Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Archiwum z Łyczakowa

Małgorzata Matuszewska
Archiwum IPN
Razem z Instytutem Pamięci Narodowej szukamy osób mogących odtworzyć losy lwowskich harcerzy, ich rodzin i znajomych. W ten sposób możemy ocalić pamięć mieszkańców dawnego Lwowa.

ZOBACZ ZDJĘCIA

"Maciuś" Zbigniew Dydowicz, "Lama" Adam Skowron, "Piotruś" Ryszard Bachyrycz, "Lotnik" Władysław Słaby, "Anglik" Jan Słaby, "Lesław" Lesław Klimowicz, "Kruk" Adam Klęk, "Grot" Marian Mazur, "Mars" Jan Szkolnicki, "Kanarek" Jerzy Kulesza, "Kuba" Antoni Schmidt, "Przerwa" Tadeusz Kozłowski, "Ryszard" Eustachy Dziedzic...

Czy komuś z Państwa coś mówią te nazwiska i pseudonimy polskich harcerzy ze Lwowa? Ich listę, wraz z adresami, zbiorem ponad 300 negatywów fotografii przedwojennego i wojennego Lwowa oraz dokumentami drużyny harcerskiej ekipa remontowa znalazła na strychu budynku na Górnym Łyczakowie przy dawnej ul. Pijarów 64 (dziś to Nekrasowa 64). Władze ukraińskie dopiero po trzech latach zdecydowały się przekazać Polsce te znaleziska - i to nie oryginały, a kopie.

Harcerze w chwili wybuchu wojny mieli po 12-13 lat, nie walczyli więc z wrogiem bezpośrednio, ale angażowali się w działalność konspiracyjną. Z zachowanych dokumentów wynika, że należeli do organizacji Jednostki Młodzieży Narodowej, przemianowanej w czerwcu 1944 roku na Młodzież Wielkiej Polski.

Także w czerwcu 1944 kierownictwo organizacji zabroniło im opuszczania Lwowa, a rozkaz został wydany w związku z ogłoszoną mobilizacją do robót w Niemczech. Rozkazy podpisywała osoba używająca pseudonimów "Janusz" i "Lechicki - szef szkolenia". W innych instrukcjach można przeczytać rozkaz zbierania informacji o ludziach mogących zagrozić przyszłemu połączeniu Lwowa z Polską (volksdeutsche, komuniści, kolaboranci, kryminaliści, ukraińscy nacjonaliści). Są też dokumenty zlecające zbieranie informacji o organizacjach ukraińskich, bo liczono się z możliwością wycofania Niemców ze Lwowa i przekazania przez nich władzy Ukraińcom.

Oprócz tego w skrytce zachowała się przedwojenna i konspiracyjna prasa, kosztorys wieczorka tanecznego (dochód 43 350 zł, z czego kasa biletowa przyniosła 30 350 zł), "recepta na butelkę zapalającą", zeszyty szkolne. Wśród nich: Zoologia, Zbigniew Dydowicz, 1942/43.
W jednej z gazet konsul Marcin Zieniewicz odnalazł nekrolog zmarłego w Poznaniu w 2005 roku Zbigniewa Dydowicza "Maciusia". O nim i tamtych czasach opowiedziała nam Danuta Drożak, jego siostra. Sama nie była harcerką, ale należała do Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół".
- Brat w 1939 roku miał 14 lat, był ode mnie starszy o 20 miesięcy. Do harcerstwa wstąpił kilka lat przed wojną - opowiada. - Pamiętam, jak jeździł na obozy do Śniatynia, w Góry Huculskie. Był wielkim patriotą, do późnych swoich lat nie pił, nie palił. Harcerz całym sercem. Należał do Armii Krajowej, a ja byłam łączniczką. Pamiętam, jak przez całe miasto nosiłam grypsy - rozkazy.

Pani Danuta wspomina piękne chwile:
- Kiedy w 1944 roku był pobór do polskiego wojska we Lwowie, brat dostał przepustkę na moje imieniny 1 października. Patrzyłam, jak idzie do mnie w mundurze i pałatce, niosąc mi biało-czerwone goździki. Nawet na moje imieniny chciał pokazać, że barwy narodowe są najważniejsze. Byłam bardzo wzruszona.

Po wojnie "Maciuś" razem z siostrą przyjechał pociągiem towarowym do Polski. Ich ojciec został aresztowany przez Rosjan we Lwowie i wywieziony w głąb ZSRR. Nigdy już nie ujrzał dzieci. Zbigniew "Maciuś" był oficerem w Ludowym Wojsku Polskim - przez trzy miesiące.
- Zwolnił się, takie wojsko mu się nie podobało. Nie aresztowali go, bo piechotą szedł pod Berlin, był ranny w głowę na froncie pod Pragą - wspomina siostra lwowskiego harcerza.

Osiadł w Poznaniu, tam skończył studia, założył rodzinę, urodziły mu się dzieci. Zmarł w 2005 roku.
Jednak o losach innych harcerzy nic nie wiadomo. Może teraz uda się je odtworzyć?
- Mamy obowiązek dbać o całość naszej historii - mówi Krzysztof Grzelczyk, wicedyrektor wrocławskiego IPN-u.
Chcemy odtworzyć historię tych dzielnych ludzi, broniących ostatniego bastionu polskości na Kresach.

ZOBACZ ZDJĘCIA

Jeśli ktoś rozpozna na fotografiach kogoś z rodziny lub znajomych, prosimy o kontakt: [email protected]
lub "Polska-Gazeta Wrocławska", ul. Strzegomska 42 a, Wrocław.
**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska