Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białorusini chętnie przyjeżdżają do Wrocławia. Mieszka ich u nas już kilka tysięcy

Robert Migdał
"Mural dla Białorusi" powstał na ścianie kamienicy przy ul. Legnickiej we Wrocławiu we współpracy Biura Parlamentu Europejskiego oraz Miasta Wrocław. Mural według projektu białoruskiej artystki Anny Redko upamiętnia przyznanie przez Parlament Europejski Nagrody im. Sacharowa za Wolność Myśli białoruskiej opozycji demokratycznej w 2020 roku.  Jego oficjalne odsłonięcie nastąpiło 5 czerwca tego roku.
"Mural dla Białorusi" powstał na ścianie kamienicy przy ul. Legnickiej we Wrocławiu we współpracy Biura Parlamentu Europejskiego oraz Miasta Wrocław. Mural według projektu białoruskiej artystki Anny Redko upamiętnia przyznanie przez Parlament Europejski Nagrody im. Sacharowa za Wolność Myśli białoruskiej opozycji demokratycznej w 2020 roku. Jego oficjalne odsłonięcie nastąpiło 5 czerwca tego roku. fot. materiały prasowe
Z jakimi problemami muszą zmierzyć się Białorusini we Wrocławiu? Ilu ich mieszka w stolicy Dolnego Śląska? Czym się zajmują? Gdzie pracują? Oraz o tym, jak teraz wygląda zwykłe życie w Białorusi i czy możemy się spodziewać fali uchodźców do Polski? O tym wszystkim przeczytacie w rozmowie z Tatsianą Andrushką, pełnomocnikiem prezydenta Wrocławia ds. Białorusinów we Wrocławiu, w piątkowym, papierowym wydaniu "Gazety Wrocławskiej". Poniżej fragment wywiadu.

Ilu Białorusinów mieszka w stolicy Dolnego Śląska?

- Nie ma dokładnych danych, co do ilości. Nie każdy rejestruje się w konsulacie. Moim zdaniem jest to grupa ok. 6-8 tys. Białorusinów.

Z jakimi sprawami zgłaszają się do pani Białorusini mieszkający we Wrocławiu?

- Najczęściej chodzi o sprawy legalizacji pobytu w Polsce, a muszę panu powiedzieć, że każda sytuacja, każdy człowiek, to wyjątkowa i inna sprawa. Na przykład jedni już znają trochę język polski, bo mają polskie pochodzenie - inni nie umieją ani słowa. Do każdego trzeba podchodzić indywidualnie, radzić, polecać różne rozwiązania, pomóc na przykład znaleźć prawnika, który zajmie się ich sprawą.
Białorusini proszą też mnie o pomoc, kiedy chcą przenieść swój biznes z Białorusi do Polski. Pierwsza fala - to byli uchodźcy prywatni: uciekały do Polski całe rodziny, a teraz jest druga fala - ucieka biznes.

Z czym białoruski biznes ma problem w Polsce?

- Oj, to jest cały wachlarz problemów: od bariery językowej, po problemy z rejestracją biznesu, opłatą podatków i tak dalej. W Polsce dla nich wszystko jest inne, nowe i trzeba ich pokierować, pomóc im, pokazać różne drogi, rozwiązania…

Jakie biznesy białoruskie mają szansę zaistnieć we Wrocławiu, w Polsce? Pracownicy jakich zawodów mają u nas największe szanse na zawodowy sukces?

- Na pewno kadry wysokiej kwalifikacji - np. informatycy. Też lekarze, choć trudna jest droga, jaka muszą przejść, do nostryfikacji dyplomów.

A inni pracownicy sektora służby zdrowia?

- Jak najbardziej - pielęgniarki, opiekunki, rehabilitanci, fizjoterapeuci czyli specjaliści z szeroko rozumianego systemu ochrony zdrowia. Pomogłam np. jednej z dziewczyn z Białorusi, która teraz pracuje w firmie farmaceutycznej. Mieszkańcy Białorusi mają tę zaletę, że bardzo szybko odnajdują się w nowych realiach, bardzo szybko się przystosowują. Zawodowa integracja nie jest dla nich żadnym problemem. A poza sektorem ochrony zdrowia, jest też spora grupa osób, które zajmują się handlem- wcześniej miały kontakty zawodowe - handlowe z Polską i teraz je rozwijają.

Jaka była najtrudniejsza sprawa, jaką musiała się Pani zajmować?

- Najtrudniej dowiadywać się o różnych historiach uchodźców. Każda z nich wygląda jak z jakiegoś filmu akcji. Trzeba umieć oddzielić emocje i działać z zimną głową, wtedy przychodzą najlepsze rozwiązania.

W czasie białoruskich protestów widać, że na ulice wychodzi wiele kobiet...

- W historii Białorusi zawsze były silne kobiety. Mnóstwo wojen, które odbywały się na naszej ziemi wyniszczało mężczyzn i cały dom trzymał się na kobiecych barkach. Tak było i w przypadku mojej rodziny. Prababcia podczas II wojny światowej została wdową i sama musiała prowadzić dom, a na wsi w tych czasach z ówczesnymi narzędziami to było niełatwe. Moja babcia dorastała wiedząc, że trzeba liczyć tylko na siebie i tak wychowała swoje córki. Moi rodzice, jak wszyscy Białorusini, przeżyli lata 90 – czasy bezrobocia, potężnej inflacji i dużych zmian w społeczeństwie. Nie można było liczyć tylko na męża. Każdy pracował, zajmował się dziećmi. Mnie dziwią historie z Zachodu, kiedy kobieta ma dwójkę dzieci i opuszcza pracę, bo nie daje sobie rady. Białoruskie kobiety potrafią wszystko: być dobrą matką, budować karierę i wspierać męża.

Cała rozmowa do przeczytania w piątek (11 czerwca) w papierowym wydaniu "Gazety Wrocławskiej"

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska