- We wrześniu i październiku nadal jest mnóstwo kleszczy. Gdy wychodzimy na grzyby, to pamiętajmy o szczelnych i jasnych ubraniach. Kleszcze nie mają oczu, ale na jasnej odzieży szybciej go zauważymy. Nie lekceważmy zagrożenia i zadbajmy też o nasze pieski. Warto zaopatrzyć się w obrożę, która działa nie tylko na kleszcze, ale także na pchły - dodaje dr Pacoń.
W zeszłym roku na Dolnym Śląsku stwierdzono 555 zachorowań na boreliozę, z czego 38 nie stwierdzono laboratoryjnie, bo pacjent odmówił wykonania badań, choć objawy wskazywały na zarażenie. Teraz ta liczba jest wyższa. W pierwszym kwartale stwierdzono 44 zachorowania, w drugim - 130, a w trzecim już - 388. Łącznie zanotowano 562 zachorowania, a rok jeszcze się nie skończył.
ZOBACZ KONIECZNIE: Borelioza - objawy choroby
- Najwięcej kleszczy w tym roku napotkaliśmy przy ul. Okulickiego, w Parku Szczytnickim, przy Jazie Opatowickim, na Sępolnie i Biskupinie, w Pawłowicach, Wyspie Opatowickiej i w Parku Południowym. Podczas zajęć ze studentami zbieraliśmy nawet do 100 kleszczy, gdy jeszcze dwa lata temu było ich 25 - przyznaje dr Jarosław Pacoń.
Zdaniem parazytologa liczne grupy kleszczy możemy napotkać we Wrocławiu także w okolicach Stadionu Olimpijskiego, Mostów Chrobrego przy ul. Mickiewicza, na Mostach Jagiellońskich, w Lesie Strachocińskim, na terenach rekreacyjnych w Leśnicy i w pobliżu Ogrodu Japońskiego. Z kolei w województwie obfituje w nie Kotlina Kłodzka, miejscowość Zawodnia i Złotówek pod Trzebnicą oraz okolice Zieleńca, Dusznik-Zdroju i Lądka-Zdroju.
Liczba zachorowań na boreliozę nie znaczy jednak, że wszystkie ukąszenia miały miejsce na Dolnym Śląsku.
- Wszystko zależy, do którego szpitala czy ambulatorium zgłosi się pacjent. Jeśli pacjent złapał kleszcza np. na Mazurach, a do lekarza poszedł we Wrocławiu, to w statystykach zarażenia boreliozą będzie Dolny Śląsk - tłumaczy Magdalena Mieszkowska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczniej we Wrocławiu.
Według dr Paconia, duża liczba kleszczy spowodowana jest zmianami klimatu. Gorące lata i suche oraz ciepłe zimy sprzyjają rozrostowi pajęczaków.
- W tym roku było bardzo dużo nimf, czyli formy przejściowej kleszcza. Są żarłoczne i nienasycone. To dowodzi, że zimę przetrwały nie tylko dorosłe osobniki. Lekka zima i brak śniegu lub jego niewielka ilość to prawdziwy raj dla kleszczy - mówi dr Pacoń i jednocześnie ostrzega grzybiarzy. Deszczowy październik spowodował wysyp grzybów w lasach, a tam nadal grasują kleszcze. Wystarczy, że temperatura w dzień osiąga 8-12 stopni Celsjusza.
Populacja kleszczy zwiększa się w miejscach, gdzie żyje dużo dzikich zwierząt np. jeży, wiewiórek i szukających pożywienia w podszyciu szpaków. Jednakże bezpieczne powinno być spacerowanie wśród alejek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?