Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o informatyczny przetarg u marszałka. Wyleciał dyrektor, zawiadomino CBA i prokuraturę

Marcin Rybak
Marcin Rybak
serwerownia - zdjęcie ilustracyjne
serwerownia - zdjęcie ilustracyjne brak
Awantura z podtekstem korupcyjnym w Urzędzie Marszałkowskim. Chodzi o informatyczny przetarg wart niecałe 1,5 mln zł. Urzędnicy marszałka w prywatnych rozmowach sugerowali, że przetarg mógł być ustawiony. Ich rozmowy zostały nagrane i ujawnione. Marszałek natychmiast zwolnił dyrektora wydziału, odpowiedzialnego za ten przetarg, zawiadomił CBA i prokuraturę. A przetarg? Toczy się nadal, choć urzędnicy próbowali go unieważnić.

Skandal wybuchł kilka dni temu, kiedy Gazeta Polska Codziennie ujawniła nagrania rozmów pomiędzy pracownikami zajmującymi się w Urzędzie informatyką. Rozmowy nagrane zostały na początku listopada. Dotyczą przetargu na dostawę „systemu kopii zapasowych i archiwizacji” danych znajdujących się na urzędowych serwerach.

Urzędnicy spekulują w nagranej rozmowie lub rozmowach na temat możliwego ustawienia przetargu pod konkretnego wykonawcę. Sugerują, że to wina ich dyrektora. Zastanawiają się czy należy kogoś zawiadomić, czy też nie, bo nie ma dowodów. Sugerują, że między przedsiębiorcami mówiło się o ustawieniu tego postępowania. Chwalą Zbigniewa Ziobrę („nie topi niewinnych”) i wyrażają przekonanie, że CBA wie wszystko, a jeśli nie wie, to jest w stanie wszystko ustalić. Mówią też – teoretycznie – jak ustawia się przetargi.

Urząd Marszałkowski jak tylko dowiedział się o nagraniach wszczął kontrolę. Jeszcze zanim się skończyła, podjął drastyczne decyzje. Dyrektor – o którym mowa – został zwolniony. Powód? Nagrania, złe zarządzanie podwładnymi i generalnie brak etyki. Wcześniej przeprowadzono z nim rozmowę. Pokazano stenogramy nagranych rozmów jego podwładnych. Zaprzeczył zarzutom. Zawiadomiono CBA i prokuraturę. O czym? Że są nagrania sugerujące przekręt i żeby to zbadali.

Tyle o skandalu. Teraz historia przetargu. Ogłoszono go w sierpniu ubiegłego roku. Jeszcze przed otwarciem ofert wrocławska firma Advatech wystąpiła do urzędu z zarzutami, że zapisy specyfikacji naruszają zasady uczciwej konkurencji. Bo dotyczą tylko jednego rozwiązania jednego producenta. Choć – dodajmy – sprzedawanego przez różne firmy dystrybucyjne. Urzędnicy zapisy specyfikacji zmienili. Firmie zaś odpisali, że technologia – jakoby pokrzywdzona w przetargowej specyfikacji – też spełnia wymagania.

Ostatecznie wpłynęły trzy oferty. Najtańsza – Advatechu – na 1,094 mln zł. Najdroższa – firmy za 1,338 mln zł. Ostatni z oferentów zaproponował dostawę za 1, 290 mln zł. Urząd miał na ten zakup przeznaczone 1,4 mln zł. Na początku listopada przetarg unieważniono. Powód? W uzasadnieniu decyzji urzędnicy piszą m.in. o błędach, które spowodowały, że opis zamówienia był nieprecyzyjny. W efekcie trzy firmy zaproponowały rozwiązania, których porównać się nie da. Poza tym – wyczytać można w decyzji o unieważnieniu przetargu – wszystkie trzy oferty należałoby odrzucić, bo żadna do końca wymagań nie spełniała. I jeszcze jedna kwestia - nie upubliczniono korespondencji z firmą Advatech.

Ale dwóch oferentów decyzję o unieważnieniu zaskarżyło do Krajowej Izby Odwoławczej. Izba zgodziła się z ich argumentacją. Cofnęła unieważnienie przetargu i nakazała go rozstrzygnąć. Tyle, że w międzyczasie wygasła najtańsza oferta – firmy Advatech. Była ważna do 6 grudnia ubiegłego roku. Co dalej z tym przetargiem? Tego na razie nie wiadomo. W urzędzie wciąż trwa kontrola, a prokuratura i CBA będą musiały przeanalizować materiały sprawy i zdecydować czy będzie śledztwo.

To jak z tym przetargiem? Był nieuczciwy? Firma Advatech, która na początku miała wątpliwości co do jego warunków przysłała nam w tej sprawie oświadczenie.

„Spółka Advatech informuje, iż nie posiada żadnej wiedzy w zakresie rzekomego „ustawiania” przetargu przez urzędników Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego” - czytamy w nim. I dalej: „(…) W ocenie spółki  (…) specyfikacja ogłoszona przez Zamawiającego, w świetle ustawy Prawo Zamówień Publicznych, wydawała się ograniczać konkurencję tylko do jednego producenta rozwiązania (...)”. Ale firma – pisze później Advatech – otrzymała informację, że „jej” rozwiązanie warunki przetargu jak najbardziej spełnia. Więc ofertę złożyła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska