Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będąc młodą aptekarką...

Aleksander Malak
Paweł Relikowski
Jakoś tak przed samą Wigilią wezwał mnie kierownik. - Pani magister - zamruczał pod nosem - czeka nas upiorny sylwester. - Mój też będzie upojny - odpowiedziałam grzecznie. - Mam już odpowiednią kreację, do tego buty i elegancką… - Powiedziałem "upiorny", nie "upojny" - brutalnie przerwał mi kierownik i wskazał na monitor, na którym pojawiła się właśnie długo oczekiwana lista leków refundowanych.

- Panie magistrze, przecież to nie pierwszy raz. Najpierw listę opracują programiści, potem informatycy, potem trafi do nas i już. Zwykle 5 dni wystarcza. Mamy czas - ukłoniłam się grzecznie i poszłam realizować recepty.

Dwa dni przed Sylwestrem nieoczekiwanie (?) pan minister wprowadził na listę zmiany. Teoretycznie niewielkie, jeśli chodzi o skład chemiczny leków, praktycznie spore, jeżeli policzymy same leki. Programiści, informatycy, my, za 5 dni będzie już grubo po Nowym Roku.

- Jak się pospieszymy, to zdążycie - mruknął szef. - Proszę do komputera! Trzeba wypełnić wniosek o podpisanie umowy z NFZ-etem. Bez niej nie będziemy mogli otworzyć apteki. - Ależ panie magistrze - zapytałam - po co nam jakaś umowa? Mamy przecież koncesję na wydawanie leków refundowanych osobom uprawnionym, mamy prawo wykonywania zawodu, dało to nam ministerstwo, a NFZ jest tylko zbrojnym ramieniem ministerstwa, sam pan mówił. Zresztą mamy też nadzór farmaceutyczny, sam NFZ też nas stale kontroluje…

Jak się okazało, zapytałam naiwnie. Chodziło o kary, które umowa będzie miała znacznie większe. Po uzyskaniu specjalnego kodu, wypełniłam wniosek. Razem z załącznikami. W sumie 13 pozycji. I wysłałam. - A teraz proszę wszystko wydrukować i wraz z koncesją zawieźć do siedziby NFZ-etu. Do godz. 15. Tu jest moje pełnomocnictwo. Był 30 grudnia.

Nazajutrz przyszłam do pracy wcześniej, żeby też wcześniej… Na wszelki wypadek umówiłam się z koleżanką, że buty i sukienkę przywiezie mi po południu do apteki.
Do 14 rutyna. Ale potem… Roczne rozliczenie finansowe ze skarbówką - godzinka. Miesięczne rozliczenie z NFZ--etem - 3 godzinki, bo NFZ się zatkał. Skoro tyle aptek w tym samym czasie? Po 18 koleżanka przywiozła sukienkę. - Za godzinę będę gotowa - powiedziałam.

NFZ się odetkał. Ale zrobiła się elektroniczna kolejka. Uff! W końcu się udało. - No to teraz możemy robić remanent - powiedział kierownik. - Drobiazg, szefie - powiedziałam - jesteśmy na bieżąco. Od września wszystko skrupulatnie rejestrujemy na komputerze. Wystarczy nacisnąć klawisz i wydrukować. - Ale przedtem spisać z natury ten regał z lekami stojący na zapleczu. Nie wie czasem pani magister, kto to zrobi? - kierownik też już oddychał rękawami. Zrobiła się godzina 21. Koleżanka pewnie już na dobre zaczęła świętować.

- Jest remanent! Uciekam! - zakomunikowałam kierownikowi o 22. - Dobrze, ale teraz, kiedy uporaliśmy się z zamknięciem roku, możemy wprowadzić nową listę leków refundowanych.

Informatycy stanęli na wysokości zadania, więc i my musimy! - Szefie, jest sylwester. Raz w roku…- popłakałam się. Grubo po północy zadzwonił informatyk, że na liście jest 89 błędów. Nigdy mu tego nie wybaczę. Kierownikowi znaczy…

PS Ale dlaczego akurat kierownikowi, pani magister?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska