Zakup autobusów elektrycznych przez wrocławskie MPK wzbudza emocje
Miejski przewoźnik ogłosił przetarg na dostawę 11 elektrycznych pojazdów wraz ze stacjami do ładowania 18 października. Wkrótce jednak powstały wątpliwości, czy warunki przetargu nie faworyzują konkretnych producentów, a innym praktycznie uniemożliwiają otrzymanie zamówienia.
Czytaj także:Wrocławskie MPK zamawia autobusy elektryczne. Gdzie będą jeździć?
Związkowcy z zakładowej Solidarności poinformowali, że specyfikacja oczekiwanych przez MPK pojazdów wyklucza z przetargu mieszczącą się we Wrocławiu fabrykę Volvo.
"Zarząd Volvo Polska wystąpił w tej sprawie do pana prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, ale również nasza organizacja związkowa wyraziła swoje stanowisko, pisząc do pana prezydenta o odwołanie tego przetargu i unieważnienie go w celu dania możliwości również wzięcia udziału innym firmom" - powiedział przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Volvo Polska Bogusław Jurgielewicz.
Wśród pracowników Volvo zapanowała złość
Jurgielewicz przyznaje, że zamówienie MPK nie jest duże i nie zależy od niego istnienie fabryki Volvo. Jednak pracowników bulwersuje, że miasto uniemożliwia ich fabryce przystąpienie do postępowania.
"Poprzednie przetargi były na duże liczby autobusów. My nie braliśmy w nich udziału, bo Volvo od dawna nie produkuje autobusów miejskich z silnikiem diesla, przeszliśmy niemal całkowicie na produkcję pojazdów elektrycznych. Ale jesteśmy fabryką, która prowadzi działalność we Wrocławiu, tu płaci podatki, pracownicy także tutaj płacą podatki. I, kiedy okazało się, że dokumentacja do przetargu została opracowana w taki sposób, że nas eliminuje, wśród pracowników zapanowała złość" - mówi Jurgielewicz.
Pracownicy Volvo zauważają, że oczekiwanie rozmieszczenia elementów układu trakcyjnego i urządzeń pomocniczych w jednej obudowie, wskazanie osi, na której muszą być montowane silniki, ściśle określona częstotliwość pracy przetwornicy statycznej czy zakres pracy baterii nie mają żadnego wpływu na eksploatację pojazdu. Ograniczają natomiast - co podkreśliło Volvo w piśmie do prezydenta Wrocławia - liczbę producentów autobusów do najwyżej dwóch.
Pracownikom Volvo wtóruje radny miejski Michał Kurczewski, który przypomniał, że MPK przeprowadziło przed ogłoszeniem przetargu dialog techniczny.
"Sformułowanie zapisów zawierających szczegółowe, wykluczające wymagania zostało przeprowadzone z pełną świadomością" - pisze radny Kurczewski do prezydenta Wrocławia.
Kurczewski oczekuje m.in. informacji, które firmy produkujące autobusy elektryczne brały udział w dialogu technicznym oraz czy Wrocław, jako właściciel MPK, wpłynie na odwołanie przetargu.
Jacek Sutryk nie chce zająć stanowiska w tej sprawie
Prezydent Wrocławia odsyła do MPK. A prezes wrocławskiego MPK Krzysztof Balawejder przekonuje, że zapisy przetargu nie mają nikogo wykluczyć z udziału w postępowaniu.
"Podnoszone w sferze medialnej zarzuty o blokowaniu lub wykluczeniu firmy Volvo z prowadzonego postępowania są bezpodstawne i nieprawdziwe, a firma Volvo nie skorzystała w tym aspekcie z możliwości wykorzystania środków ochrony prawnej, gwarantowanych przez przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych. Dodatkowo należy wspomnieć, że firma Volvo nie skierowała do Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego żadnego wniosku, w którym prosi o zmianę warunków udziału w postępowaniu. Firma zwróciła się do spółki o wyjaśnienie treści specyfikacji warunków zamówienia, przy czym pytania te dotyczą opisu przedmiotu zamówienia i postanowień wzoru umowy" - mówi Balawejder.
"Firma Volvo nigdy nie udziela komentarza w kwestiach toczących się postępowań przetargowych. Zgodnie z tą zasadą nie komentujemy obecnego przetargu MPK Wrocław" - przekazała rzeczniczka Volvo Anna Nojszewska.
Będzie protest?
Jak nieoficjalnie dowiedział się portal GazetaWroclawska.pl, specjaliści firmy Volvo analizują zapisy przetargu, ich zgodność z prawem i możliwości wzięcia udziału w postępowaniu.
"Zasady rynku są zasadami rynku, ale przygotowanie dokumentacji, która wyeliminowała firmę? Na to brak słów" - mówi Bogusław Jurgielewicz i dodaje, że pracownicy fabryki są gotowi protestować pod siedzibą prezydenta Jacka Sutryka, by zwrócić uwagę na niewłaściwie, ich zdaniem, zapisy w przetargu.
MPK tymczasem, po uwagach zainteresowanych wzięciem udziału w postępowaniu, przedłużyło termin składania ofert z 30 listopada do 15 grudnia.
- Kultowy neon z lat 70. zniknął z dworca! Co się z nim stanie? [ZDJĘCIA]
- Nowy właściciel budynku z kinem Nowe Horyzonty. Co dalej z popularnym kinem?
- Wrocławski dworzec wystawiony na sprzedaż. Cena z kosmosu!
- Dron, który „wącha” dym z komina. Kontrola antysmogowa wrocławskiej straży miejskiej
- Próby wybudzania Artura Walczaka nie powiodły się. Sportowiec nadal w śpiączce
- Sylwester na wrocławskim rynku. Tak bawiliśmy się przed laty. Archiwalne zdjęcia
- Pomysły na jesienne wycieczki. Tylko godzinę drogi z Wrocławia
- Wojewoda unieważnia decyzję Jacka Sutryka w sprawie budowy na Stadionie Olimpijskim
- Wrocław: Rok do końca budowy wschodniej obwodnicy. Co się tam dzieje? [ZDJĘCIA]
- Oferty z urzędu pracy, Wrocław i okolice. Nie brakuje takich powyżej 10 tys. złotych!
- Co najbardziej irytuje wrocławskich kierowców? [SPRAWDŹ]
- Awaria zapory Zalewu Mietkowskiego. Czy spuszczą całą wodę? [ZDJĘCIA]
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?