Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo smutny felieton o MAK-u, AOW i błądzących politykach

Arkadiusz Franas
Paweł Relikowski
Nawet jako urodzony optymista mam jakiś problem, gdy słucham naszych polityków, którzy z dnia na dzień coraz bardziej tracą kontakt z rzeczywistością. Kiedyś myślałem, że w tym procesie są jakieś granice. Wrodzony optymizm zawiódł na całej linii. Aż czekam, kiedy któryś zauważy, że faktycznie nazbyt orbituje w politycznym matriksie i padnie słynne zdanie z 1970 roku, gdy na Apollo 13 lecącym na Księżyc pękł zbiornik z tlenem: Halo, Houston, mamy problem... Wiem, nie padnie, ale ad rem.

Sprawa katastrofy smoleńskiej to jedno z najsmutniejszych wydarzeń w historii Polski. Każdy trzeźwo myślący człowiek powinien wiedzieć, że nigdy nie poznamy całej prawdy o przyczynach tej tragedii, bo nas nie było na pokładzie. Wszystkie próby wyjaśnienia to mniej lub bardziej prawdopodobne spekulacje. Tak samo każdy trzeźwo myślący człowiek wiedział od początku, że raport MAK-u (Mieżgosudarstwiennyj Awiacionnyj Komitiet - Międzypaństwowy Komitet Lotniczy) będzie dokładnie taki, jak został dwa dni temu zaprezentowany. Bo on również oparty jest na spekulacjach, oczywiście przygotowanych w kraju postsowieckim, w którym klimat dawnego ustroju jest jeszcze bardzo mocny, żeby nie powiedzieć dominujący.

Tam nikt nie przyznaje się do winy. Ale niewiele więcej wyjaśnią także inne raporty. Przyniosą tylko inne spekulacje oparte na innych dowodach naukowych. A przecież wiadomo, że zawinili wszyscy. Donald Tusk i Lech Kaczyński, bo nie zrobili nic, by załagodzić konflikt między premierem i prezydentem. A gdyby polecieli w tym samym terminie do Katynia, to może... No właśnie. Spekulacje.

Tak samo jak wina pilotów, wieży w Smoleńsku czy ekipy przygotowującej lot. Więc jak słyszę polityków, którzy po usłyszeniu kilku zdań zaczynają te swoje: o winie ekipy Tuska, naciskach Lecha Kaczyńskiego, to nawet nóż w kieszeni się nie otwiera, a tylko wyrywa smutne wołanie: ciszej nad tą trumną. Niech nad badaniem przyczyn katastrofy ślęczą specjaliści, nawet kilka lat. A gdzie nam się spieszy? Życia żadnej z 96 ofiar już nie wrócimy. Więc reszta jest, że tak powiem, mało warta. Ci natomiast, co pytają o odpowiedzialność polityczną, niech szybko biegną do lustra...

Autostradowa Obwodnica Wrocławia, która chyba na nasze szczęście przestaje być autostradą, zanim ją otwarto. To jest możliwe tylko w kraju nad Wisłą, w resorcie zdaniem premiera najlepszego jego ministra niejakiego Cezarego Grabarczyka rodem z miasta Łodzi. Otóż od kilku lat trwa walka o bezpłatny przejazd tą drogą. Premier i minister się krygowali, że niby nie można, potem przed wyborami jednak można, by ostatnio znów przygotować rozporządzenie, że jednak trzeba będzie płacić. I tak te kłótnie trwają, politycy ślą protesty, organizują pikiety. Demokracja pełną gębą. Tylko że na koniec głos zabiera projektant tej drogi i stwierdza, że przy tej trasie nie przewidziano możliwości montażu żadnych urządzeń czy budowli do pobierania opłat. Przepraszam za lekki wulgaryzm. No to ktoś, proszę Państwa, z nas sobie jaja robi...

Ja rozumiem, że minister Grabarczyk podróżujący innymi środkami transportu mógł nie wiedzieć, że w Polsce pociągi nadają się jedynie na kurniki dla bezdomnych kur, które nie mają gdzie jajek znosić, bo puszczenie ich na tory grozi rozpadnięciem się taboru po przejechaniu kilku kilometrów. Z trudem, ale dopuszczam do świadomości, iż minister infrastruktury nie miał pojęcia, że rozkład jazdy służy pasażerom do planowania podróży, a nie do badania wytrzymałości człowieka na stres spowodowany niemożliwością dotarcia do pracy. Nawet prawie mu uwierzyłem, że już na Wielkanoc będzie lepiej, bo może chodziło o to, że pasażerowie nie będą marzli na dworcach. Ale umieszczać na oficjalnej stronie internetowej ministerstwa projekt rozporządzenia, które nie ma najmniejszego sensu i spowoduje spadek zaufania do jego rządu? W dawnych czasach w takiej sytuacji padało pytanie: głupota czy sabotaż? A teraz? Gubię się...

Co więcej, podobnie jak minister Grabarczyk postępowało część polityków Platformy Obywatelskiej. Jak partyjne lwy bronili opcji płatnych autostrad i uważali, że jak wrocławianie będą mogli ze dwa kilometry tą AOW pojechać sobie do sklepu za darmo (bo tak podobno miało być według nich), to i tak dużo. Dlaczego nie sprawdzili, jak będzie faktycznie, zwłaszcza że nie musieliby się wtedy męczyć wykrętnymi tłumaczeniami? Ja rozumiem, że PO jest zakochana sama w sobie i to z wzajemnością. I co gorsza ma dużo racji, że obecnie jej pozycja na scenie politycznej jest dość mocna, bo jak mawia premier "nie ma z kim przegrać", ale żeby tak lekceważyć wyborców? To już nie lekka, to duża przesada. Panie i Panowie: tu Houston, tu Ziemia, naprawdę macie problem. Czas lądować!

*Tusk: Raport MAK jest niekompletny. Oczekujemy rzetelności i prawdy
*Końcowy raport MAK ws. Smoleńska. "We krwi Błasika wykryto alkohol"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska