Anna Ilczuk: Dworzec Świebodzki to była niesamowita przestrzeń

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Hołod, Polska Press
Błażej Organisty

Anna Ilczuk: Dworzec Świebodzki to była niesamowita przestrzeń

Błażej Organisty

Trwa nasza akcja: „Oddajcie nam Świebodzki!”. Nie wierzymy, że Dworzec Świebodzki nie jest potrzebny do rozwoju kolei i aglomeracyjnej, i regionalnej. Uważamy, że właśnie tu mogliby dojeżdżać pociągami wrocławianie z dalekich osiedli i mieszkańcy podmiejskich miejscowości. I wszyscy stąd wyruszać w inne rejony Wrocławia.

Jako aktorka Teatru Polskiego przez lata grała pani na Scenie na Świebodzkim. Jak pani wspomina to miejsce?

To była niesamowita przestrzeń. Teraz już nie będę miała okazji pojawić się na tej scenie i muszę przyznać, że bardzo za nią tęsknię. Uwielbiałam grać na Świebodzkim. Przed dołączeniem do zespołu Teatru Polskiego miałam okazję grać w nietypowych przestrzeniach. Z teatrem Ad Spectatores występowaliśmy na Dworcu Głównym, w starym pogotowiu, w piwnicach czy w Wieży Ciśnień. Takie miejsca są magiczne. Scena na Świebodzkim przez lata była dla mnie bliższą przestrzenią niż Duża Scena przy ul. Zapolskiej, a to przecież główna scena Teatru Polskiego. Do niej musiałam się długo przyzwyczajać. Tymczasem Scena na Świebodzkim była miejscem utrzymanym w duchu nowoczesnego teatru, gdzie aktor jest blisko widza. Ta scena dawała dużo różnych możliwości uruchamiania wyobraźni scenografów i aktorów. Przecież widownia była mobilna... Nie wiem, jak jest teraz... Wspominam to miejsce z rozrzewnieniem, ponieważ to właśnie na Świebodzkim grałam w „Sprawie Dantona” Jana Klaty [jako Louise Danton, przyp. red.]. Ta produkcja Teatru Polskiego była oszałamiająca, zyskała międzynarodowy rozgłos i uznanie. Brałam też udział w innych znakomitych premierach na Świebodzkim...

Pamięta pani swój aktorski debiut na Scenie na Świebodzkim?

Tak, mój pierwszy spektakl na Świebodzkim to „Pustynia”, jeszcze za dyrektora Bogdana Toszy [premiera: grudzień 2005, jako Mimi, przyp. red.].

Wspominała Pani o dużych możliwościach, jakie ta scena dawała scenografom...

Tak, w „Samsara disco” mieliśmy góry z drewna na scenie, a na przykład w „Szajbie” Jana Klaty widzowie siedzieli razem z nami pod folią, która imitowała szklarnię. Opowiadaliśmy historie o Kujawach Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk siedząc między grządkami rzepaku.

Wydaje się zatem, że Scena na Świebodzkim była czymś unikatowym.

Jej postindustrialny charakter dawał naprawdę wielkie możliwości. To była jedna z pierwszych takich scen w Polsce, a teraz podobne rzeczy znajdują się w prawie każdym europejskim mieście. Można powiedzieć, że Wrocław był prekursorem teatru na dworcu, co świadczyło o tym, że miasto miało ambicje rozwoju kulturalnego. Tych ambicji teraz wyraźnie brakuje. Widać to było na przestrzeni ostatniego roku.

Co zatem powinniśmy zrobić, aby kulturalne ambicje powróciły?

Zmienić dyrektora, który po prostu nie ma pomysłu artystycznego na Teatr Polski.

Wierzy pani w odbudowę Teatru Polskiego i Sceny na Świebodzkim?

Jestem wrocławianką, kocham to miasto, każdy dzień spędzony w innym mieście bardzo odczuwam. Tu się urodziłam, tu wychowałam, tu pracowałam i tu chciałabym mieszkać. Wierzę, że sytuacja w Teatrze Polskim się zmieni. Nadzieja umiera ostatnia. Uważam, że we Wrocławiu jest fantastyczna publiczność, która zasługuje na to, aby oglądać cudowne i wartościowe spektakle.

Publiczność, która wypełniała Scenę na Świebodzkim do ostatniego miejsca.

Tak, sala była zawsze pełna, a teraz słyszę, że na niektóre spektakle przychodzi kilkanaście osób, garstka dzieci… Smutno mi, szczególnie kiedy do tego przypomnę sobie swój pierwszy spektakl Krystiana Lupy, „Poczekalnię” [jako Ania, przyp. red.], czy ostatnie występy na Świebodzkim w „Hans, Dora i Wilk” [jako Pandora, przyp. red.].

Podsumowując: czy to właśnie Scenę na Świebodzkim wspomina Pani najlepiej?

To była moja ulubiona i ukochana scena. Scena, za którą naprawdę bardzo, bardzo tęsknię.

Rozmawiał Błażej Organisty

Błażej Organisty

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.