8 tysięcy kibiców mieścił stadion przy ul. Oporowskiej, gdzie Śląsk grał przed przeprowadzką na 40-tysięczny Stadion Miejski. Dlatego też w odniesieniu do wyników sprzedaży na jutrzejszy mecz, można używać słowa "dramat". Klubowi działacze są jednak spokojni. - Jutro powinno być ok. 15 tysięcy kibiców. To przyzwoity wynik, podobny do naszej średniej ligowej - mówi Piotr Waśniewski.
Dlaczego wejściówki sprzedają się tak słabo? W klubie tłumaczą, że są wakacje, więc wiele osób wyjechało z Wrocławia, a do tego przeciwnik - średniak ze słabej czarnogórskiej ligi - nie jest żadną atrakcją.
Na tak słabą frekwencję wpływ mają również wysokie ceny wejściówek. Za bilet na trybuny za bramkami (z kartą kibica - 26 zł), trzeba zapłacić aż 31 złotych. A na trybuny wzdłuż boiska - aż 47 złotych (z kartą - 42 zł). Interesujące, że ceny są takie same, jak na ligowe szlagiery, czyli na spotkania z Legią Warszawa czy Lechem Poznań.
- Nie możemy już zmienić cen za bilety, jeśli chodzi o jutrzejszy mecz - mówi Włodzimierz Patalas, członek rady nadzorczej klubu. - Ale jutro porozmawiam z prezesem Piotrem Waśniewskim, aby na takie mecze bilety były tańsze. Choćby w następnej rundzie europejskich pucharów - deklaruje Patalas. - Uważam, że w sytuacji, gdy ceny są niższe, przychodzi więcej kibiców. I spokojnie można zarobić tyle samo pieniędzy, co w przypadku drogich wejściówek. A nawet więcej - kończy Patalas.
Prezes Waśniewski tłumaczy jednak, że obniżka cen biletów wcale nie będzie oznaczała wzrostu frekwencji. - To tak nie działa. Obniżając ceny nie sprawimy, że nagle cały stadion się zapełni - tłumaczy Waśniewski.
W klubie można usłyszeć, że lepiej mieć pewny zarobek przy takiej frekwencji, jaka się zapowiada, niż podejmować ryzyko finansowe. Bo nie ma wcale gwarancji, że przy tańszych biletach kibiców byłoby o wiele więcej. Wiadomo też, że sytuacja finansowa Śląska jest dramatyczna. Włodarzom klubu trudno więc się dziwić, że nie chcą eksperymentować.
Naszym zdaniem klub powinien na taki mecz zorganizować podobną akcję, jak podczas spotkań o Puchar Polski. Wtedy za darmo wpuszczane były dzieci z wrocławskich szkół, a akcja okazała się wielkim marketingowym sukcesem. W przypadku meczu z Rudarem wystarczyło zaprosić dzieci z półkolonii. Klub by na tym nie zarobił, ale przynajmniej stadion nie straszyłby pustkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?