Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Angelus: Z bogactwa wielu kultur

Małgorzata Matuszewska
W październiku we Wrocławiu po raz ósmy zostanie przyznana Literacka Nagroda Europy Środkowej Angelus. Z prof. Andrzejem Zawadą, jurorem Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, rozmawia Małgorzata Matuszewska

Nagroda Angelus wyróżnia pisarzy Europy Środkowej. To dla nich ciekawy region?
Idea środkowej Europy jest stara, właściwie XIX-wieczna, z przełomu XIX i XX wieku. Pomysłodawcy nagrody uważali, że środkowa Europa jest regionem wyodrębnionym kulturowo. Historia nowożytna, losy wojenne i powojenne, polityczne, oddzieliły Europę Wschodnią od Zachodniej, bardziej, niż byśmy chcieli. I spowodowały, że na dawną specyfikę kulturową nałożyły się doświadczenia historyczne i współczesne. Uznaliśmy, że te doświadczenia nie muszą być powodem do martyrologicznych lamentów, ale mogą być też punktem wyjścia do budowania i uświadamiania sobie nowej tożsamości.

Wrocław to dobre miejsce dla Angelusa?
Argumentem skłaniającym do takiego myślenia jest Wrocław i jego świadomość ostatnich dwudziestu paru lat: utożsamianie się z miejscem, historią miasta, świadomość wielokultur-wości. Świadomość, że przeszłość jest złożona, że historycznie dokonywała się w kilku różnych krajach i że to wszystko odziedziczyliśmy. Chcemy się nią wzbogacić, choć kiedyś mogła być uważana za obcą. Jeśli się tak rozumuje, to zaczyna się dostrzegać, że podobne doświadczenie i postawy (które zaczęliśmy wyrażać szczególnie po 1989 roku) są także w Czechach, na Słowacji, na Ukrainie, w Rosji, w krajach nadbałtyckich, więc na nowo trzeba było zdefiniować Europę Środkową.

W październiku we Wrocławiu po raz ósmy zostanie przyznana Literacka Nagroda Europy Środkowej Angelus
Europa Środkowa na użytek tej nagrody została zdefiniowana dość imperialnie. To Niemcy, kraje bałtyckie, Rosja, Ukraina, całe Bałkany, Austria, Czechy... literacka definicja Europy Środkowej jest jedną z wielu. 21 krajów to duża Europa Środkowa, ale chodziło bardziej o związki kulturowe i mentalne.

O czym piszą dziś autorzy środkowej Europy?
Niestety, w tej literaturze doświadczenia traumatyczne są ciągle żywe i ważne.

Niestety?
Tak, bo wolałbym, żeby doświadczenia II wojny światowej i innych wojen nie były już tak istotne. One determinują dzisiejsze życie społeczne. Nie chodzi tylko o kombatantów i starych ludzi. Skutkiem II wojny był komunizm, skutki się bardzo przedłużyły i zdeterminowały kolejne pokolenia, nawet te urodzone po wojnie. To musi być widoczne w literaturze, bo społeczeństwa ukraińskie czy krajów bałkańskich mierzą się z tym ciężarem – to się przełożyło choćby na konflikt bałkański w latach 90. W literaturze ukraińskiej procesy społeczne, emancypacyjne, demokratyczne zaczęły się później, zachodzą wolniej i z większymi trudnościami i to jest bardziej ważne dla obywateli tych krajów niż dla nas. My się tak bardzo polityką nie emocjonujemy, dziś polityka przedostała do swego rodzaju warstwy kuriozalnej i kabaretowej. Chodzimy albo nie chodzimy głosować. Tam polityka determinuje indywidualne życie, bo jest na wcześniejszym etapie. I literatura na to reaguje, bo opisuje rzeczywistość, dokumentuje świadomość.

Literatura ma wystawić rachunki?
Ale „niestety” skutki wojny są widoczne w literaturze, dlatego, że literatura siłą rzeczy ma charakter rozrachunkowy, mocujący się z przeszłością i jej konsekwencjami. W polskiej literaturze istnieje to w mniejszym stopniu. Rozrachunki znajdziemy wśród półfinalistów. Środkowoeuropejskość idzie w polskiej literaturze w stronę świadomości złożonych i bogatych korzeni kulturowych, banalnej wielokulturowości, dziedzictwa.

Młodsi pisarze traktują lżej literaturę, pisząc książki dla rozrywki czytelnika?
Od paru lat ujawnia się potrzeba rozrywki, widoczna jest w popularności niektórych gatunków, jak powieść kryminalna, sensacyjna. Od kilku lat co najmniej obserwujemy renesans powieści rozrywkowej. Też romansu – polski romans z motywami patriotycznymi jest w półfinale tegorocznej nagrody. W polskiej literaturze jest to bardziej widoczne niż w innych, które są bardziej obciążone traumatycznymi doświadczeniami.

Jurij Andruchowycz, laureat pierwszego Angelusa, nie pisał o wojnie...
Zastosował trochę nadrealistyczny dystans. Zdobył się na nowoczesną narrację, bardzo zdystansowaną i jednocześnie na literaturę, która jest przede wszystkim pięknym, atrakcyjnym dziełem sztuki słowa. Literackość była tam najważniejsza. Używając słowa „niestety” w przypadku obciążeń historyczno-wojennych, myślę, że trochę mi w książkach „angelusowych” brakuje dystansu, swobody i pamiętania, że literatura jest sztuką...

... i przyjemnością, prawda?
Musi sprawiać przyjemność, a nie tylko, jak mówili dawniej nauczyciele polskiego w szkole: „zmuszać do myślenia”. Nikt nie powinien być zmuszany.

Co różni Angelusa od Nagrody Nike?
Nike nie ma sprofilowania, w gruncie rzeczy tematycznego – a do niego sprowadza się Angelus. Nawet, jeśli definiuje się szeroko: tożsamość tej części Europy. Tożsamość sprowadza się przede wszystkim do doświadczenia historycznego i politycznego. Siłą rzeczy, literatura, którą wydawcy przysyłają, jest wstępnie wyselekcjonowana pod kątem tematyki historyczno-narodowej w poszczególnych krajach. Nie taka była intencja, ale do tego się sprowadziło. Wydawcy szukają czegoś, co ich zdaniem jest specyficzne dla środkowej Europy, kierują się popularnością książki w innych krajach. Przysyłają pewniaki – książki już tłumaczone w innych krajach i nagradzane. Książki sprawdzone, przynajmniej w krytyczno-literackim obiegu, choć nie zawsze czytelniczym. Te książki są silną konkurencją dla polskiej literatury. Polskie książki to nowości. Poza granicami Polski są te, które w polskich przekładach są nowościami, a sprawdziły się już we własnych krajach. Z tego może wynikać dotychczasowa historia nagrody – Polska książka jeszcze nie wygrała.

Dlaczego patronem jest Angelus?
W istocie nagrodzie patronuje Wrocław, jako miejsce o spektakularnie reprezentatywnej przeszłości: polskie miasto stworzone na gruzach niemieckiego, z korzeniami słowiańskimi, przeszłością czeską, austriacką, pruską... Bardzo dobrze się nadaje na symbol losów Europy Środkowej. Angelus Sil-sius, czyli Anioł Ślązak, jako symboliczny patron – poeta dużej klasy, w baroku i w romantyzmie bardzo znany w całej Europie poeta mistyczny, działający i pochowany we Wrocławiu, mający ojca Niemca i matkę Polkę... Do polskiej myśli literackiej włączony choćby przez Adama Mickiewicza, który jest autorem pierwszych przekładów jego poezji mistycznej. To duża gratka – mieć takiego patrona w swoim mieście. Trudno byłoby go nie wykorzystać.

Co daje Nagroda Angelusa?
Promuje czytelnictwo. Wprowadza do przestrzeni życia społecznego literaturę. To promocja literatury i czytelnictwa – taka jest intencja każdej nagrody literackiej. Przy okazji to wydarzenie kulturalne w mieście, aktywizujące ludzi kulturalnie. Wręczenie jest świętem, a ludzie lubią świętować, lubimy się zachować odświętnie, odświętnie spotkać. To bardzo potrzebny element współczesnego sacrum w przestrzeni społecznej. Nie lekceważę nagrody, będącej przecież mecenatem. Nagroda ma wymiar pieniężny, pomaga dobremu pisarzowi napisać następną książkę – nie biegać, nie dorabiać, tylko spokojnie poświęcić się temu, co jest ważne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska