Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Pawłowska: Spełniły się najskrytsze marzenia mojego męża. Jest przeszczęśliwy

Jakub Pęczkowicz
Anna Pawłowska odebrała w imieniu męża nagrodę dla najlepszego trenera poprzedniego roku
Anna Pawłowska odebrała w imieniu męża nagrodę dla najlepszego trenera poprzedniego roku Jarosław Jakubczak/Polskapresse
Trenerem roku 2014 w 62. Plebiscycie Gazety Wrocławskiej został szkoleniowiec Śląska Wrocław - Tadeusz Pawłowski. Jako że aktualnie przebywa z drużyną na obozie przygotowawczym w Turcji, nagrodę na balu sportowca odebrała jego małżonka - Anna Pawłowska. Rozmawiał z nią Jakub Pęczkowicz.

Pierwszy raz odbiera Pani nagrodę w imieniu męża?
Tak, to jest pierwszy raz, kiedy odbieram wyróżnienie dla mojego męża i bardzo się ciesze, że jego solidna praca została doceniona. Jest mi bardzo miło, bo ja również uprawiałam sport i nigdy nie miałam okazji przyjmować takiej nagrody.

Można powiedzieć, że rok 2014 był jednym z bardziej udanych pod względem sportowym dla Państwa?
Myślę, że śmiało możemy tak powiedzieć. Jestem szczęśliwa, że mój mąż po powrocie do Polski, osiągnął trenerski sukces z drużyną, z którą zawsze był emocjonalnie związany. Tadeusz marzył o tym, by zrobić ze swoim ukochanym Śląskiem coś fajnego bo we Wrocławiu się wychował i stąd pochodzi. Po trzydziestu jeden latach wróciliśmy do kraju, ale w Austrii zawsze oglądał ekstraklasę, a w szczególności mecze Śląska Wrocław. Chciał być na bieżąco i to bardzo cieszy, że jego trenerskie marzenie się spełniło. Wiem, że jest przeszczęśliwy.

Tadeusz Pawłowski jest uznawany za bardzo pracowitego. Człowieka który na to co robi poświęca 24 godziny. Faktycznie u Państwa w domu futbol jest tematem numer jeden?
Dokładnie tak jest. Mamy mało czasu na jakieś prywatne rozmowy, bo Tadeusz wiele czasu poświęca sportowej literaturze, ogląda mecze, analizuje przeciwników, to jak grają inne zespoły. Zawsze szuka czegoś co mógłby wprowadzić do swojego, udoskonalić jego grę. Myślę, że Tadeusz ma bardzo dobre podejście do zawodników i potrafi się z nimi dobrze dogadywać. Stara się, by zarówno młodzi piłkarze, jak i ci doświadczeni rozumieli jego logikę i to czego od nich oczekuje.

Jeśli chodzi o myśl szkoleniową trenera Pawłowskiego i pomysł na prowadzenie drużyny, to Pani czasami podpowiada mężowi, czy raczej nie angażuje się w jego pracę?
Uwielbiam piłkę nożną i można powiedzieć, że interesuje się nią od kiedy poznaliśmy się z Tadeuszem jeszcze w klubie sportowym Pafawag Wrocław wiele lat temu. On grał w piłkę, a ja trenowałam rzut dyskiem. Byłam rekordzistką Polski, a na mistrzostwach Europy zajęłam czwarte miejsce. Sport w naszym życiu jest bardzo ważny, więc to nie jest tak, że tylko on się nim interesuje. Często wymieniamy swoje spostrzeżenia nie tylko na temat futbolu.

Podobno jest Pani na każdym domowym meczu Śląska Wrocław. Proszę powiedzieć jaki mecz rundy jesiennej tego sezonu najbardziej zapadł w pamięć?
Generalnie podoba mi się jak gra Śląsk, więc większość tych spotkań we Wrocławiu mi się podobała. Najbardziej nas zabolało chyba spotkanie z Bełchatowem, ale to na wyjeździe. Przegraliśmy wtedy zero do dwóch. To była taka wpadka, która mnie zaskoczyła negatywnie.

Często się zdarza, że razem z mężem oglądają Państwo jakiś mecz w wolnej chwili i później razem go analizujecie?
Czasami tak jest. Tych wolnych chwil jednak nie ma zbyt wiele. Ja jednak samodzielnie cały czas staram się zrozumieć futbol pod wieloma względami, rozumieć piłkę nożną na wysokim poziomie. Nowoczesna piłka nożna skrywa wiele tajników. Jak się jest żoną trenera, który pracuje w dużym klubie, to nie sposób w tym nie uczestniczyć i nie przeżywać.

Miniony rok był dla was udany, a czego kibice Śląska Wrocław mogą życzyć Państwu Pawłowskim w nadchodzących miesiącach?
Myślę, że tego samego co było w poprzednim roku. Mam nadzieję, że Śląsk nadal będzie punktował i piął się cały czas w górę. To nie tylko mój mąż wykonuje ciężką pracę, pomaga mu cały sztab zaangażowanych ludzi i mam wielką nadzieję, że ta współpraca będzie przynosić coraz lepsze efekty. Chciałabym, żeby wrocławski zespół pod koniec sezonu zawalczył z Legią o tytuł mistrza Polski.

Trener Pawłowski cieszy się dużym uznaniem wśród fanów wrocławskiego zespołu, bo pochodzi właśnie stąd, tutaj grał i się wychował. Pani również dorastała we Wrocławiu?
Oczywiście, że tak. Tadeusz mieszkał przed mostem Uniwersyteckim, a ja za nim. Był chrzczony w tym samym kościele co ja, więc oboje mamy Wrocław w sercu.

Trener Pawłowski przebywa teraz z drużyną na obozie przygotowawczym w Turcji. Często się melduje z Side?
Codziennie (śmiech). Rozmawiamy ze sobą przez wideokonferencję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska