Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autobusami strach jeździć, a co z tramwajami?

Weronika Skupin
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne fot. Tomasz Hołod
Podczas niedawnych kontroli autobusów wrocławskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego przez Inspekcję Transportu Drogowego ponad dwudziestu wozom zabrano dowody rejestracyjne. Czy tramwaje są równie niebezpieczne? Pewnej odpowiedzi nie ma. Inspekcja Transportu Drogowego nie może ich kontrolować. A policja robi to rzadko. Kontrole prowadzi tylko Zakład Transportu Miejskiego z Warszawy. Ale ich termin ustala z MPK.

- Nie mamy takich kompetencji. Jesteśmy jednostką kontrolującą transport drogowy, a tramwaje to środek transportu szynowego - tłumaczy Mariusz Kaczmarz z wrocławskiej Inspekcji Transportu Drogowego. Policja teoretycznie może sprawdzać tramwaje, ale jeśli to robi, to bardzo sporadycznie. - Nie zdarzyła mi się taka kontrola - mówi jeden z motorniczych, którego spotkaliśmy na pętli Biskupin. Pod względem technicznym wrocławskie tramwaje badane są jedynie przez warszawski Zakład Komunikacji Miejskiej (to instytut badawczy Ministerstwa Transportu). Nie może on jednak wymierzać kar. Przeprowadza tylko badania dotyczące homologacji. A termin kontroli ustalany jest z MPK.

W lutym pisaliśmy o motorniczym Adamie Zalewskim, który nakręcił w swojej kabinie film obrazujący spadki napięcia przy pracującej przetwornicy, które zaobserwował na wyświetlaczu na pulpicie kierowniczym. Prawidłowe napięcie w tramwajach Konstal 105N, bo o nich mowa, powinno wynosić ok. 40 V. Tymczasem na nakręconym filmiku widać kontrolki, które pokazują że akumulatory tramwaju mają jedynie około 32 V. Konstale to najstarsze tramwaje taboru, jeżdżą np. na liniach 15, 1, 2, 4, 10, czy też 20. Są dwuczłonowe i wysokopodłogowe. Zdaniem Zalewskiego, niskie napięcie może powodować, że tramwaj nie będzie mógł zahamować. Szczególnie w przypadku awarii sieci elektrycznej, czyli np. zerwaniu trakcji. ZOBACZ FILM I LIST MOTORNICZEGO (KLIKNIJ)
- Wiem od kolegów motorniczych, że sytuacja wygląda coraz gorzej - mówi Zalewski. Jego zdaniem MPK mogło zaradzić problemowi kupując lepsze przetwornice i akumulatory.

Ale MPK powoływało się właśnie na badania ZKM z Warszawy, które jednoznacznie wskazały, że z wrocławskimi tramwajami jest wszystko w porządku. Padły także zapewnienia, że są one kontrolowane kompleksowo z zajezdniach co około 6 tygodni. Poza tym uznano, że motorniczy sprowokował całą sytuację wyjeżdżając na trasę niesprawnym tramwajem, a co więcej zachował się nieodpowiedzialnie nakręcając wtedy filmiki.

- Na zajezdni, na której pracuje motorniczy w styczniu i lutym br. motorniczowie dokonali ponad 50 podmian pojazdów z uwagi na niezadowalający stan techniczny pociągu przed wyjazdem. Jest to codzienna praktyka stosowana w przypadkach usterek mogących mieć wpływ na bezpieczeństwo, tym bardziej zachowanie tego motorniczego, jest niezrozumiałe - czytaliśmy wtedy w oświadczeniu MPK.

Kierownik ZKM Zygmunt Tarchalski był obecny przy kontrolach we wrocławskich zajezdniach. - Wyniki naszej ekspertyzy jednoznacznie wskazują, że nie wykazaliśmy żadnych nieprawidłowości. Wrocławskie tramwaje są sprawne, bezwarunkowo dopuściliśmy je do jazdy - mówi.

Co na to motorniczowie? Ci, z którymi rozmawialiśmy, zapytani o najczęstsze awarie wymieniają te związane z elektryką, jak zwarcia przewodów, przepalenie bezpieczników, czy żarówek. Zgodnie twierdzą jednak, że jazda tramwajami jest o wiele bezpieczniejsza niż autobusami. - Taka afera jak z autobusami się u nas nie zdarzyła, nikt niesprawnym wozem na policję nie pojechał. Przede wszystkim tory nie prowadzą na komisariat, a po drugie policja i tak nie sprawdza tramwajów, nie znają się na tym - uśmiecha się wrocławska motornicza.

Jej kolega dodaje, że w tramwajach nie za bardzo ma się co psuć. - Tu wszystko jest na prąd, nie wycieknie nam na przykład paliwo. Chyba że padnie akumulator, ale wtedy wymieniamy go, bo bez tego się nie pojedzie - podsumowuje.

Motorniczy prowadzący Konstal 105N, którego spotkaliśmy na pętli Biskupin nie ma wątpliwości, że ewentualna niezapowiedziana kontrola na pętlach i tak zda się ona na nic. - Niedostateczne napięcie w akumulatorach daje się we znaki dopiero na trasie. Na zajezdni nikt nie sprawdzi jak zachowuje się tramwaj w mieście. Spadki napięcia obserwujemy przy dużym natężeniu tramwajów. Każdy pociąg pobiera dla siebie prąd z trakcji. Najwięcej, około półtora raza więcej prądu niż Konstale, pobierają nowe Skody. Kiedy jedzie się obok kilku innych wozów, w szczególności Skód, tramwaj dziwnie się zachowuje. Bez napięcia nie może szybko zahamować, czy też otworzyć drzwi. Są hamulce awaryjne, ale gdy do poprzedzającego wozu jest kilka metrów, tramwaj nie ma szans zahamować przy niskim napięciu - mówi motorniczy.

Inny motorniczy prowadzący niskopodłogowy Protram WrAs pamięta jeszcze czasy jeżdżenia na Konstalach. - Starsze modele hamują słabiej w przypadku braku prądu. Jednak Protramy mają szereg hamulców awaryjnych. Kierujący hamuje nogą, ma też hamulce ręczne, a w wagonie pasażerowie mogą zaciągnąć hamulec awaryjny. Jest też piasecznica sypiąca piasek na tory - wymienia.


Usługi samochodowe za pół ceny? To możliwe!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska