Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bigos z lekarstw nas uleczy

Jacek Antczak
fot. Polskapresse
Polacy bezkrytycznie wierzą w moc pigułki i... reklamy. Kupują i łykają parafarmaceutyki, suplementy diety, syntetyczne witaminy, odżywki, preparaty na odchudzanie czy na potencję w zastraszających ilościach - pisze Jacek Antczak

Przed śniadaniem, koniecznie na czczo preparat na stawy z glukozaminą i chondroityną. Mam takie w saszetkach i parę opakowań w tabletkach - te mają dodatkowo i hydrolizowany kolagen, i standaryzowany ekstrakt z dzikiej róży - rewelacja. Do tego tabletka na problemy refluksowe, czyli zgagi i inne bóle brzucha i żołądka, bo przecież dopiero zaczynam swój dzień z farmaceutykami.

Dlaczego wszyscy mamy wzdęcia i zgagę
W Polsce wprowadzono zakaz reklamy lekarstw. Ale nikt nie zakazuje promocji tak zwanych suplementów diety, środków przeciwbólowych, preparatów na odporność, witamin, odżywek itp. To raj dla koncernów farmaceutycznych. Według badań agencji Nilsen, wydają na reklamę swoich produktów około 80 mln zł... tygodniowo. Nic dziwnego, że przy śniadaniu, w porze obiadu lub kolacji, a nawet o świcie i w środku nocy dowiadujemy się w przerwie ulubionego serialu, jak być zdrowszym, szczuplejszym, odporniejszym, bardziej męskim lub bardziej kobiecą.

Choć w tych ostatnich przypadkach można by mieć wątpliwości. Wychodzi na to, że większości starszych panów w wielu sytuacjach organizm szepce do ucha "psi, psi" i jeśli nie łykną tabletki, wciąż muszą się biegać do toalety. Zaś mężczyźni w wie-ku każdym mają - bez wspomagania - problemy, by "świat oglądać w pozycji pionowej", co sugeruje, że Polska to kraj impotentów. No i ludzi, których wszystko boli i są "jacyś tacy niewyraźni", przynajmniej do czasu, gdy odwiedzi ich Goździkowa i wezmą coś na przeziębienie.

Z kobietami jest gorzej. Jak zauważył jeden z internautów, dzięki reklamom tabletek na wszystko dowiedział się, że "w Polsce panie śmierdzą, mają wzdęcia i gazy, zaparcia, upławy, swędzenie w okolicach intymnych, dyskomfort po stosunku. Cierpią na żylaki, ciężkość nóg, bezsenność, rozdrażnienie, zmęczenie po zbyt obfitych menstruacjach, niechęć do seksu, spadek libido, no i oczywiście wciąż są za grube. Wypadają im włosy, łamią się paznokcie, twarze przeorują zmarszczki, a zęby czarnieją".
Nic dziwnego, że przy takich problemach ze zdrowiem i... dostępem do służby zdrowia Polacy leczą się sami. Na potęgę. Poza Francuzami nikt w Europie nie kupuje w aptekach więcej preparatów i środków dostępnych bez recepty. Rynek takiego "samo-leczenia" wart jest miliardy, więc nic dziwnego, że farmaceutka w aptece potrafi zaproponować nam 14 rodzajów 'życiodajnego" magnezu, a w jednej z reklam tabletek producent wykorzystał informację, że minister zdrowia ustalił dzienną normę jego spożycia i w jego produkcie, "w jednej tabletce", jest go dokładnie tyle. Choć zapomniał napisać, że magnez jest "również" zawarty w żywności.
WIĘCEJ NA KOLEJNYCH STRONACH
Po porannej i przedpołudniowej kawie koniecznie trzeba łyknąć magnez, najlepiej z dodatkiem witamin. I w drogę do pracy. Ostro wchodzę w zakręty, więc na wszelki wypadek łykam jakiś lek na chorobę lokomocyjną.
Czy Pan Bóg stworzył tabletki?

- Mój pradziad nigdy w życiu nie łyknął żadnej tabletki, a dożył 103 lat i spłodził siedmioro dzieci. No ale on był z Kresów - opowiada Stanisław Szelc, wrocławski satyryk, który postanowił, że będzie stosował "receptę" swojego przodka. Od bigosu z tabletek woli przyrządzać sobie bigos z kapusty. I ma się dobrze z siedemdziesiątką na karku. Nie odchudza się, chyba że podczas śniadania natrafia na reklamy środków na wzdęcia lub hemoroidy. - Są obrzydliwe, więc tracę apetyt i nie jem. To zresztą moje lekarstwo, polecam stosowanie suplementu pod nazwa "MŻ" , czyli "mniej żreć" - zachęca.

Specjaliści od diety dla odmiany proponują, by zamiast łykać pigułki i proszki... leczyć się jedzeniem - częstym, zdrowym i zbilansowanym.

- W ogóle nie stosuję suplementów, do apteki chodzę co najwyżej po plastry i od 10 lat nie byłam nawet przeziębiona - mówi dietetyczka Lucyna Michalak--Klimczak. Przyznaje jednak, że wczoraj po raz pierwszy od wielu miesięcy wzięła tabletkę przeciwbólową. Jedną. - Kilka dni bolała mnie głowa i uznałam, że sama sobie jednak nie dam z tym rady - śmieje się, choć rozumie te osoby, które zagonione, ciągle w biegu, jedzące byle co i byle jak, próbują się czasem wspomóc i "uzupełnić brakujące minerały" w organizmie. - Można to robić, ale z głową. I nie "na wszelki wypadek", lecz wtedy, gdy naprawdę czujemy, że coś jest nie tak - ostrzega dietetyczka.

Dietetycy są przeciwnikami faszerowania się przez zdrowych ludzi pigułkami i nienaturalnymi suplementami, zwłaszcza bez konsultacji z lekarzem.

- Gdyby Bóg chciał, byśmy wspomagali się tabletkami, to pewnie by je stworzył - śmieje się Magdalena Łuszczak, dietetyczka. - Moim zdaniem główną przyczyną tej podatności na reklamę i stosowania pigułek na wszystko jest niewiedza. Ludzie po prostu nie wiedzą, że wszystkie potrzebne nam minerały i witaminy znajdziemy w jedzeniu, owocach, warzywach. A nawet jeśli coś im się obiło o uszy, to nie mają czasu i cierpliwości, by przygotowywać sobie jedzenie w odpowiednich proporcjach. Wielu z nas żyje w stresie, w niewiarygodnym tempie, zjada coś raz dziennie na mieście i próbuje zastąpić to łykaniem pigułek - tłumaczy Magdalena Łuszczak.

Zdaniem dietetyków największy problem tkwi w tym, że witaminy i minerały syntetyczne zawarte w tabletkach mają najczęściej bardzo małą, czasem śladową, kilkuprocentową wchłanialność, a czasem nawet powodują ograniczenia naturalnych składników pożywienia. Obżeranie się więc nimi niemal nic nie daje, a czasem nawet szkodzi, i to nie tylko wątrobie.

- Oczywiście, np. zimą, gdy nie ma słońca, nie zaszkodzi wziąć witaminę D czy C, nawet sama to zalecam. Ale w formie jak najbardziej naturalnej - z płatków róży i z czereśni, które się bardzo dobrze przyswajają - mówi dietetyczka. Sens mają też odżywki spożywane w rozsądnych ilościach przez panów po intensywnych ćwiczeniach na siłowni. Z umiarem i pod kontrolą.

Zamiast obiadu, jakieś proszki z dietą-cud. Odchudzanie się wciąż jest przecież trendy. I koniecznie jakiś preparat w tabletkach, który sprawi, że pozbędę się zgubnego nałogu palenia. Idzie zima, więc nie mogę zapomnieć o czosnku w kapsułkach i cholesterolu w pigułce, która zawiera poza tym wszystkie witaminy świata, które uodpornią mnie na przeziębienia (choć nie ma się co martwić, w razie czego zawsze mam przy sobie saszetki na przeziębienie w wersji maxi). Nie zapominam o cynku na świeży oddech, o magnezie - na jednym ze środków napisano, że trzeba go brać po każdej kawie, wtedy nie wpadnę w depresję.
Być mężczyzną z wigorem lub szczupłą kobietą
- Nie da się ukryć, że wielu panów ma kłopoty ze swoją męskością, ale akurat reklamy specyfików na tę przypadłość nie są skierowane do nich - uważa Kazimierz Szczerba, seksuolog. Jego pacjenci skarżą się, że nie mogą się połapać w tych produktach i większość z tych specyfików... nie działa. - Ale mimo to cieszą się wielkim powodzeniem, bo większość panów, którzy nie mają absolutnie żadnych problemów z seksem, chce być jeszcze lepszymi kochankami, niż są - twierdzi seksuolog, który jest mocno krytyczny wobec pozytywnych skutków stosowania wszelki suplementów i paraleków, nie tylko na męskie sprawy. Jego zdaniem czasem jednak są skuteczne. Bo działają jak... placebo. Widzimy reklamę w telewizji, myślimy "rewelacja, to po prostu musi pomóc" i... czasem pomaga. Choć nie wiadomo dlaczego.

- Chciałbym podkreślić to, na co nikt już niestety nie zwraca uwagi, a to najistotniejsze - podkreśla Kazimierz Szczerba. - Otóż każda reklama jest opatrzona obowiązkową formułką "Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża twojemu życiu lub zdrowiu". I w tym jest sedno sprawy. Nie bierzmy sami tych parale-karstw, naprawdę konsultujmy się ze specjalistami. I to raczej z lekarzami niż z farmaceutami. Nie wierzmy reklamom - dodaje.

Jego zdaniem Polacy wyjątkowo łatwo ulegają przekazom i pokusom płynącym z telewizji czy internetu i naiwnie wierzą w magiczne "tabletki na wszystko". Przypomina, że to para-farmaceutyki, często nie do końca zbadane są nie tylko ich efekty, ale i skutki uboczne. - Pamiętam, że w latach 60. lekarz zapisał mojej znajomej nie do końca znane mu tabletki, po których miała się poczuć znacznie lepiej. Gdy przyszła do niego, powiedziała, że nigdy w życiu nie czuła się lepiej i że te tabletki pomagały jej na wszystko i już zawsze je będzie brała. Dziś, kie-dy poznano działanie tych "tabletek", już się ich nie przepisuje na receptę, a nawet nie wolno ich rozprowadzać. A nazywało się to "amfetamina" - śmieje się Kazimierz Szczerba. I tłumaczy, że środki na potencję też będą "coraz bardziej cudowne". - To jest tak, jak z maszynkami do golenia: najpierw miały jedno ostrze, potem trzy, pięć, a niebawem pewnie 10 i nie starczy nam twarzy, by się ogolić - seksuolog zapewnia, że rynek w odróżnieniu od naszego organizmu wchłania wszystko. To wielkie pieniądze.

Dietetyk dodaje, by taką samą ostrożność zachowywać przy stosowaniu termogeników, czyli suplementów wspomagających spalanie tkanki tłuszczowej.

- Stosowanie ich bez konsultacji z kardiologiem może być bardzo niebezpieczne. Trzeba sprawdzić serce, żeby sobie nie zrobić kuku. - ostrzega Magdalena Łuszczak. - Oczywiście ja też, zamiast bilansowania i przygotowywania pokarmów, biegania po sklepach, tracenia czasu i pieniędzy, wolałabym wziąć pigułkę, być zdrowa i piękna. Kto by nie chciał... Ale to tak nie działa, naprawdę.

Wieczorem to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli cudowna pigułka na wspomaganie. Stosowana godzinę przed, a może i codziennie, jak radzi inny producent. W zanadrzu są też tabletki przeciwbólowe (w wersjach na ból zwykły, średni i straszny) oraz coś na wzdęcia i zatrzymanie biegunki. No i kolejny magnez wraz z tabletką na bezsenność, bo wypiłem więcej kawy niż zazwyczaj...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska