Asseco Arka Gdynia - WKS Śląsk Wrocław 86:73 (WYNIK). Arka znów zatopiła Śląsk

Rafał Hydzik
Zawodnicy obu drużyn rozgrzewali się w koszulkach z nazwiskiem i numerami Kobe'ego Bryanta
Zawodnicy obu drużyn rozgrzewali się w koszulkach z nazwiskiem i numerami Kobe'ego Bryanta fot. WKS Śląsk Wrocław
W 19. kolejce Energa Basket Ligi WKS Śląsk Wrocław przegrał z Asseco Arką Gdynia 73:86. Zawodnicy z Pomorza skompletowali dublet nad zespołem Trójkolorowych.

- Szczególnie cieszy mnie to, że nasza ciężkie treningi udaje się przenieść na parkiet. Moi zawodnicy rozwijają się w oczach. Wciąż pracujemy nad defensywą i mamy nadzieję dziś przełożyć to na parkiet - mówił przed spotkaniem Oliver Vidin. W pierwszej kolejności jednak musiał opracować plan na sforsowanie szyków gdynian, bowiem podopieczni Przemysława Frasunkiewicza są w tym elemencie w ligowej czołówce.

Mecz poprzedziły 24 sekundy ciszy ku pamięci tragicznie zmarłego Kobe’ego Bryanta, a następnie pierwsze 24 i 8 sekund gry również przeznaczono na upamiętnienie koszykarskiej legendy.

Pierwsza akcja Śląska? A jakże - firmowy alley-oop duetu Kamil Łączyński-Michael Humphrey. W całej pierwszej kwarcie jednak raz po raz zawodnicy Vidina „nadziewali się” na bardzo twardą defensywę gospodarzy. Co ciekawe, zupełnie nie oddawali przy tym fauli (1-6 na korzyść Arki). WKS z kolei, choć doskonale świadomy znakomitej skuteczności gdynian zza łuku, nie był w stanie powstrzymać „trójek”. Vidin operował mocno obniżoną piątką (na obwodzie tercet Musiał-Gibson-Joseph), mimo to pozwalając na 15 „oczek” z dystansu. Kropkę nad „i” postawił Krzysztof Szubarga, przez ręce Andrew Chrabascza trafiając buzzer beatera z niemal niedorzecznej odległości.

O drugiej kwarcie bynajmniej nie można powiedzieć, że diametralnie odmieniła obraz spotkania. Co jednak szczególnie trapiło Vidina - niemal całe 10 minut przebiegło po bardzo podobnym schemacie: niecelny rzut Śląska, bezproblemowo wygrana zbiórka i skuteczny atak gdynian. Leyton Hammonds i Devonte Upson pod własnym koszem stworzyli ścianę niemalże nie do sforsowania, zmuszając WKS do rzutów zza łuku (stamtąd Śląsk trafił zaledwie cztery razy). 14 punktów przewagi do przerwy to - co by nie mówić - w pełni zasłużony wynik.

Oliver Vidin stanął w przerwie przed bardzo trudną zagwozdką taktyczną. Z jednej strony brakowało mu wysokich do walki pod koszem (Arka utrzymała 70 proc. skuteczności spod tablicy), a z drugiej - niskich do powstrzymywania ostrzału z obwodu. A na parkiecie „zaledwie” pięciu zawodników...

Początek trzeciej kwarty, czyli trójki „Łączki” i Wojciechowskiego wydawały się być dobrym prognostykiem na pozostałe 20 minut. Skrzydłowy Śląska jednak niemal momentalnie siadł z powrotem na ławkę z czterema faulami. Oliver Vidin zdecydował się na korektę defensywy, nakazując swoim zawodnikom kryć indywidualnie. O ile przez pierwsze minuty to procentowało, a Śląsk redukował straty - tak dość szybko atakujący Arki te szyki przełamali. Josh Bostic bez problemu trafiał przez ręce, Bartłomiej Wołoszyn zbierał punkt za punktem, a Marcin Malczyk kolejną późną „trójką” zgasił już nadzieje WKS-u.

Początek finalnej odsłony to aż 21 punktów między oboma zespołami. Nie było tu już mowy o tym, by wrocławianie wrócili do meczu. Podopieczni Vidina kumulowali proste straty, przegrywali zbiórki i z uporem rzucali zza łuku, skąd w całym spotkaniu trafili zaledwie 9/33 prób.

Wciąż nie wrócił jeszcze Mathieu Wojciechowski sprzed pauzy spowodowanej chorobą. 8 punktów i 6 zbiórek to niezły wynik, jednak od kilku spotkań reprezentant Polski nie udowadnia, że można na nim opierać grę. W gdyńskiej hali szybko się „wypunktował” w statystyce fauli. Zawiódł też MVP poprzedniej kolejki, Michael Humphrey. Raz po raz przegrywał pojedynki fizyczne pod koszem i poza alley-oopem z pierwszej minuty nie zdobył ani jednego punktu. Fatalnie wyglądały nawet tak prozaiczne elementy, jak rzuty osobiste - tu zaledwie 4 na 9 celnych.

Wbrew formie całej drużyny z dobrej strony pokazali się Devoe Joseph (18 pkt i 8 zb), Kamil Łączyński (16 pkt 8 as) czy Aleksander Dziewa (13 pkt).

Choć Vidin z całą pewnością nie będzie zadowolony z tego spotkania, wciąż nie przekreśla to jego aspiracji do górnej ósemki.

Asseco Arka Gdynia - WKS Śląsk Wrocław 86:73 (27:20, 22:15, 23:16, 14:22)

Arka: Bostic 21, Wołoszyn 19, Greene IV 11, Szubarga 10, Hammonds 8, Maczyk 6, Hrycaniuk 4, Upson 4, Wyka 3, Czerlonko 0, Szelągowski 0.

Śląsk: Joseph 18, Łączyński 16, Dziewa 13, Chrabascz 12, Wojciechowski 8, Gabiński 2, Humphrey 2, Gibson 2, Musiał 0.

Adam Matysek na Gali PKO BP Ekstraklasy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Michał Cz.

Nie ma Jacka K.... nie ma Śląska !

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska
Dodaj ogłoszenie