojących wtedy na parkingu.

Parking pod apteką jest prywatny i niestrzeżony. Zarządza nim właściciel myjni samochodowej, znajdującej się obok apteki. Klienci apteki, zgodnie z treścią tablic stojących przed parkingiem, mają 20 minut darmowego postoju. Jeżeli przekroczą ten czas, to pracownicy myjni zakładają blokady na koło, żądając za ich zdjęcie 200 złotych.

Pan Maciej się śpieszył i nie chciał się wykłócać. Zapłacił więc i odjechał z paragonem za „zdjęcie blokady” w kieszeni. Uważa, że to szantaż z wyłudzeniem pieniędzy. Zanim odjechał, widział, jak pracownicy myjni biorą od kobiety pieniądze za tę samą usługę. Obserwował też starszego pana, który nie chciał zapłacić i wezwał policję.

- Policjanci powiedzieli, że jest to teren prywatny i niestety nic nie mogą zrobić – usłyszał. Funkcjonariusze mieli spisać notatkę i odjechać.

Kara za mycie

Ta przygoda spotkała Pana Macieja 26 czerwca. Analogiczna spotkała pana Grzegorza, z tym że on w zamian za zdjęcie blokady dostał od pracowników myjni fakturę za „kompleksowe mycie samochodu”. Takie „mycie” też kosztowało 200 złotych.

W ostatnich trzech miesiącach takich sytuacji było więcej. Wie o nich zarówno farmaceutka z apteki, jaki i policjanci, którym zgłoszono 20 zdarzeń. Sprawą zajęła się prokuratura.

- Zgodnie z wytycznymi prokuratury przyjmujemy zawiadomienia od osób, które miały blokady i prowadzimy postępowania. Zbiorcze materiały przekazaliśmy prokuraturze, która podejmie decyzję o ich dalszym toku – informuje Łukasz Dutkowiak z dolnośląskiej policji.

Aspirant przypomina, że blokady na koło ma prawo założyć wyłącznie policja i straż miejska. Ten przepis o ruchu drogowym obowiązuje jednak tylko na drogach publicznych. A parking jest przecież prywatny, i jest drogą wewnętrzną. Oczywistym jest, że jego zarządca może pobierać opłaty za parkowanie. - Pozostaje kwestia blokowania kół, co będzie przedmiotem postępowania prokuratury – wyjaśnia Dutkowiak.

Adwokat Robert Gruz podkreśla, że regulacje prawne są w tym przypadku bardzo niejasne. - Kwestia zakładania blokad nie jest zupełnie jednoznaczna. Przeważa jednak stanowisko, że nie jest to zachowanie prawnie dopuszczalne - analizuje prawnik z wrocławskiej kancelarii Koksztys.

Policjant zaleca, żeby w podobnych przypadkach niezwłocznie zgłaszać incydent w najbliższym komisariacie (jeżeli ktoś czuje się poszkodowany). Hipotetycznie: kierowca widzi blokadę, nie chce płacić i dzwoni na policję. Dutkowiak zapewnia, że policjanci przyjadą i każą zdjąć blokadę temu, kto ją założył. Przy okazji pouczają dwie strony. Właściciela parkingu o tym, że osobami uprawnionymi do korzystania z blokach, również w przypadku dróg wewnętrznych, są tylko policjanci i strażnicy miejscy. Z kolei kierowcom przypominają, że jeżeli jest regulamin parkingu prywatnego, to należy się do niego stosować. Czy można wtedy niezwłocznie odjechać bez płacenia? - Można. Uregulowanie należności to sprawa pomiędzy stronami sporu. My w nią nie ingerujemy – odpowiada aspirant. Dutkowiak dodaje, że kierowcy mogą zgłosić przestępstwo, bo zajęcie samochodu przez nałożenie blokady przez inne osoby niż do tego uprawnione, jest niedozwolone.

Jest też drugi parking, tuż obok myjni. Wisi tam regulamin, w którym czytamy, że godzina kosztuje 5 złotych. Za brak biletu parkingowego lub bilet nieważny – blokada na koło jak pod apteką. Koszt jej zdjęcia to 50 złotych w dzień i 100 złotych w nocy. Punkt 4. niniejszego regulaminu głosi, że z opłaty parkingowej zwolnieni są klienci myjni samochodowej, apteki oraz pobliskiej restauracji.

Sądy im niestraszne

Policja przekazuje sprawy prokuraturze, pokrzywdzeni straszą sądem, ale pracownicy myjni sądu się nie boją. Oznajmiają, że wygrali już 26 spraw o blokady. I że tak samo jest pod sklepem Aldi przy ul. Powstańców Śląskich. Twierdzą ponadto, że Aldi wygrało w sądzie 47 razy.

- Blokada jest wyłącznie dla powiadomienia klienta o tym, że złamał regulamin. Opłatę pobieramy za niedostosowanie się do regulaminu, a nie za zdjęcie blokady – utrzymuje Łukasz Zbróg.

Tymczasem Pan Maciej dostał jednak paragon za „zdjęcie blokady”, a Pan Grzegorz, za „mycie”. Z kolei w regulaminie pod myjnią i na tablicy pod apteką napisane jest: "koszt zdjęcia blokady". W każdym razie mecenas Gruz uważa, że samo zawarcie w regulaminie zapisu o możliwości zakładania blokady nie uprawnia jeszcze do takich czynności. Zdaniem prawnika taki wydaje się niezgodny z dobrymi obyczajami i rażąco naruszający interesy konsumenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska