Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barack Obama to pikuś. Gorzej, że sami Polacy już nie wiedzą, kim są i kim byli

Arkadiusz Franas
Trochę mi już żal Baracka Obamy. Przez jeden dzień setki polityków przejechało się po nim jak po łysej kobyle. Oczywiście, walnął głupstwo, które nie przystoi prezydentowi najsilniejszego państwa na świecie. Nie podlega to dyskusji. I dobrze, że była reakcja rządu polskiego. To nie mogło pozostać bez echa. Ale to, co wyczyniali pozostali politycy, to już śmiech na sali.

Koło północy, jak słuchałem kolejnych komentarzy, to tylko czekałem, aż któryś z aparatczyków zażąda spoliczkowania prezydenta USA, a następnie wbicia go na pal, jak zrobili to załoganci imć Michała Wołodyjowskiego ze zdrajcą Azją Tuhajbejowiczem.

Problem tych wszystkich "zagotowanych" polityków, którzy chcieli zaistnieć, polega na tym, że ich protesty nawet nie wyszły poza granice Polski i tylko tajne służby amerykańskie przechwyciły do archiwów ten potok ataków. Barack Obama w tym czasie pewnie już grał w golfa i miał głowę zaprzątniętą kampanią wyborczą. 

Tak samo błędne są stwierdzenia tych, którzy twierdzili: dobrze, że zrobiło się tyle szumu, bo teraz już wszyscy będą wiedzieli, iż nie mówi się "polskie obozy śmierci", i następnym razem już nie użyją tego określenia. Śmiem wątpić, choćby z tego powodu, że następnego razu to za szybko nie będzie, bo o Polsce to za często na świecie za dużo się nie mówi. A o II wojnie światowej na naszych terenach jeszcze rzadziej.

Z drugiej strony, dlaczego Amerykanie mają tak dobrze znać naszą historię? A co my na przykład wiemy o wielkim Johnie Brownie, który w XIX wieku walczył o prawa czarnoskórych niewolników? Tym Brownie, którego nawet opisał Cyprian Kamil Norwid.

Ale co się dziwić Obamie, jak i my mamy już z tymi tragicznymi wydarzeniami z całkiem niedawnej przeszłości jakiś problem. Moje pokolenie czy pokolenie naszych rodziców jakoś klarownie rozumiało tamte czasy. Gdy padało hasło Oświęcim, to wszystko było jasne: obóz koncentracyjny, ludobójstwo, tragedia, zbrodniarze niemieccy. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, o co chodzi. Jeśli pojawiały się jakieś pytania, to właściwie tylko jedno, zadawane trochę za autorką "Medalionów", czyli Zofią Nałkowską: "Ludzie ludziom zgotowali ten los?" (w oryginale było to motto do tej książki, bez pytajnika).

A teraz to ja już sam boję się o tym pisać, bo nie wiem, czy mogę używać nazwy Oświęcim, czy tylko Auschwitz, czy pisać o niemieckim obozie koncentracyjnym, czy dla poprawności politycznej tylko o nazistowskim? W imię czego tak komplikujemy sobie życie? Każdy, kto przeczytał opowiadania Tadeusza Borowskiego, Zofii Nałkowskiej czy Stanisława Grzesiuka "Pięć lat kacetu", doskonale wie, kto był oprawcą, a kto ofiarą. I nie piszę tego, by jątrzyć dawno zabliźnione rany. Nie ma takiej potrzeby, ale pamiętać trzeba. Dla zdrowia psychicznego.

Próbowali mi je też zepsuć ostatnio Anglicy swoim filmem wyemitowanym w BBC. W ich produkcji były kapitan reprezentacji tego kraju Sol Campbell ostrzega: "wizyta w Polsce grozi śmiercią". Złośliwie bym dodał: w momencie gdy spotkacie brytyjskich kibiców. A już po-ważnie dodam jeszcze, że ów emerytowany futbolista straszy, iż na naszych stadionach non stop się biją, a polscy fani piłki nożnej to stuprocentowi rasiści. Komentując ten film, niemiecki dziennikarz dodaje, że UEFA popełniła błąd, przyznając Polsce i Ukrainie Euro 2012, bo nasze kraje nie wytrzebiły jeszcze rasizmu i nie zasługują na to wyróżnienie. A czy ja mam panu dziennikarzowi zza zachodniej granicy przypomnieć manifestacje z Görlitz i innych miast wschodnich Niemiec. A kto przyjechał nam rozrabiać na uroczystości 11 listopada? Krasnoludki posługujące się piękną mową Goethego? Może byście sami sobie coś wytrzebili...

Ale po prawdzie sami sobie jesteśmy winni. Albo jak chciał pułkownik, który oglądał moją zaplamioną książeczkę wojskową: sami sobie, obywatelu, narobiliście w papiery.

Od kilku lat prawie codziennie czytam lub słyszę w polskich mediach, że Polacy są antysemitami i rasistami. Co więcej, właściwie w dniu opublikowania kontrowersyjnego materiału BBC jeden z większych polskich portali zrobił błyskawiczny sondaż na ten temat i wyszło, że Polacy uważają się za rasistów! Gdy wyglądam teraz przez okno, to aż się dziwię, że przez ostatnie 15 minut nie przemaszerował ani jeden pochód odrodzonego Ku-Klux-Kla-nu. Pracuję też przy wrocławskiej synagodze i od roku, bo tyle tu siedzę, nie widziałem żadnych zamieszek.

Cieszę się więc, że Sol Campbell, którego rodzice pochodzą z Jamajki, został zaproszony do Polski na mecze (a może o to mu chodziło), by na żywo przekonał się, że tu na ulicy nie jada się czarnoskórych, choć nawet niektóre sondaże to potwierdzają?! A żeby było jeszcze dziwniej, to warto przypomnieć, że na razie to o rasizm jest oskarżony kolega Campbella - John Terry, który musiał z tego powodu zrzec się opaski kapitana reprezentacji Anglii. Ale mimo oskarżeń nie został wydalony z drużyny i podczas Euro wystąpi.

Dobra, nie będę wypowiadał się w imieniu ogółu. Chciałem tylko w swoim imieniu zadeklarować: nie jestem rasistą. Moja córka twierdzi, że też nie. Żony nie pytam, bo - aby mi zrobić na złość - jeszcze walnie głupstwo. Więc już dwoje Polaków się wyłamało. Kto następny?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska