Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów
3 z 5
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
W "Kalamburze szło jej śpiewająco"...
fot. Paweł Relikowski

Anna German - wrocławskie ślady. Ostatni odcinek serialu o Annie German (ZDJĘCIA)

W "Kalamburze szło jej śpiewająco"
Przyszła słynna piosenkarka nie przepadała jednak za matematyką, której było sporo na studiach geologicznych. Przystała więc z chęcią na propozycję Bogusława Litwińca, reżysera i dyrektora wrocławskiego klubu Kalambur, który chciał, by przyłączyła się do zespołu. W Kalamburze zadebiutowała w latach 60. Nie zabawiła tam jednak długo. "Śpiewałam tam dwie ballady, chyba ze słowami Litwińca i - jak sobie dzisiaj ze zdziwieniem przypominam - z moją muzyką. Nie bardzo mogłam połączyć nocne, dosyć intensywne i męczące próby z pracą magisterską, którą wtedy kończyłam. Musiałam, niestety, zrezygnować z pracy w zespole" - opowiadała German w jednym z wywiadów.

Nieco później, pod presją swojej przyjaciółki, "zaciągnięta niemal za uszy", udała się na przesłuchanie do Estrady Wrocławskiej, gdzie na okres wakacji została przyjęta do tworzącego się programu. Z nim ruszyła w Polskę. Później, ale dopiero po ukończeniu studiów magisterskich, zdobyła uprawnienia estradowe, zdając przed Komisją Weryfikacyjną Ministerstwa Kultury i Sztuki. "Wstyd się przyznać, ale pierwszy egzamin oblałam - zjadła mnie trema. Na szczęście drugi raz poszło mi świetnie" - opowiadała Anna.

Chociaż artystka w Kalamburze gościła krótko, nie ukrywała, że pobyt w nim to była doskonała szkoła. "Po wstąpieniu do zespołu trafiłam do ludzi o odmiennych zainteresowaniach niż zainteresowania przeciętnego geologa, nawet o innej mentalności" - tłumaczyła Anna. "Trzeba było tych ludzi zrozumieć, przystosować się do nich, polubić i umieć współżyć, a to jest bardzo ważne".

- Żałuję, że nie mogę teraz zaśpiewać - stwierdził Zbigniew Jędrychowski, przyjaciel artystki podczas wywieszania tablicy jej pamięci na kamienicy przy ul. Trzebnickiej we Wrocławiu.- Tak chyba najlepiej byłoby uczcić jej pamięć. Jerzy Ficowski, poeta, nazwał kiedyś Annę "największym elfem świata". Inni określali ją jako "białego anioła polskiej piosenki"albo wręcz przyrównywali do bogini Tetydy. Jej głos działał na podświadomość słuchaczy - w tym też tkwił sekret jej sukcesu.

Warto przypomnieć, że jeden z najpiękniejszych duetów, piosenkę "Byle tylko ze mną", nagrała z piosenkarzem i kompozytorem Krzysztofem Cwynarem.

- Gdy śpiewałem z Anią, byłem pewien, że tak już będzie zawsze - opowiadał Cwynar.- Chyba nikt nie planuje rozstań w ten sposób. Tak bardzo bym chciał, by mogła tu stanąć z nami i patrzeć, jak odsłaniamy tablicę... Cudnie śpiewała, ale była też wspaniałą mediatorką. Politycy mogliby się od niej uczyć- mówił piosenkarz, który poprowadził kilka wieczorów wspominkowych o Annie właśnie w Kalamburze.

Zobacz również

Więźniowie z zakładu karnego porządkowali cmentarz przy kościele w Białołęce

Więźniowie z zakładu karnego porządkowali cmentarz przy kościele w Białołęce

Wielkanocne śniadanie na wynos dla 400 osób potrzebujących w Koninie

Wielkanocne śniadanie na wynos dla 400 osób potrzebujących w Koninie

Polecamy

Kodeks drogowy 2024. Czy pijany rowerzysta straci prawo jazdy na samochód?

Kodeks drogowy 2024. Czy pijany rowerzysta straci prawo jazdy na samochód?

San Antonio znów ze zwycięstwem. Bardzo dobry mecz w wykonaniu Jeremy'ego Sochana

San Antonio znów ze zwycięstwem. Bardzo dobry mecz w wykonaniu Jeremy'ego Sochana

Kolejny lek wycofany z aptek. Jego użycie stwarza zagrożenie dla pacjentów!

Kolejny lek wycofany z aptek. Jego użycie stwarza zagrożenie dla pacjentów!