Arka Gdynia - Śląsk 0:2. Wygrał lepszy WYNIK, RELACJA, SKRÓT MECZU, BRAMKI, GOLE, VIDEO 30.03.2019 LOTTO Ekstraklasa

Arka Gdynia - Śląsk 0:2. WYNIK, RELACJA, SKRÓT MECZU, BRAMKI, GOLE, VIDEO 30.03.2019 LOTTO Ekstraklasa

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0) WYNIK, RELACJA, BRAMKI
SKRÓT MECZU - KLIKNIJ

Bramki: Łabojko 60, Tarasovs 88

Arka: Steinbors - Olczyk (67. Zbozień), Maghoma, Marić, Marciniak - Vejinović, Deja (67. Siemaszko), Nalepa, Janota - Jankowski (88. Stępień), Kolev.

Śląsk: Słowik - Celeban, Čotra, Golla, Hołownia - Łabojko, Mączyński, Chrapek (86. Tarasovs), Gąska (79. Musonda), Pich - Robak (90. Piech)

Po przerwie na reprezentację trener Vítězslav Lavička posadził na ławce Lubambo Musondę, a do pierwszego składu wstawił Damiana Gąskę, który dobrze zaprezentował się nie tylko z Legią, ale i w ostatnich meczach reprezentacji młodzieżowej. Po dyskwalifikacji wrócił też Djordje Cotra i to od razu do pierwszego składu - na środek obrony, gdzie partnerował Wojciechowi Golli.

Gości na prowadzenie mogli wyjść już w 4 minucie, kiedy to sędzia Dobrynin podyktował rzut karny po faulu na Damianie Gąsce. Przewinienie było ewidentne - rywal nastąpił młodemu pomocnikowi na nogę. Arbiter dostał jednak od sędziów VAR sygnał, że powinien wrócić do tego, co chwilę wcześniej wydarzyło się na środku boiska. A tam ręką zagrał Michał Chrapek, więc po videoweryfikacji jedenastkę odwołano.

Generalnie to wrocławianie wyglądali na kiepskiej murawie a Gdyni lepiej, ale na naprawdę groźną okazję musieliśmy czekać właściwie do końca pierwszej połowy. Od początku dobrze prezentował się Gąska i to on przed przerwą zdecydował się na strzał z dystansu, który minimalnie przeleciał nad poprzeczkę. Odpowiedzią była próba Jankowskiego. Był przed polem karnym, piłka dokręcała do długiego słupka, ale ostatecznie - po rykoszecie - skończyło się na rzucie rożnym.

Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy na listę strzelców mógł się wpisać Marcin Robak. Błąd popełnił Marić, który zbyt lekko podał do Steinborsa. Do piłki dopadł najskuteczniejszy napastnik wrocławian, dotknął jej, ale bramkarz Arki ofiarnie wybiegł do przodu i uratował w ten sposób swój zespół.

Śląsk Wrocław wyszedł na prowadzenie w 60 minucie, a swojego pierwszego gola w ekstraklasie strzelił Jakub Łabojko. Strzał to był przecudnej urody, no ale właśnie - to było chyba raczej dośrodkowanie. Wrocławianie mieli rzut rożny. Piłka przeleciała przez pole karne, nikt jej nie dotknął, więc po drugiej stronie dopadł do niej Łabojko. Popatrzył do środka, po czym z rozmachem wstrzelił piłkę, która po łuku - zbliżając się do bramki - przeleciała znów w poprzek i wpadła za kołnierz rozpaczliwie interweniującego Steinborsa, który jeszcze dotknął ją palcami. Gol-kuriozum, ale jeśli mielibyśmy w tamtym momencie wskazywać kogoś, kto bardziej zasługuje na prowadzenie, to byłby to WKS.

Trener Zbigniew Smółka błyskawicznie zareagował, wprowadzając od razu Zbozienia i Siemaszko. W 72 min Arka wyszła z kontrą, miała przewagę liczebną, ale Michał Janota zamiast dalej rozgrywać, to wszedł do środka, a jego strzał został ofiarnie zablokowany.

Po meczu zrobiło się w 88 min. Krzysztof Mączyński sprytnie wywalczył rzut wolny z boku boiska, dośrodkował wprost na głowę Tarasovsa, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, było 2:0. Do siatki trafił jeszcze Musonda, ale był na spalonym przy podaniu od Robaka.