Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błędy lekarskie są poza statystyką

Redakcja
fot. Wojciech Matusik
O błędach medycznych, o tym, czy lekarz jest Bogiem, z dr n. med. Jakubem Trnką, przewodniczącym Komisji Etyki Dolnośląskiej Rady Lekarskiej, konsultantem wojewódzkim medycyny sądowej, rozmawia Hanna Wieczorek

Jeszcze kilka lat temu o błędach lekarskich słyszeliśmy bardzo rzadko. Procesy o odszkodowanie oglądaliśmy przede wszystkim na amerykańskich filmach.
Rzeczywiście, liczba spraw o podejrzenie błędu medycznego zwiększa się w ostatnich latach. Spowodowane to jest wieloma czynnikami. Na pewno społeczeństwo jest coraz lepiej wyedukowane w sprawach medycznych przez media, które często w formie sensacyjnej opisują różne przypadki pacjentów doznających uszczerbku na zdrowiu w trakcie leczenia. Sprawami błędów medycznych interesują się też prawnicy. Coraz więcej kancelarii adwokackich dostrzega potencjalnych klientów niezadowolonych z leczenia pacjentów. Jest to zjawisko występujące w wielu krajach, także u nas.

Na szczęście, w Polsce nie przybiera ono tak skrajnej formy, jak w USA. Tam w telewizji pełno jest ogłoszeń kancelarii prawniczych, a ich przedstawiciele nawiedzają szpitale i "aktywnie" poszukują klientów. Na pewno jednym z czynników jest też świadomość, zwłaszcza w pewnych kręgach pacjentów, że na podobnych sprawach można zarobić. Zdarza się, że pacjent sam nie jest do końca przekonany, iż padł ofiarą błędu medycznego, ale składa doniesienie do organów ścigania na zasadzie "a może coś z tego wyjdzie".

Co się stało? Lekarze częściej się mylą czy może rodziny częściej decydują się na dochodzenie swoich praw?
Z moich obserwacji wynika, że lekarze nie popełniają częściej błędów. Rośnie natomiast liczba spraw o podejrzenie nieprawidłowego postępowania. Na pewno pacjenci częściej decydują się na dochodzenie swoich praw i roszczeń odszkodowawczych.

Jaka jest skala problemu, czy błędów jest faktycznie tak dużo, jak się wydaje, czy są one bardzo nagłośnione?
W Polsce nie prowadzi się monitoringu błędów medycznych. Tak naprawdę nie znamy skali zjawiska w kraju. Są państwa, gdzie taki monitoring jest prowadzony, jak choćby Stany Zjednoczone. Ale w naszych mediach pojawiają się czasem informacje o liczbie popełnianych błędów. Czytałem nawet prognozy, ilu pacjentów w Polsce umrze z tego powodu w najbliższym roku. Skąd się biorą? Autorzy takich publikacji najczęściej dokonują bezkrytycznego przeniesienia danych na przykład ze statystyk amerykańskich na nasze realia, uwzględniając jedynie proporcje statystyczne.

Takie porównania są nieuprawnione. Amerykański system opieki zdrowotnej, techniczny poziom wyposażenia szpitali, poziom życia obywateli i statystyczny pacjent różnią się przecież diametralnie od naszych realiów. Przypadki błędów medycznych są natomiast znakomitym tematem dla mediów. Podawane są często w sensacyjnej formie, w sposób nieobiektywny. Najczęściej podawana jest wersja pacjenta, eksponowane są jego cierpienia - często prawdziwe - natomiast nie udziela się głosu drugiej stronie. W tych doniesieniach medialnych najczęściej nie dopuszcza się do głosu lekarzy i nie mogą oni przedstawić swoich racji.

Może postęp w medycynie jest tak duży, że z jednej strony lekarze stają w obliczu coraz poważniejszych wyzwań, ale też procedury są coraz bardziej skomplikowane i łatwiej "coś zepsuć"?
Postęp w medycynie jest ogromny. Także polskie szpitale i kliniki są coraz lepiej wyposażone. Im bardziej skomplikowane procedury, sprzęt i technologie, tym łatwiej o jakieś uchybienie. Z drugiej jednak strony coraz dokładniejsze procedury są tworzone między innymi po to, by chronić pacjentów i zapobiegać zdarzeniom niepożądanym w medycynie.
O środowisku lekarskim panowała opinia, że zawsze "chroni" lekarzy, stara się tuszować pomyłki kolegów i broni ich nawet w najbardziej ewidentnych przypadkach. Czy sytuacja się zmieniła? Czy dzisiaj lekarz jest nadal "pod ochroną" kolegów?
Taka solidarność lekarzy jest mitem. Opinie w sprawach błędów medycznych wydają lekarze - biegli sądowi, którzy w standardach swojego działania na pierwszym miejscu mają uczciwość i obiektywizm. Lekarzom oceniającym pracę innych lekarzy stawiamy najwyższe wymagania. Są w tym kierunku specjalnie szkoleni. Standardem są opinie zespołowe w gronie wielu specjalistów, po dyskusjach i specjalistycznych konsultacjach. Poziom tych ekspertyz, zwłaszcza wydawanych przez instytuty naukowe, jest bardzo wysoki.

Czy ujawnione błędy lekarskie są tylko "odfajkowywane", wszyscy są szczęśliwi, że sprawa się skończyła i można o niej zapomnieć? Czy może lekarze uczą się na błędach, analizują takie przypadki i wprowadzają zabezpieczenia, które mają uchronić ich w przyszłości przed podobnymi pomyłkami? Czy o tym problemie mówi się na studiach?
Jestem biegłym sądowy, ale też i nauczycielem akademickim. Staram się wykorzystywać wiedzę biegłego w nauczaniu studentów medycyny. I część zajęć poświęcam właśnie błędom medycznym. Mamy również w programie nauczania wrocławskiej Akademii Medycznej przedmiot "prawo medyczne", w ramach którego przyszli lekarze są szkoleni między innymi, jak unikać sytuacji mogących stanowić zagrożenie dla pacjenta i lekarza. Również niektóre szpitale prowadzą na własny użytek analizę błędów, które wystąpiły w ich placówce.

Traktujemy lekarzy jak bogów, wierzymy, że są w stanie czynić cuda. Ale to są ludzie, a ci z natury rzeczy są omylni. Czy przypadkiem błędy lekarskie nie są wpisane w ryzyko zawodowe?
Nie myli się tylko ktoś, kto nic nie robi. Istnieje zawsze ryzyko terapeutyczne. Powikłania, wypadki, błędy mogą się zdarzać. Mogą być przecież błędy medyczne, ale niezawinione przez lekarza, wynikające z innych okoliczności.

Czy strach przed popełnieniem błędu nie prowadzi do zbytniej ostrożności? Słyszałam o lekarce, która wysyłała pacjentów na wszelkie możliwe badania, również zupełnie niepotrzebne, ponieważ bała się postawić diagnozę.
Taka nadmierna ostrożność może skutkować narażeniem pacjenta na liczne, niepotrzebne, a nawet ryzykowne badania diagnostyczne.
W tej dziedzinie potrzebny jest umiar i wyczucie wynikające z doświadczenia i wiedzy. W jednym z odcinków "Dr. House'a" pada takie zdanie: "lepiej pacjenta zabić, niż źle zdiagnozować". To humorystyczne przejaskrawienie takiej właśnie sytuacji, gdy najważniejsze staje się przestrzeganie procedur i zapewnienie bezpieczeństwa personelu medycznego kosztem chorego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska